Nowy przybysz wzbudził we mnie mieszane uczucia...
Chwilę patrzyłam jak odchodzi, aż postanowiłam iść do siebie, traf chciał, że poszedł korytarzem, którym w żaden sposób nie doszedłby do mojej groty. Już odchodziłam, gdy Ren złapał mnie za rękę.
-A Ty gdzie się wybierasz?
-Do swojej groty...
-O nie, Kochanie. Śpisz w mojej sypialni- przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Każdy jego pocałunek wzbudzał niewiarygodne pożądanie które zawsze musiałam dławić w środku...Odciągnął mnie kawałek dalej.
-Ale...-właśnie zaczynałam protestować, bojąc się, że tym razem nie dam rady utrzymać się w ryzach...
-Z tego co sobie przypominam trzeba słuchać swojego Alfy, Sol. Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci spać samej, jeśli nie jestem pewien czy pod jednym dachem nie mieszka z nami nasz wróg?-Uśmiechnął się przebiegle.
-Nie myślałam...-westchnęłam.-Rozkaz jest rozkazem, Alfo.-wspięłam się na palce, żeby dać mu szybkiego buziaka i uśmiechnęłam się, odsuwałam się, ale on przyciągnął mnie z powrotem do siebie, oboje przedłużaliśmy ten pocałunek. Przyparł mnie do ściany, uniósł delikatnie, oplotłam go nogami, zaniósł mnie do siebie, delikatnie położył na łóżko...
-Ren...
-Tak, Sol?
-Przestań, proszę...
-Co mam przerwać?
-Wiesz, że Cię Kocham, prawda?
-Tak, Sol, wiem...Tak samo ja Kocham Ciebie...
Już nic nie mówiłam, on także, co się miało dziać to się działo...Daliśmy się ponieść pożądaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz