sobota, 12 kwietnia 2014

(Wataha Ziemi) od Katniss

Tak naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty opowiadać o sobie komukolwiek, ale ta dziewczyna wydawała mi się inna. Może właśnie to, że tak bardzo się od siebie różniłyśmy sprawiło iż postanowiłam jej coś powiedzieć. A po za tym jej wzrok mówił sam za siebie. Zdziwiło mnie to że tak bardzo jej na tym zależało, ale ja nie miałam nic do stracenia, a Bella będzie miała przynajmniej satysfakcję.
- Moje dzieciństwo nie było zbyt ciekawe.- zaczęłam, a Bella rozpoczęła uważne słuchanie.- Byłam i chyba wciąż jestem niechcianym dzieckiem. Nie byłam w planach i ojciec ciągle mi to okazywał. Kiedy miałam 4 lata moja mama ponownie zaszła w ciąże, mój zasrany ojciec wymarzył sobie drugie dziecko, chciał mieć wzorową córeczkę, od której będę mogła się uczyć jak się zachowywać, ale ja miałam go kompletnie w dupie. Już jako małe dziecko byłam strasznie arogancka i wulgarna. Moja „siostra” była brunetką, wtedy o wiele szczuplejszą i ładniejszą ode mnie. Może i teraz trudno by było w to uwierzyć, ale w młodości byłam gruba i brzydka. Na moje siódme urodziny wielmożny, wspaniały ojciec dał mi to gówno.- wskazałam na bransoletkę.- powiedział, że drugą da mojej siostrze, że to będzie znak rozpoznawczy. Rzuciłam ją w kąt i wyszłam. Jak byłyśmy nastolatkami razem z Khate, tak miała na imię moja siostra, bardzo dużo się kłóciłyśmy, a mój ojciec popadł wtedy w nałóg. Pił, ćpał, palił, regularnie gwałcił moją matkę. Kathereyn miała wtedy zaledwie dwanaście lat. Pierwsze uderzenie padło właśnie na nią. Mi zaczął po prostu ubliżać. Pomimo iż kompletnie nie znosiłam mojej siostry to się za nią wstawiałam. Oczywiście miałam za to solidne kary, ale ja potrafiłam się powstrzymywać, ona nie. Najbardziej nienawidzę go za to, że przez niego ona nie żyje.- tu przerwałam na chwilę. Poczułam, że moje oczy robią się wilgotne. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam nie mówić o tym, jak to się stało.- Kiedy stałam się już pełnoletnia, ot tak uciekłam. Włóczyłam się przez rok po znajomych i nieznajomych, aż w końcu dotarłam tutaj.- pstryknęłam przed Bellą palcami, na znak, że już skończyłam.
- Przepraszam, że zmusiłam Cię, abyś mi o tym wszystkim opowiadała.- posłała w moją stronę przepraszający uśmiech. Faktycznie, było to dla mnie trudne, ale przed kimś musiałam się otworzyć. Szczerze, poczułam nawet ulgę. Nie mogłam powiedzieć, że ją polubiłam, ale wydawała mi się całkiem sympatyczna. Wstałam i pociągnęłam ją za sobą.
- Zabieram Cię na mały spacer.- chciałam, aby zobaczyła mnie również tej lepszej strony. Nie chciałam się z nią od razu zaprzyjaźniać, ale sądzę, że mogłybyśmy się dobrze dogadywać.
Włóczyłyśmy się do wieczora, stwierdziłam iż Bella ma bardzo ładny śmiech. Podobało mi się to, że przy niej się nie nudzę. Każda rozeszła się w swoją stronę, ponieważ zaczynało się ściemniać. Dopiero kiedy zostałam sama, wszystko ułożyło mi się w logiczną całość. Przecież ona miała taką samą bransoletkę. Skąd?! Zatrzymałam się nagle, a moje serce zaczęło szybciej bić. To jest niemożliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz