niedziela, 6 kwietnia 2014

(Wataha Powietrza) od Nezumiego

-Tak... jestem teraz bardzo szczęśliwy. - cały czas się uśmiechałem... nie dowierzałem w to wszystko.. myślałem że to tylko sen.. piękny sen. On na mnie patrzył. Dlaczego aż tak bardzo mi się podobał? Wtuliłem twarz w jego ramie... jego zapach.. fakt że jest tu obok mnie... ach... cudownie. Ta chwila może trwać wiecznie.
- Nezi.. opowiesz mi coś o sobie? – zapytał.
-A tak dokładniej? Co byś chciał wiedzieć? - spojrzałem mu w oczy.
- ech.. chciałbym cię trochę poznać.. od tych najdrobniejszych spraw.. typu kolor.. po te wielkie typu... twoje strachy.. – patrzył mi w oczy.
-Hm... -zamyśliłem się chwilę - może na początek powiem Ci o swoich mocach.. . a więc... potrafię latać, hipnotyzować i teleportować się... Zazwyczaj jestem dość nieśmiały.. - skrzywiłem się - Tylko do Ciebie bez problemu już od początku się odezwałem.. i normalnie rozmawiałem... ech.. co by tu jeszcze.. nie wiem no..
- Skąd pochodzisz? –spytał dość cicho..
-T..tak naprawdę.. to sam nie wiem... z dzieciństwa pamiętam tylko las i śnieg... nic więcej... - podkuliłem nogi
Przytulił mnie.. - Ulubiony Kolor? – spytał wesoło.
-Czerwony i niebieski... - wyszeptałem.
- mój to fiolet.. - spojrzał na lawendowe kwiaty.- moja moc to lód.. szkło.. Zorza.. śnieg.. chłód... i zależą od moich emocji.. miałem się nauczyć nad tym panować.. ale.. Alfa poszła... i... no cóż... bez przerwy się boję... że kogoś zamrożę.... – spuścił głowę.
-Uhm... rozumiem.. - przytuliłem go jeszcze mocniej.
- Nie chce ci zrobić niechcący krzywdy, -powiedział szeptem.
-Ech... nie martw się o to. - uśmiechnąłem się. Był taki.. uroczy, piękny…
- jak mam się nie martwić? nie chcę byś przeze mnie stał się soplem lodu... – Widac było, że trochę posmutniał.
-nie myśl o tym po prostu... - wyszeptałem. Wtulił się we mnie.. mocno. Delikatnie głaskałem go po włosach, były takie miękkie.
-Nezi.. – wyszeptał.
-Tak? – spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Pocałujesz mnie? – zapytał... tak nagle. Jednak bez słowa, delikatnie go pocałowałem. Oplótł mnie swoimi ramionami, przysunął się bliżej i pogłębił pocałunek. „całuj mnie całuj..” wysłał mi myśl. Ach.. miałem go przy sobie… to takie cudowne. Nie miałem najmniejszego zamiaru przestawać, namiętnie go całowałem, delikatnie się przy tym uśmiechając. Wsunął mi język do ust, splotłem nasze języki.. ach… niech to się nigdy nie kończy. Co z tego, że obaj jesteśmy chłopakami? Nie powinno to nikomu przeszkadzać.. to nasza sprawa… Zmienił nieco pozycję, usiadł mi na kolanach oplatając mnie nogami. Penetrował językiem moje usta… lekko się rumieniłem. Oplotłem rękami jego szyję i cichutko pomrukiwałem.. jak kote. Nigdy nie czułem się tak.. przyjemnie. Zaczął mnie gładzić po plecach.

(To co Ivo? Tym razem mi nie uciekniesz?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz