piątek, 25 kwietnia 2014

(Wataha Wody) od Faith

-Przyszłam się przekonać, że nadal tu jesteś-Weszłam powoli do groty Hoax'a, łapiąc jego złote spojrzenie.-Od jakiegoś czasu nie dajesz znaków życia..
-Nie miałem czasu-rzucił w kąt paczkę fajek, którą trzymał w dłoni i wziął jedną do ust.-Ty też nie byłaś łaskawa ze mną pogadać od czasu imprezy. Bądź byłaś tak bardzo zajęta swoim....Renem....
-Sporo się od tego czasu zmieniło-zacisnęłam usta, ignorując natarczywą myśl o Renie.-Chciałam tylko się pożegnać.
-To znaczy?-Uniósł brew.
-To znaczy, że wyjeżdżam.
-Gdzie?!
-Czy to ważne?-zapytałam z ironią.-Właściwie to pożegnanie z tobą jest ostatnią sprawą, którą załatwiam przed odejściem. Chciałam cię przeprosić.
-Za co?
-Wiesz za co...Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy.-odwróciłam się żeby wyjść.
-Czekaj.-Złapał mnie za rękę.-Co takiego się stało, że postanowiłaś odejść?Jeśli chodzi o mnie nie musisz się martwić. Nie będę cię dłużej niepokoił...
-Nie chodzi o ciebie, Hoax.-Pokręciłam głową.
-To o kogo? O niego? Wiedziałem, że ten drań coś ci zrobił...-skrzywił się.
-Nic mi nie zrobił... Przynajmniej nic czego nie miał prawa zrobić. Tutaj chodzi raczej o mnie...
-Więc idę z tobą.-Puścił moją rękę i wyjął coś z szuflady.
-Co?-Zamrugałam zaskoczona.-Hoax..To nie jest dobry pomysł...
-Jest. Ja jestem już nawet spakowany.-pokazał paczkę papierosów, którą trzymał w ręce. Uśmiechnęłam się.-Nie wiem co się wydarzyło, Faith, ale skoro nie chodzi o mnie...Spróbujmy.
-A Hebi?-Odezwałam się po chwili ciszy.-To przecież szaleństwo.
-Hebi sobie poradzi. Jest już...duża.-Skrzywił się z niesmakiem. Typowy starszy brat...Typowy Hoax.
-Nie wytrzymasz ze mną za długo.-ostrzegłam.
-Zobaczymy...-Uśmiechnął się figlarnie.
-Niech będzie...-poddałam się.-Przyda mi się osobisty ochroniarz.-zaśmiałam się.-Bądź gotowy o świcie. Podróż do Nowego Jorku może trochę zająć..Chce tam dotrzeć zanim się zestarzeję.
Śmiejąc się, wyszłam z jaskini. Boże, czy ja naprawdę to zrobiłam? Czy jestem na tyle głupia, żeby pojechać tam z Haox'em? Wygląda na to, że tak...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz