wtorek, 1 kwietnia 2014

(Wataha Powietrza) od Sol

Biedna, naiwna Faith... Tak łatwo łyknęła przynętę.
'Jasne...' odpowiedziałam krótko i odcięłam się wszelkich telepatycznych przekazów z zewnątrz, a sama rozesłałam masowe złudzenie, pokazujące wszystkim obecnym, jak rozpływam się w powietrzu. Wymknęłam się, spojrzałam za siebie dopiero po opuszczeniu wzgórza, na którym stał dom Rena i... i jej. Ono jest częścią Niemych Gór lecz nie leży na terenie żadnej watahy... Ciekawe jak losy się teraz potoczą... Obraz zaczął rozmazywać mi się przed oczami
-Nie! Nie chcę TERAZ żadnej wizji! -wrzasnęłam, łapiąc się za głowę, ciężko westchnęłam, zmieniłam się w Wilka i ruszyłam do miasta. Niebo wyglądało na około czwartą rano, mimo, że miałam czas pędziłam co sił w łapach.
U bram czekałam na świt.
Gdy życie w osadzie zaczęło się budzić, zauważyłam, że jedynie ja nie wyglądam na senną, a nie przespałam tej nocy ani minuty.
Moje moce działają na Wilki, ale czy na ludzi także? Przekonamy się.
Weszłam do sklepu i wpoiłam ekspedientce, że pieniądze, które jej dałam miały większe nominały. Nie chciałam jej zaszkodzić, po prostu miałam dość tej bieli, zaczęło robić mi się w niej dziwnie...
Wybrałam kilka ładnych i tanich rzeczy: podkolanówki, krótkie spodenki, trampki, bokserkę i bluzę. Dochodziła już siódma.
Spacerowałam wśród ludzi, przyglądali mi się badawczo, jako jedyna byłam wśród nich wesoła. Przeszłam przez mury miasta i 'w locie' zmieniłam postać, zaczęłam biec. Po czytaniu w myślach Faith,wiedziałam o jaki wodospad jej chodzi i bez problemu go znalazłam. Usiadłam na trawie nieco dalej, koło stawu.
Przyjrzałam się w tafli wody, przeczesałam dłonią włosy, moje usta od porannego chłodu przybrały barwę wyrazistej czerwieni, a skóra wydawała się bledsza niż wcześniej. Przez parę godzin nie było po niej śladu, zaczęłam zagłębiać się w ruchach wody, po chwili zaintrygowana, powtarzałam jej ruchy dłonią, po następnych paru minutach to ona naśladowała moje ruchy.
Mogłam nią poruszać,zmieniać jej stan, dzielić na części i łączyć. Ukształtowałam pięć 'kuleczek' i bawiłam się nimi między palcami, postanowiłam zmienić je w ostrza, zamroziłam je i nadałam dużą prędkość,celując w drzewo. Los chciał, że uderzyły tuż przed twarzą zaszokowanej Faith. Wystraszona choć cała, nieznacznie poruszyła się w moim kierunku, spojrzała mi w oczy i chyba próbowała czytać mi w myślach, postawiłam przed swoim umysłem niezniszczalne mury i czekałam...
(Faith?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz