Po spotkaniu z Faith, niechybnie wykraczającym od moich wyobrażeń, postanowiłam wrócić do siebie.
Biegłam jako wilk, gdy w pewnym momencie poczułam zbliżającego się do mnie basiora, chwile potem został tylko ból zatapianych kłów i pazurów w mojej skórze. Wilk był silny i zdecydowany, nie miałam żadnych szans w fizycznej walce. Wiedział kim jestem i najwyraźniej chciał mnie dotkliwie zranić lub pozbawić życia już na miejscu. To musiał być ktoś z Rady.
Odepchnęłam go siłą woli i gnałam co sił w łapach w kierunku jaskiń, musiał wbić się mocno, gdyż krew płynęła z ran wręcz ciurkiem...
Czułam jak szybko upływa ze mnie krew, ogarnęło mnie uczucie chłodu i słabości...
Wparowałam do groty, bezsilnie oparłam się o jedną z najbliższych ścian i zaczęłam płakać...
Opuściła mnie siła walki, chęć życia, walki o nie...
Zależało mi na jednym...Ren...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz