-P-przepraszam.-odsunęła się speszona, kiedy odbiła się od mojej klatki piersiowej. Sprawiała wrażenie zagubionej i zaskoczonej. Zupełnie tak jakby dopiero się obudziła.
-Nic się nie stało.-zaśmiałem się i podałem jej rękę.-Jestem Ice.
-L-levi.-uścisnęła mocno moją dłoń.- Jestem straszną niezdarą...
-Nie przesadzaj..-parsknąłem.-Mogę ci w czymś pomóc? Wyglądasz na dość..zagubioną? Szukasz kogoś?-
-Nie..właściwie to nikogo tutaj nie znam..Chyba powinnam już pójść.-Odwróciła się napięcie.
-Stój! Tak bardzo ci się spieszy?-chwyciłem ją za ramię, nic nie rozumiejąc.-Jeśli jesteś tutaj nowa mogę cię przedstawić kilku osobom. Jeśli chcesz oczywiście...-Uśmiechnąłem się przyjaźnie. Nie lubię patrzeć jak ktoś się peszy i czuje się odrzucony, chociaż sam nigdy nie byłem w takiej sytuacji...I nie chciałbym.
-Jesteś pewien?-wyglądała na zaskoczoną moją propozycją.-Nawet mnie nie znasz...
-Teraz już tak. No chodź, jeszcze będziesz mi wdzięczna.-Chwyciłem ją bezceremonialnie za ramię i pociągnąłem za sobą w stronę stolika przy którym zostawiłem przyjaciół.-Wybacz, nie zapytałem cię z jakiej jesteś watahy?
-Z Powietrza...Znasz kogoś z tej watahy?
-Prawdę mówiąc Powietrze to najbardziej zaprzyjaźniona z nami wataha. To znaczy z Wodą. Ze względu na Rena i Faith, jeśli wiesz o co mi chodzi oczywiście.-Uśmiechnąłem się i doprowadziłem ją na miejsce. Stanąłem za Bellą i skinąłem na niepewną Levi.-Chciałem wam przedstawić Levi. Jest tutaj nowa i miło byłoby z naszej strony, gdybyśmy zaprosili ją do naszego towarzystwa...-pocałowałem Bellę w skroń i usiadłem na fotelu, wciągając ją sobie na kolana. Zarumieniła się lekko, ale posłała Levi przepraszający uśmiech i powiedziała:
-Cześć, jestem Bella. Siadaj z nami, właśnie zwolniłam ci miejsce.-Rzuciła mi znaczące spojrzenie.
Potem dziewczynie przedstawiali się kolejno Nivra, Sol, która cały wieczór błądziła gdzieś spojrzeniem i Devon. Interesujące, że nie znali się, mimo, że byli w tej samej watasze. Ale jak mi było wiadomo, Wataha Powietrza raczej nie słynęła z przywiązania jej członków do ich wspólnej jaskini.
Ku mojemu zadowoleniu Bella zaczęła prowadzić z Levi ożywioną dyskusję, a ja zacząłem pić kolejnego drinka, aż świat zawirował mi przed oczami.
*
Mniej więcej pod koniec imprezy byłem pijany, podobnie zresztą jak cała reszta. Jedni spali pod ścianami, inni wciąż tańczyli, a jeszcze inni wciąż sączyli resztki alkoholu. Bella sunęła nosem po mojej szyi, budząc dreszcze w moim ciele, aż wkońcu nie wytrzymałem i wpiłem usta w jej wargi, po czym przeniosłem je na ramiona i obojczyki. Jęknęła cicho i oplotła mnie całym ciałem, a ja wstałem powoli i ruszyłem schodami na górę, mając nadzieję, że nikt nie będzie mi miał za złe, że skorzystamy z sypialni. Boże, co ja wyprawiam? To do mnie całkiem niepodobne i utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że alkohol potrafi dosłownie wszystko. Ale z drugiej strony...
-Gdzie idziemy, Ice?-zapytała niewinnie Bella.
-Zabieram cię do łóżka.-uśmiechnąłem się diabolicznie.-Na zgodę.
(Bella?)
-Gdzie idziemy, Ice?-zapytała niewinnie Bella.
-Zabieram cię do łóżka.-uśmiechnąłem się diabolicznie.-Na zgodę.
(Bella?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz