Rozstałam się z Katniss i podążałam właśnie w stronę jaskini Watahy Burzy. W mojej głowie już wszystko ułożyło się w logiczną całość. To właśnie Katniss była tą słynną siostrą Khate, mojej przyjaciółki z dzieciństwa. Z tego co Katheryn mi opowiadała to prawie w ogóle nie znała własnej siostry. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Ktoś był ewidentnie mocno zdenerwowany.
- Skąd Ty do cholery znałaś moją siostrę?!- Katniss pociągnęła mnie mocno za ramię, tak że aktualnie stałam obrócona do niej przodem.
- Spokojnie, Katniss!- krzyknęłam kiedy dziewczyna zaczęła mną szarpać.
- Właśnie, że nie będę spokojna!- zastanawiałam się dlaczego wiadomość, że znałam jej siostrę wprawiła ją w taki szał.
- Kat, ogarnij się!- uderzyłam ją lekko w policzek, aby otrzeźwiała. Kompletnie nie wiedziałam co się z nią dzieje. Dziewczyna usiadła pod drzewem i zaczęła płakać.
- To jest niesprawiedliwe.- zakryła twarz dłońmi. Zrobiło mi się jej żal. Nie powinnam była przypominać jej, o jej zmarłej siostrze. Popełniłam ogromny błąd, ale jeszcze większym błędem byłoby pozostawienie jej teraz samej w środku nocy, pośrodku lasu, zapłakanej i zabłąkanej. Wyciągnęłam ku niej rękę, postanowiłam, że zabiorę ją do siebie. Pod żadnym pozorem nie może zostać tutaj sama. Wstała i bez słowa ruszyła obok mnie, objęłam ją ramieniem i zaprowadziłam do swojej groty. Pomyślałam, że najsprawiedliwiej będzie jeżeli opowiem jej coś o jej siostrze. Usiadłyśmy na łóżku, a ja zaczęłam przemowę, podając Kat chusteczki.
- Twoja siostra była bardzo do mnie podobna, tak samo jak ja zupełnie się od Ciebie różniła. Kochała przyrodę i zwierzęta. Nie przejmowała się tym jak wygląda, po prostu była sobą. Miałyśmy tyle samo lat i byłyśmy strasznie do siebie podobne, często kiedy szłyśmy ulicą ludzie się nas pytali czy jesteśmy bliźniaczkami. Otrzymałam od niej tą bransoletkę, jednak jej nie przyjęłam, uważałam, że byłoby to bezczelne z mojej strony, ponieważ ona otrzymała ją w prezencie. Oddałam jej ją następnego dnia. Najwidoczniej to ona przekazała ją mojemu ojcu, aby mi ją dał, bo wiedziała, że wtedy ją przyjmę.- na tym skończyłam, wiedziałam, że jeżeli zacznę mówić o jej śmierci to Katniss jeszcze bardziej się załamie. Nie chciałam, aby tak się stało.
- Nie wierzę, że ona tak po prostu mówiła Ci o wszystkim, zamiast mi.- odezwała się w końcu. W sumie sama nie wiem, czy bym w to uwierzyła, ale taka właśnie była prawda.
- Wiesz Kat, Khateryn wtedy miała wrażenie jakbyś Ty jej nie kochała, tak jakbyś jej nienawidziła, chciała się jej pozbyć. Dlatego łatwiej było jej przyjść z problemem do mnie, niż do siostry, która prawdopodobnie by ją wyśmiała.- wtedy Khate tak uważała, właśnie takie zdanie miała o swojej siostrze. Oczywiście ja próbowałam je zmieniać, ale nie wychodziło mi to zbytnio.
- A Ty nic z tym nie robiłaś, tak?- zapytała się mnie z wyrzutem. Najwidoczniej to właśnie mnie obwiniała o to, że nie miała dobrych relacji z siostrą.
- To nie było tak.- spróbowałam przyjąć łagodny ton, chociaż emocje mi na to nie pozwalały.
- A jak?!- Katniss wybuchła. Wstała i obróciła się do mnie tyłem. Uderzyła pięścią w ścianę i zaczęła.- Ja Ci powiem jak było. To Ty chciałaś nas rozdzielić, nie pasowało Ci to, że to ja byłam jej siostrą, a nie Ty! I co zadowolona jesteś z siebie?!- krzyczała tak głośno, że w połowie dostała chrypki, nie wiem jakim cudem mogła wpaść na taką wersję wydarzeń, to było dla mnie absurdalne.
- Mam tego dość!- spuściłam wodzę z uczuć.- Nie chciałam was rozdzielać! Próbowałam ją przekonać, że Ty wcale nie myślisz, że ona niby jest totalnym zerem, ale ona była naprawdę bardzo uparta!- wstałam i dość mocno potrząsnęłam dziewczyną, aby się opamiętała i nie oskarżała mnie o jakieś nierealne przypuszczenia. To nie było fair.
- Nie wierzę Ci!- Kat wyrwała się z mojego uścisku i podążała właśnie w stronę wyjścia. Gniew i złość targały mną na wszystkie strony, ale nie mogłam się tak po prostu poddać. Musiałam się oczyścić z tych zasranych zarzutów.
- Katniss, poczekaj!- starałam się ją zatrzymać, ale była ode mnie o wiele silniejsza.
- Mam te twoje popieprzone tłumaczenia gdzieś.- zmieniła postać i ruszyła gdzieś biegiem. Nie miałam najmniejszych szans, aby ją dogonić, a nawet gdyby to i tak bym jej nie zatrzymała. Miałam jedynie nadzieje, że nie zrobi nic głupiego. W planach miałam udać się do niej kiedy ochłonie i na spokojnie z nią porozmawiać. Oj, minie trochę czasu, na szczęście jestem cierpliwa. Udałam się do swojej groty, aby odpocząć. To był naprawdę ciężki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz