Przez te kilka dni nie byłam w stanie się zebrać i pójść do Katniss, nie mogłam. Ale może to i lepiej. Na pewno się do niej wybiorę, lecz raczej nie w najbliższym czasie. Postanowiłam, że dam jej jeszcze trochę czasu na przemyślenia, naprawdę musiałam jej już sporo namieszać, nie chciałam jej komplikować życia jeszcze bardziej. Dawno też nie widziałam Ice’a, ale on ma przecież siostrę i o nią również musi dbać. Siedziałam teraz sama w swojej grocie i wsłuchiwałam się w tę głuchą ciszę. W powietrzu czuć było napiętą atmosferę, ale wolałam nie przejmować się tym na zapas. Jednak po głowie krążyło mi tysiące różnych myśli. Zaczęłam się bać. W jaskini jak zwykle nie było nikogo. Z tego co zauważyłam najwięcej czasu spędzam tutaj właśnie ja. Z Hebi mijam się czasami, ale nawet z nią nie rozmawiam, a Hoax’a ogólnie gdzieś „wywiało”. Nie widziałam go już od bardzo dawna, ale to dorosły człowiek i wie co robi. Siedziałam tak i patrzyłam na moją cudowną dziurę w suficie zasłoniętą jakąś ciemną kotarą. Od razu do głowy przyszła mi ta mała, kochana dziewczynka Sol. Aż trudno mi było uwierzyć w to, że jest już tak piękną nastolatką. Minęłam się z nią ostatnio, a ona chyba mnie nawet nie zauważyła. Gdy tak siedziałam i rozmyślałam poczułam w pobliżu znajomy zapach, dość mocny. Ktoś musiał iść w moją stronę. Hebi! Pomyślałam, a na twarzy od razu pojawił się uśmiech. Dziewczyna zapukała w ścianę i wychyliła twarz zza rogu.
- Cześć. Wejdź.- zachęciłam ją gestem ręki. Jej piękne, czarne włosy lśniły.- Co tam u Ciebie w ogóle słychać?- Hebi usiadła obok mnie na łóżku i posmutniała.
- Przepraszam.- wymamrotała zawstydzona.
- Za co?!- zapytałam zdezorientowana. Zaskoczyła mnie i to dość mocno.
- Za to, że nie interesuje się swoją własną Watahą.- powiedziała całkiem poważnie. Zrobiłam duże oczy. Nie miałam okazji być pod rządami innych Alf, ale moim zdaniem Hebi była najlepszą.
- Hebi..- położyłam jej rękę na ramieniu.- To nie jest Twoja wina. Masz teraz tyle na głowie. To chyba oczywiste, że nie będziesz do nas codziennie przychodzić i sprawdzać czy wszystko jest w porządku.- widać było, że to nie skutkowało. Dziewczyna wciąż miała krzywą minę.
- Ale to właśnie należy do moich obowiązków, Bella.- wykłócała się ze mną.- Dbanie o Watahę. A tego nie robię.- przyznała z żalem.
- Przestań mówić takie głupoty!- wrzasnęłam na nią, aż podskoczyła z wrażenia.- Jesteś bardzo dobrą Alfą i doskonale o nas dbasz!- byłam na nią wściekła.
- A ta sprawa z…- dobrze wiedziałam o co jej chodzi.
- To było dawno Hebi, ja już o tym nie pamiętam. A po za tym to było tylko i wyłącznie przez moją własną głupotę. Ty nie mogłaś nic zdziałać.- uśmiechnęłam się do niej blado.
- Cieszę się, że u Ciebie wszystko w porządku.- odwzajemniła uśmiech.- Jak z Ice’m?- cieszyłam się, że mogę z nią na spokojnie porozmawiać. Jak za dawnych, dobrych czasów.
- Dobrze.- oparłam się o ścianę.- A jak Ci jest z Mac’iem?- wreszcie mogłam zadać jej to pytanie.
- Zaskakująco...dobrze.- dziewczyna powtórzyła mój gest, a w dodatku założyła ręce na piersi.- Jeszcze coś ciekawego mnie ominęło?- zapytała unosząc brwi do góry.
- Spotkałam tutaj siostrę mojej przyjaciółki z dzieciństwa.- Hebi była ewidentnie zaskoczona. Najwyraźniej nie o takie wieści jej chodziło.
- Kto to taki?- zapytała zmartwiona.
- Katniss z Watahy Ziemi.- odpowiedziałam, zapewniając ją, że jestem bezpieczna.
- Jest mi bardzo miło widzieć Cię szczęśliwą.- powiedziała wstając.
- Dziękuję, wzajemnie.- posłałam w jej stronę uśmiech, pełen miłości.
- To ja będę już uciekać.- spojrzała na mnie przepraszająco.
- Nic nie szkodzi.- puściłam do niej oczko.- Nie jestem jedyna w Niemych Górach o innych również musisz się troszczyć. Zmykaj.- wstałam i spojrzałam jej w oczy.
- Dziękuję, za zrozumienie. Jeszcze do Ciebie wpadnę.- przytuliłyśmy się i odprowadziłam ją do wyjścia z naszej jaskini. Pomachałam jej i odprowadziłam wzrokiem, dopóki nie zniknęła mi z oczu. Wróciłam do wsłuchiwania się w nicość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz