Po tym spotkaniu nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Prawda była taka, że poniosły mnie emocje i jak idiotka wybiegłam, zamiast na spokojnie z Bellą porozmawiać. Przez te kilka dni prawie w ogóle nie wychodziłam ze swojej jaskini. Z nikim się nie widziałam, czułam się tak, jakbym na świecie żyła tylko i wyłącznie ja. To było cudowne uczucie, ale nie trwało ono długo. Już ostatnio czułam, że ktoś się kręci po terenie Watahy Ziemi. Ktoś kogo nie znałam i w tym momencie kamień spadł mi z serca. Nie miałam najmniejszego zamiaru ciągnąć tej chorej znajomości, po co ja się w nią w ogóle pakowałam?! Wiedziałam co mnie czeka, a i tak wpadłam w jakieś gówno. Wyszłam, żeby sprawdzić kto narusza mój spokój. Myślałam, że się załamie. Przed moimi oczami ukazała się dość wysoka blondynka. Miałam już dość. Odwróciłam się do niej tyłem i miałam zamiar wrócić do siebie, gdy usłyszałam krzyki.
- Ej, poczekaj!- dziewczyna podbiegła do mnie i chwyciła mnie za ramię. Odwróciłam się gwałtownie, uderzając ją dość mocno w rękę.
- Czego chcesz?!- warknęłam w jej stronę. W jej oczach przemknął błysk strachu. Ach, jak ja uwielbiam właśnie te chwile.
- Ja?- zapytała lekko zaskoczona.
- A kto kurwa? Ja?- zaśmiałam się głośno. Ta dziewczyna tak mnie bawi.
- Ja..niczego..- jąkała się.
- Miło.- odwróciłam się i zrobiłam kilka kroków w kierunku jaskini. Szła za mną. Słyszałam każdy jej krok i każdy jej oddech. Odwróciłam się błyskawicznie i zmierzyłam ją wzrokiem.
- Możesz mi powiedzieć po jaką cholerę za mną idziesz?- zapytałam z sarkazmem.
- Jestem Mici.- dziewczyna rzuciła z uśmiechem na twarzy.
- Aha.- odpowiedziałam robiąc krzywą minę.
- Nie jesteś zbytnio uprzejma.- zauważyła ze smutkiem.
- Taka już jestem.- zrobiłam ukłon w jej stronę.
- Nie da się tego jakoś zmienić?- zapytała dość arogancko.
- Nie mam tego w planach.- odpowiedziałam jej sucho. Postanowiłam się z nią trochę podroczyć.- Wybacz mi mą nieuprzejmość, lecz chciałabym się móc już oddalić.- zaśmiałam się w myślach. Byłam naprawdę przekomiczna, a jej mina zwaliła mnie z nóg. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.
- Co Cię tak śmieszy?- zapytała Mici, nieco zmieszana.
- Ty.- odparłam szczerze i śmiałam się dalej. Nie miałam czasu na pogawędki. Więc poszłam w stronę jaskini. Nie miałam pojęcia po co, ponieważ od kilku dni była ona utrzymywana w totalnym porządku. Nikt mnie nie odwiedzał i szczerze powiedziawszy wiało nudą. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że dziewczyna znowu za mną idzie. Zatrzymałam się oczekując jej reakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz