-Nie wiem, wszystko zależy od Ciebie, Sol.
Nic więcej już nie powiedział, ja także nie. Pff... Gdyby cokolwiek zależało ode mnie...Czy może śmierć byłaby lepszym rozwiązaniem? Nie wydam przecież Ivalio...Ani nikogo innego. Głęboki oddech, chłodna analiza. Nie mogą grzebać mi w głowie. Mogą blokować moje działania i zdolności, ale nie zabronią mi ochrony przed takimi jak oni. Nieme Góry są teraz ogarnięte walką. Zanim się zorientują...Ja mogę być już martwa. Myślę, że Ren i Macabre znają już resztę celów tych łajdaków, a jeśli przekażą to reszcie może uda się ich obronić...Miejmy nadzieję, że będę jedyną ofiarą.
Westchnęłam zrezygnowana... A kłamstwo? Czy to się uda?
Raczej nie... Żaden handel wymienny też nie wchodzi w grę...
Cholera jasna! Ren...Tak bardzo chciałabym Cię jeszcze zobaczyć...
Aaron wracał jeszcze parę razy. Za każdym razem odchodził z niczym, ostatecznie przeklął mnie na wszystkie diabły i powiadomił, że teraz pojawi się ktoś, kto mnie złamie. Splunęłam mu w twarz, a ten mnie spoliczkował...
-Daję ci ostatnią szansę. Otrząśnij się, dziewczyno! Inni nie są tacy jak ja- odwrócił się jeszcze w drzwiach. Przez chwilę wyglądał, jakby było mu mnie żal.
Pokręciłam głową ze złością i słysząc ciche westchnięcie, spojrzałam w stronę drzwi. Na tym piekielnym fotelu czekałam na swój wyrok...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz