sobota, 17 maja 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

~Faith, słyszysz mnie?~Od kilku minut bezskutecznie próbowałem połączyć się telepatycznie z siostrą. Albo udawała, że mnie nie słyszy, albo była tak zajęta, że nie skupiała w sobie swojej całej mocy. Niech to szlag.~ Faith, potrzebuję twojej pomocy...Rada tutaj jest i to nie wygląda dobrze...Faith? Faith?! Odezwij się!
Dałem za wygraną po kilku minutach bez odpowiedzi. Mam tylko nadzieję, że nic jej nie jest...Świat ludzi jest dla nas niebezpieczny...Nie możemy zmieniać dowolnie formy, mamy wiele wrogów i przede wszystkim musimy się ukrywać. Faith zawsze była rozsądna, ale to może być niewystarczające. Miała szukać dla nas sojuszników, a tymczasem narażała się na śmierć. Nie wiem kto w tej chwili mógł być w gorszej sytuacji. My, czy ona i Hoax?
W milczeniu obserwowałem Sol i Are. Ren prosił, żebym miał na nią oko, a ten koleś wydawał mi się niegodny zaufania. Szkoda, że Sol miała inne zdanie, bo po kilku minutach gdzieś z nim wyszła. Zastanawiałem się czy za nimi nie iść, ale koniec końców zostałem w jaskini, pomagając w zbieraniu broni i układaniu planu. Nie byłem do końca za wojną, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Wszyscy byli gotowi walczyć. Wszystko jedno jak. Ważne, żeby obronić się przed Radą.
-Zabierzcie miecze z groty Rena-powiedziałem do Katniss i Devona.- Wataha Powietrza ma też coś w rodzaju własnej zbrojowni. Nie pytajcie skąd to wiem...Idźcie zebrać wszystko, co znajdziecie. Łuki, kusze, miecze, sztylety...Wszystko się przyda.
Jedyna wataha, która była przygotowana na wojnę...Właściwie powinniśmy teraz wszyscy dziękować Renowi za jego przewidywalność...Zawsze patrzył na wszystko okiem wojownika.
-Kiedy masz zamiar pozwolić im wyruszyć w teren?-Przy moim boku pojawiła się Nivra.
-Musimy poczekać na jakieś wieści od Rena, albo Macabre'a-wzruszyłem ramionami.-Musimy czekać.
-Myślę, że powinieneś jednak coś..hmm...Powiedzieć.
-Dobra-westchnąłem.-Słuchajcie wszyscy!-Podniosłem głos, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.-Jeśli dojdzie do walki, atakujcie tylko i wyłącznie na rozkazy Alf, niekoniecznie swoich. W walce nie ma reguł. Nie gwarantuję wam, że wyjdziemy z tego cało, ale musicie pamiętać, żeby nie wydawać się nawzajem w ręce wroga. Chronimy się i wspieramy, a jeśli ktoś ma zamiar nas zdradzić, lepiej niech zrobi to teraz i przejdzie od razu na stronę wroga.
Nikt się nie poruszył.
-Zróbcie wszystko, żeby przeżyć. Żeby wygrać.-Dodałem jeszcze i skinąłem, na znak zakończenia mojej "przemowy". Jeszcze nie do końca przyzwyczaiłem się do bycia Alfą...
Kiedy wszyscy wrócili do swoich zajęć, poszedłem poszukać Sol. Przepatrzyłem wszystkie możliwe korytarze, ale nigdzie nie było śladu ani jej, ani Darendera. Poczułem, jak przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz niepokoju. Oparłem się o ścianę i wziąłem głęboki oddech, wpijając palce w moje włosy.
Sol zniknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz