sobota, 24 maja 2014

(Wataha Ognia) od Macabre

Las stawał się coraz gęstszy, manewrowałem między drzewami, krew stryja zdążyłam niemal całkowicie zaschnąć mi na rękach. Gdy nad tym teraz myślałem, prawdopodobnie wyświadczyłem Radzie przysługę. Nawet nie próbowałem szukać Rena, już kilkukrotnie wpierdalał się w gorsze bagna. Bardziej martwiłem się o Hebi. Chuj wie co jej strzeli do głowy, przeszło mi przez myśl. Poza tym, chcąc nie chcąc, plan tej skończonej cioty się powiódł - zatrzymał nas na tyle długo żeby Rada zdążyła dotrzeć do Watah. Ren pobiegł ratować Sol, Hebi prawdopodobnie włóczyła się gdzieś po lesie i postanowiła działać na własną rękę, Faith mogła być w chuj daleko i nie mieć pojęcia o żadnej wojnie, a ja mogłem się tam znaleźć co najmniej za kwadrans. W tym układzie oznaczało to wejście w środku walki. Można było oczywiście liczyć na Ice'a i resztę.
Kiedy teraz o tym myślałem, dochodziłem do wniosku, że prawie 70% "wojowników" Rady nie nadaję się nawet na świniopasy, a dawać im do ręki broń to jak uczyć lamę gry na pianinie. No i jeszcze mój najukochańszy ojciec... Gdybym potrafił sprawić żeby to mężczyźni, a nie kobieto rodzili dzieci zrobiłbym to tylko po to żeby to Alexius, a nie moja matka zmarł przy porodzie.
Las się przerzedzał. Zaczynałem dostrzegać niewyraźne zarysy postaci i strzępki rozmów. Zwolniłem. Zapach nie należał do kogoś kogo pragnąłbym spotkać. Były to dwie osoby - Alexius i jakiś młody wojownik. Ten drugi szybko ukłonił się i zniknął za drzewami.
Uśmiechnąłem się do siebie.
- To chyba jednak mój szczęśliwy dzień - stwierdziłem wychodząc z cienia.

2 komentarze:

  1. Od kiedy zaczął się temat ojca Macabre i cała reszta nie mogę się powstrzymać od kojarzenia z tym tej piosenki https://www.youtube.com/watch?v=8zkNjcXx0Y0 wiem, że jestem tępa dzida, ale po prostu nie mogę ;) Bardzo fajny wątek (Alexius, Cain i cała Rada) ogólnie świetny blog ;)

    OdpowiedzUsuń