piątek, 16 maja 2014

(Wataha Powietrza) od Darendera

Ledwo tu przybyłem, a już rozpętują wojnę...Nie dali mi nawet chwili, żeby wzbudzić wśród nich zaufanie...
Podchodzę do Sol.
-Powinnaś się ukryć.
-Are...
-Po pierwsze: jesteś jednym z celów Rady, po drugie: zazwyczaj dopada Cię strach i paraliż,więc byłabyś ciężarem, po trzecie: co Ty wogóle możesz zrobić? Słyszałem, że uderzasz energią, ale ile razy zdołasz to zrobić? Zwiadowcy przed śmiercią przesyłali do Rady to czego się dowiedzieli.
-Tym razem Ci zaufam, nie mam wyboru...Chodź.
Wyszliśmy przed jaskinię jakimś bocznym wyjściem.
-Nie rozumiem Cię.
-Nie oczekuje po piesku Rady, by mnie rozumiał.
Śmieję się, by nie pokazać jak bardzo jest mi to nie na rękę.
-Czyli jednak mnie przejrzałaś...To po co gadka o zaufaniu?
-Ice się przyglądał, nie chciałam robić kłopotu. Sama się Tobą zajmę.
Tym razem szczerze wybucham śmiechem. Trzeba wysłać staruszkowi wiadomość.
-No więc odpowiedz mi na trzecie z pytań. Co potrafisz?
-Przekonasz się- posyła mi przelotny uśmiech.-Ostatnio trenowałam...Odkąd przy spotkaniu z Faith coś zauważyłam.
-Co takiego?
Po krótkiej konfrontacji zostałem unieruchomiony...Cholera! Gdzie ta wiedźma?!
-J-jak?
-Duch to nie tylko dusza, duch to połączenie wszystkich żywiołów i dusza- szepcze.-Teraz już na pewno nie uciekniesz zdrajco.
-Chyba, że go uwolnię-w końcu widzę Sylvię.
Po spotkaniu i małej potyczce z Sol, biegnę z Sylvią i nieprzytomną Małą do Arkadii. Sylvia wraca do naszego Pana i przekazuje mu wiadomość.
-Zadanie wykonane, Panie.
-Jak zwykle niezawodni.-Odpowiada chłodno Alexius.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz