środa, 28 maja 2014

(Wataha Burzy) od Hebi

Mniej więcej pół godziny po tym jak wyruszałam za Alfami Ognia i Powietrza zgubiłam ich. Zrozumiałam, że był to raczej słaby pomysł, bo zostawiłam moją Watahę w jaskini, a teraz sama błąkam się po lesie.
Zaklęłam pod nosem i zawróciłam. Plułam sobie w brodę na myśl o moim nagłym "olśnieniu": "Zostaw wszystko, leć za dwoma dorosłymi facetami, mogą mieć kłopoty!". Pieprzona logika.
Manewrowałam między gałęziami i konarami drzew, uważałam żeby nie wypłoszyć jakiegoś zwierzęcia mogącego wywołać hałas ani samej nie wydać głośniejszego dźwięku. Cały czas czułam coraz więcej obcych zapachów. Z tego co Mac zdołał z siebie wydusić i z wcześniejszej rozmowy z Ice'em zdołałam wywnioskować, że gdyby doszło do walki moja przegrana lub wygrana będzie zależała od tego jak szybko i na ile dobrze uda mi się rozgryźć przeciwnika. Do tego dochodzi jeszcze szczęście, które nigdy nie daje mi pewności czy stanie po mojej stronie czy wypnie się na mnie. Mimo wszystko liczyłam na drobną rozrywkę w postaci starcia.
Kiedy przemykałam się przez las mijałam paru ludzi. Po ich zachowaniu i wyglądzie wnioskowałam, że należą do Rady. Jednym mogłam przyjrzeć się  dłużej, na innych... Szkoda mi było czasu. Pokrzywieni, zniekształceni, wypaczeni i nieostrożni - zwykli najemnicy. Większość tych, których mijałam, mimo iż sprawiali nieco lepsze wrażenie, również nie wyglądała na zabójców i wojowników. Bardzo dobrze rozumiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale z chwili na chwilę zaczynałam się coraz bardziej upewniać, że Ice i Mac chcieli nas wystraszyć na zapas, żebyśmy zwyczajnie byli czujniejsi. Osoby, które mijałam wstyd byłoby nawet zaatakować z zaskoczenia.
"Padnij!" już niemal całkowicie straciłam nadzieję na zabawę tej nocy, kiedy w głowie usłyszałam głos, który milczał od  pięciu lat. Zrobiłam unik w ostatniej chwili, ostrze przeleciało tuż nad moim uchem.
- Ja pierdolę...- syknęłam częściowo zaskoczona atakiem, a częściowo ostrzeżeniem otrzymanym od starej "przyjaciółki"...
"Już nie śpisz?" posłałam myśl.
"Urocza jak zawsze, większość ludzi by podziękowała" głos Inferno zdawał się odbijać jak echo w mojej głowie. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam.
Podniosłam się i spojrzałam na osobę, która mnie zaatakowała.
"Przygotuj się" usłyszałam. Mój demon był teraz ze mną, a to oznaczało, że zacznie prawdziwa zabawa...
(Droga Rado, kto chce się bawić?)
Hebi - przemiana w Inferno 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz