Poczułam, że stało się coś złego. Moje serce biło jak oszalałe. Stałam teraz jak słup soli. Spostrzegłam, że Sol nie ma już dłuższą chwilę. Zaczęłam się o nią nieźle martwić. Wtedy zobaczyłam, że do jaskini wbiega zadyszany chłopak, ten, z którym wyszła. Ubranie miał poplamione i w kilku miejscach roztargane. Nie wyglądał najlepiej. Zaczął coś tam tłumaczyć, ale jak dla mnie kłamał. To nie mogła być prawda. Znam tą dziewczynę już dość długo i wiem, że nie oddałaby się ot tak w ręce wroga. Byłam bardzo wkurzona, a poziom złości, który się we mnie znajdował wzrósł do maksimum. Wybuchłam. Oskarżyłam go o kłamstwo w żywe oczy. Oczywiście nikt, (no może kilka osób) mi nie uwierzył. Płakałam teraz w ramionach Ice’a. Bardzo się bałam, że mogę już jej nigdy nie zobaczyć lub, że stanie jej się jakaś krzywda. Kiedy nieco się uspokoiłam, opuściłam ukochanego i przeszłam pod opiekę Katniss i Devon’a, którzy właśnie wrócili z jaskini Watahy Powietrza wraz z zapasem broni. Kat spojrzała na mnie, dosłownie błagając, żebym się ogarnęła. Ja jednak nie byłam w stanie. Przez cały czas, kiedy pomagałam w przygotowaniach do wojny po policzkach spływały mi strumienie łez, które biernie wycierałam rękawem swetra. Co się ze mną dzieje?! Wszyscy potrzebują teraz sprawnych wojowników, a ja jestem jak zwykle kulą u nogi, która co chwilę wpada w histerię. Już sama mam tego dość. Nie mogłam się na niczym skupić. Myślami cały czas byłam przy Sol. To było nie do zniesienia. Musiałam się czymś zająć, żeby nie zwariować.
- Poćwiczmy Twoją tarczę.- Katniss uśmiechnęła się do mnie blado. Najwyraźniej musiała dostrzec to, co się ze mną teraz dzieje. Wszyscy to już pewnie zauważyli, bo Ice również miał zaniepokojony wyraz twarzy.- Skup się i spróbuj otoczyć nią wszystkich tu zgromadzonych.- patrzyła na mnie w skupieniu.- Powoli, ale starannie.- skoncentrowałam wszystkie swoje myśli tylko na tym, aby osłonić wszystkich w jaskini. To może się nam bardzo przydać na polu bitwy. Jednak jestem do czegoś potrzebna. Niestety, osłoniłam tylko siebie i Kat. Sprawdzałyśmy moją moc poprzez to, że Katniss miała za zadanie zadawać im lekki ból, a ja miałam ich przed nim osłonić.
- Nie dam rady.- spuściłam wzrok w dół. Moje myśli się rozbiegały. Tyle spraw nęciło się w mojej głowie, że nie potrafiłam się skupić tylko na jednym.
- Spokojnie, powoli.-dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu.- Spróbuj raz jeszcze, nie poddawaj się kotek.- puściła do mnie oczko i wysłała falę bólu. Dla zgromadzonych nie było to przyjemne, ale tylko tak mogłam sprawdzić swoje umiejętności. Byłam absolutnie skupiona. Starałam się myśleć o rzeczach przyjemnych, aby nic nie zakłóciło mojej kontroli nad umysłem. Udało się! Tarcza się poszerzyła. W końcu! Objęłam nią Ice’a, Devon’a, Nivrę, Mici no i oczywiście siebie i Katniss. Zasmuciłam się, bo były to osoby stojące najbliżej mnie, ale lepiej tyle niż nic. Uśmiechnęłam się krzywo do dziewczyny, która biła mi brawo.
- Jeszcze raz. Teraz uda Ci się w stu procentach. Postaraj się, ponieważ zwiększam ilość bólu.- ramiona mi opadły. Mogła mi tego nie mówić, to wywarło na mnie jedynie tylko jeszcze większą presję. Pomyślałam o tym, jak poznałam tych wszystkich ludzi, którzy tutaj byli i o tym, że nigdy nie pozwolę ich skrzywdzić. Tak to działa. Moja tarcza rozpostarła się na całą jaskinię. Opuściłam tylko jednego członka Niemych Gór. Chłopaka, który pozwolił porwać bardzo ważną dla mnie osobę. Katniss znów biła mi brawo.
- Uspokój się!- uderzyłam ją w rękę i zaśmiałam się.
- Poćwiczmy to jeszcze przez chwilę.- oddała mi. – Hm..masz całkiem niezłe moce.- uśmiechnęła się i gestem ręki nakazała mi powtórzyć „ćwiczenie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz