Prześledziłam wzrokiem całą śmietankę towarzyską Nowego Jorku, kiedy moje oczy odnalazły fiołkowe spojrzenie chłopaka z ciemnymi kosmykami niesfornie opadającymi na czoło. North uśmiechnął się cierpko, czyniąc się jeszcze przystojniejszym i powoli ruszył w moją stronę.
-Zatańczysz?-Zapytał wyciągając dłoń. Fioletowe spojrzenie jego oczu pozostawało zimne.
-Chętnie. -Skłamałam, podając mu dłoń. Zaczęliśmy poruszać się w powolnym rytmie muzyki wraz z innymi parami. Wibrując między nami napięcie było wręcz namacalne. Zaczęłam nawet żałować, że nie ma ze mną Haox'a. Garnitur stanowił dla niego granicę bezwzględną i pewnie musiałabym użyć siły, żeby go tu zaciągnąć.
-Ładna sukienka- stwierdził sucho North, lustrując moją błękitną sukienkę z dekoltem w kształcie serca, wyszywanym kryształkami, opadającą luźnie ku ziemi.
-Dzięki. Musiałam się jakoś dopasować do tego całego przepychu- wzruszyłam ramionami, uśmiechając się niewinnie.- Ale nie sądzę, że chcesz rozmawiać o mojej sukience.
-Nie. Chciałem ci tylko powiedzieć...że się zgadzamy.
-Pomożecie nam?-Uniosłam brew, zadowolona z siebie. Ciężko było ich do tego przekonać.
-Tak, ale nie za darmo i po raz ostatni. Mam nadzieję, że będziesz o tym pamiętała.
-Będę. Dostaniecie to czego chcecie - powiedziałam poważnie.- Jesteśmy lojalni wobec przyjaciół.
-Nie jesteśmy jeszcze waszymi przyjaciółmi, wilczyco-warknął, odgarniając niesforny kosmyk z czoła.
-W takim razie ujmę to inaczej: My dotrzymujemy naszych obietnic. Nie jesteśmy Radą.
-Lepiej dla was, żeby tak było- mruknął ostrzegawczo.
***
Na widok omdlałej Sol nie poczułam nic oprócz żalu. Taka delikatna, własność Rena, którą traktował jak swoją osobistą lalkę na wystawę...Była teraz obszarpana i blada jak ściana.
-Miałaś czekać w samochodzie...- Mruknął sucho North. Trzymał Sol tak, jakby zupełnie nic nie ważyła.
Uśmiechnęłam się przepraszająco i ruszyłam za chłopakiem do samochodu, który zaparkowałam tuż pod murem. West, Meg, Cassie i Lily czekali już w środku, a w bagażniku świszczał urywany oddech ojca Rena. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że mój niedoszły teść dał się tak łatwo podejść...
Usiadałam na tylnym siedzeniu obok Meg, która wyglądała na czymś wkurzoną i jak zwykle uśmiechniętej Lily. North położył Sol w poprzek na trzech wolnych siedzeniach za nami, a sam usiadł za kierownicą. Kiedy samochód ruszył z piskiem opon, Lily zaklaskała cicho w dłonie.
-Gratuluję, chłopcy- przechyliła się do przodu, żeby podarować Westowi mokrego całusa w usta.
-Rzygać mi się chce tyt\m waszym szczęściem- North zmarszczył nos z konsternacją i dodał gazu, gdy jeden z bardziej kumatych strażników sięgnął po strzelbę, widząc uciekające z Arkadii auto terenowe.
Sol jęknęła cicho. Najwyraźniej zaklęcie "uciszające" użyte przez Cain'a przestawało działać.
-Kim oni, do cholery są?-Wyjąkała, próbując podnieść się z fotela.
-Nie wstawaj jeszcze. Oni nic ci nie zrobią, są ze mną.
-Cain...On...
-Jest nieprzytomny. Za godzinę dojedziemy do Albany, tam porozmawiamy.
-Do Albany?-Zamrugała nerwowo. Z każdą chwilą odzyskiwała sprawność ruchów.
-Tak. Prześpimy tam dwie noce i zdecydujemy co zrobić z Cain'em. Później dostarczymy cię do Niemych Gór. Cain obudzi się za kilkanaście godzin. Jad wampira znacznie spowolni jego regenerację. Przynajmniej na to liczymy...
-O to nie musisz się martwić, wilczyco- wtrącił się North.- I tak powinien mi dziękować, że nie zafundowałem mu większej dawki jadu. Ta szuja nie zasługuje na litość. Kiedy już dojedziemy, z chęcią dam mu najokrutniejszą śmierć, jaką może sobie wyobrazić.-Uśmiechnął się diabolicznie.- Nie lubię jak źle traktuje się kobiety, nawet jeśli są wilkołakami.
Eh... Znowu Faith...
OdpowiedzUsuńAhahahahahah jebłam
UsuńDomyślam się, że fanka Sol, tak? xd ;) Jak ja kocham te disy na Faith ;P
OdpowiedzUsuń