sobota, 24 maja 2014

(Wataha Wody) od Ivalio

-Dość tej pogadanki. Pushoo. – Kobieta unieruchomiła mnie tym jednym słowem. To mnie wkurzało. To sprawiało, że krew we mnie się zagotowała. Cisnąłem w nią na próbę lodowe sople. Ta tylko wyciągnęła dłoń i lód stracił prędkość, upadając. To mnie tylko podbudowało. To był jeden z najsłabszych ataków. Warkot wymknął się między zaciśniętych warg. Nie dam się jej tak łatwo, zetrę jej z ust ten podstępny uśmieszek. Nie jestem jej zabawką. Kobieta przywołała kruka. Wiadomość. Ona chce wysłać wiadomość. Tak jak ci inni ludzi robili, gdy byłem zamknięty w grocie. Jakie to znajome…
-Zanieś wiadomość do naszego, Pana.- szepcze wiedźma do ptaka, ale ja wszystko słyszę.- Powiedz mu, że Ivalio jest już nasz.
  Na te słowa wściekłem się jeszcze bardziej. Jak ona śmie tak mówić?
  Obserwowałem jak kruk odlatuje. Potem przeniosłem wzrok na czarownice.
- No, chłopczyku, to teraz mamy chwilę na zaprzyjaźnienie.- Na jej twarzy ciągle tkwił ten okropny uśmiech. Nie docenia mnie, a mnie się nie nie docenia.
~ Lepiej mnie puść, ostrzegam, albo spotka cię coś gorszego~ Warknąłem jej ogłuszająco w głowie.
- Cóż ty możesz zrobić, dziecko?- Spytała nonszalancko i lekceważąco. – Jesteś tylko małym szczeniakiem, który próbuje ugryźć swojego właściciela. A to bardzo niegrzecznie, wiesz?- Ciągle patrzyła na mnie pogardliwie. Za co ona się ma?!
 Ostrzegłem ją. Nie skorzystała. Nie zamierzam się już hamować. Zmrużyłem oczy, patrząc na nią jak drapieżca na swą ofiarę. Zabawa się skończyła. Ja chcę KRWI.
 Zauważyłem, że w jej oczach rozbłysła wesołość. Zupełnie, jakby cieszyła się, że to jeszcze nie koniec.
 Moja świadomość się osunęła gdzieś w głąb mnie.
* * *
 Przyniesiesz mi jej głowę, a za to cię będzie czekać nagroda. Idź już- Pan odprawił mnie machnięciem ręki. Miał ważniejsze sprawy na głowie, niż doglądanie jednego ze swych eksperymentów. Zwłaszcza tego, który bez naporu umysłu bezustannie się buntował. Zupełnie, jakby nie mógł zrozumieć, dlaczego Jego wola jest ważna.
 Bo jedynym co mnie trzymało zwykle na powierzchni było wspomnienie Sol. Tego jej śmiechu. Świadomość, że ona jeszcze żyje, zwykle dodawała mi sił. Jednak zawsze trzeba się przygotować przed buntem, by jak najbardziej ,,pogryźć,, wroga. Tak więc i tym razem wycofałem się z cichym warkotem i poszedłem zapolować na kolejną sukę.
Moje fiołkowe oczy zaczęły świecić niczym neony, a przefarbowane włosy zafalowały wokół mojej głowy, zmieniając barwę na białą.
~ Zginiesz. ~ Wysłałem pojedynczą myśl, a potem…
 Wszystko wybuchło. Kaskady zgromadzonego lodu na ziemi, wraz z śniegiem wzbiły się w powietrze, pociągając za sobą kobietę. Wrzask. Upajający wrzask.
  Przestałem być unieruchomiony. Śnieg zawirował dookoła mnie, a ja zawyłem ku niebu, ogłaszając swą "Krwawą Noc".
 Wzbiłem się w niebo, ciągnięty swoją mocą. Pojawiłem się tuż nad nią. Dookoła ciągle były góry śniegu. Walnąłem w nią, rozdzierając pazurami jej bok. Krew. Przyciągnąłem ją, wbijając wyostrzone zęby w jej szyję. Krew. Poczułem ją w ustach, upiłem łyk bez opamiętania, a potem cisnąłem w nią tony śniegu, które grzmotnęły nią o ziemię. O dziwo ciągle żyła.
  Warcząc zimno, chłodno, bezlitośnie podszedłem do dziewczyny. Czy już wyczerpała swoje siły? Ja nawet nie zdążyłem się rozkręcić. Prychnąłem, podczas gdy włosy ciągle wirowały mi naokoło twarzy. Były dokładnie tej samej barwy, co pukle Sol. Czemu je kiedyś przefarbowałem? Nie miałem pojęcia, ale aktualnie nie to się liczyło.
 Pochyliłem się nad krwawiącą kobietą.
- Czym ty jesteś? – Spytała w przypływie gniewu. Bała się mnie? Czy może… jeszcze miała jakieś siły?
 Oblizałem wargi z kropel jej krwi.
- Sługą Pana. – Wywarczałem machinalnie.
-To nie możliwe, ty jesteś więźniem. –Wycharczała, plując krwią.
- A ty jesteś niemalże trupem.- Nadepnąłem jej na pierś, a ta krzyknęła. Zaśmiałem się ochryple. Chcę ją zabić… Taak…
  Pazurem przejechałem po jej policzku, zostawiając krwawiącą rysę.
  Temperatura była zabójczo niska. Ale ta suka się uczepiła życia.
  C-czy ja… zabijam? J-ja nie zabijam.. J-ja jestem dobry… J-ja… Nie…
  Wątpliwości były małe, ale były.
 - Oszczędzę cię, Suko. – Wymówiłem ostatnie słowo tak, jakby mogło ją zabić.- Ale tylko po to, by zapewnić ci coś gorszego od śmierci…
  Podniosłem rękę tak, że zawisła nad nią. Ogarnął ją lodowy kokon. – Miłych, zimnych snów ci życzę.
  Rozległ się przeraźliwy wrzask, który lekko zarysował lodową pokrywę, jednak rysy zaraz się zabliźniły, a kokon pogrubiał. Była zamknięta na głucho.
  Zadowolony oblizałem z krwi palce i znowu zawyłem. Włosy przestały wirować. Były białe jak śnieg. Żar w oczach przygasł. Spojrzałem na zimny sopel. Co ja mam teraz zrobić? Niemalże ją zabiłem. Teraz była w zawieszeniu, nie mogła się ani uleczyć, ani korzystać z magii. Co teraz? Wrócić? Czy ruszyć dalej bez celu.
~ Mam wiedźmę, Sylvię. Co mam robić?~ Wysłałem pytającą myśl do Rena, siadając po turecku koło sopla. W otępieniu czekałem. Czy jestem potworem?

(Ren?)

Ivalio podczas "przemiany"

2 komentarze:

  1. Mam wersję z większą ilością walki. Jak ktoś chce by to zamienić. To odpowiedzcie, ludziska ~Ivalio

    OdpowiedzUsuń