niedziela, 11 maja 2014

Opowiadanie gościnne - od Lidii (wojowniczka Rady)

Nareszcie coś ciekawego. Wprost nie mogłam doczekać się naszej małej "wycieczki" do Niemych Gór i zobaczenia na własne oczy tych wszystkich ślicznych wilczków, błagających o wybaczenie. Całą drogę szłam obok Alexiusa, który uśmiechał się kpiąco, najwyraźniej ciesząc się na możliwość skopania dupy swojemu synusiowi. Poprawka. To ja cieszyłam się na tą możliwość. Macabre od zawsze działał mi na nerwy, a odkąd Rada z niewiadomego powodu pozwoliła mu założyć własną watahę i to jeszcze z dala od Arkadii...Działał mi na nerwy jeszcze bardziej. No i był jeszcze Ren. Gorący, acz zajęty towar. Zajęty przez tą sukę, Faith i JUŻ dla mnie niedostępny. Z całej tej bandy "pupilków" Rady to on najbardziej spierdolił mi życiorys, ale to jego najbardziej chciałam zobaczyć.
Odwróciłam głowę, czując na sobie spojrzenie Alexiusa.
-Wiem, że nie możesz się doczekać, Lidio, ale musisz przynajmniej po części ukrywać przed innymi swoje myśli...-powiedział swoim lodowatym głosem, patrząc na mnie obojętnie.
-Nie ma takiej potrzeby, panie-powiedziałam obojętnie.-Jestem wojowniczką, walka i wymierzanie sprawiedliwości sprawia mi przyjemność. Wszyscy doskonale wiedzą, że nasza misja sprawia mi niewypowiedzianą radość.
-Nie tylko to jest twoim celem...-uśmiechnął się przebiegle.-Młody Foster stanowi dla ciebie pokusę, która cię rozprasza. Nie muszę cię uczyć, że skupienie jest konieczne u wojowniczki, najdroższa.
-Zapewniam cię, że dobrze znam swoje stanowisko-odparłam sucho.-I zdaję sobie sprawę z tego, że masz dla mnie specjalne zadanie.
-Jak zwykle błyskotliwa-stwierdził, lustrując mnie stalowo srebrnymi oczami-Chcę, żebyś wyśledziła rodzeństwo...
-Nie jestem szpiegiem-pokręciłam głową, zirytowana. Czułam na sobie zaciekawione spojrzenia innych.-Czy coś cię bawi, Gor?!-warknęłam do chłopaka. Uśmiechnął się chytrze i wzruszył ramionami.
-Ależ oczywiście,że nie, Lidio-Alexius zignorował naszą potyczkę.-Uważam tylko, że tylko ty możesz zmierzyć się z naszym zabójczym rodzeństwem.
-Vince i Victor mnie nie obchodzą-warknęłam.
-Dobrze o tym wiem. Po prostu ich przyprowadź. Do mnie.
-Rozkaz, Panie-ukłoniłam się lekko i zmieniając postać, ruszyłam w las. Dalsze kłótnie z Alxiusem nie mają sensu. Jestem stworzona po to, by służyć Radzie. Czy mi się to podoba, czy nie.
*
-Proszę, proszę....-zacmokałam, wychodząc z ukrycia. Miny Vince i Victora były wręcz bezcenne, kiedy zwrócili na mnie swoje czerwone oczy.-Jak my się dawno nie widzieliśmy, prawda?
-Jakoś nie jest nam przykro z tego powodu, Lidio..-syknęła Vince. Victor wyprostował się.-Czego chcesz?
-Ja? Ja zupełnie nic...To Alexius bardzo chciałby was uściskać na powitanie. Wydaje mi się, że bardzo stęsknił się za swoim najbardziej nieudanym eksperymentem...-wzruszyłam ramionami, wydymając usta i zakładając ramiona na piersi. Przechyliłam głowę, przyglądając się z rozbawieniem tej zabójczej trójce. Problem w tym, że ja też jestem zabójcza. Bo wkońcu...mordowanie to mój zawód.
-I wysłał po nas swoją pupilkę?-Parsknął Victor.-Czy ty na prawdę myślisz, że z tobą pójdziemy?
-Nie, ale przyznaję, że nie chce mi się dzisiaj walczyć. Zwłaszcza z kimś takim jak wy-zmrużyłam oczy.-W walce szanse powinny być równe. Poza tym...Alexius chce was żywych. 

(Vince? Victor?)

2 komentarze:

  1. Sol jest tymczasowo niedostępna przez pobyt w szpitalu ,przepraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie dzieje ;) Odezwij się od razu, jak będziesz już w domu ;* Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia <3

      Usuń