Dwie ludzkie sylwetki
widoczne na wysokich skałach, na tle jasnego nieba. Dwie splecione ze sobą
dłonie. Dwa tak zależne od siebie umysły. Czujny wzrok chłopców jest skierowany
na kotlinę.
Ludzie zmieniają płynnie kształt. Czarny i
lawendowy wilk. Nezumi i Ivalio. Stworzenia te wznoszą pyski ku niebu. Z ich
piersi wydobywa się powitalne i pełne tęsknoty wycie.
Z nieba, mimo pięknej pogody, spadają białe
płatki śniegu niesione przez łagodny wiatr.
,,Wróciliśmy, w końcu wróciliśmy."
* * *
Ciepła dłoń powoli
sunęła po moim nagim udzie. Skrzące się oczy Neziego wpatrują się w moje ciało.
Przeze mnie przechodzą ciepłe dreszcze podniecenia. Przyjemność.
Nezi wie co odczuwam,
wie, że mnie tym pobudza.
Chłopak przewraca
mnie na plecy i zawisa nade mną. Przejeżdżam palcami po jego wspaniałym,
umięśnionym torsie. Delikatnie ochładzam swoją "zdolnością" jego rozpalone
ciało, ale to tylko jeszcze bardziej wzmacnia, rosnące w nim napięcie. Lubię
się tak z nim droczyć.
Moja chłodna dłoń
spoczęła na jego policzku. Granatowowłosy wtula w nią twarz i przymyka oczy. Po
chwili je otwiera, nachyla się i mnie całuje. Gorączkowo oddaję pocałunki, ale
on nie daje się ponieść emocjom i robi wszystko spokojnie, powoli, z uczuciem.
Powoli pogłębia pocałunek.
Uchylam usta, chcąc
więcej. Chcę znowu zasmakować jego ciała. Chcę, byśmy znowu się złączyli.
Całkowicie ze sobą zespolili.
- Neziii. –Wyjęczałem, ocierając się o niego.
- Ciii… -Wyszeptał i zamknął mi usta kolejnym ciepłym
całusem. Powoli oblizał moje wargi. Obcałował całą moją twarz. Podgryzł moje
ucho. Zajęczałem.
Znowu graliśmy w tę grę. On udawał obojętnego, a ja
starałem się go złamać.
Ponownie się o niego
otarłem, lekko drapiąc paznokciami jego plecy. Dokładnie tak, jak lubił.
-Neziii.-Zajęczałem mu seksownie do ucha.
Zostałem zignorowany.
Nezumi zassał skórę
na mojej szyi. Powoli zaczął mnie po niej lizać. Czułem każdym nerwem nawet
najlżejszy ruch ukochanego. Mojego aniołka.
Jego palce błądziły
po moim brzuchu, powoli schodząc niżej. Cały pod nim drżałem. Tak bardzo
chciałem więcej. Oplotłem nogami talię
chłopaka. Masowałem dłońmi jego boki, a on zassał jeden z moich sutków.
Jęknąłem. Nigdy nie
kryłem tych odgłosów podczas gry wstępnej. To zwykle one łamały
granatowowłosego. Przestawał się mną tak bardzo zajmować.
Jego usta zajęły się
drugą wypustką, by po chwili zjechać niżej. Oblizał moje podbrzusze.
Podniosłem się na
ramionach, patrząc na Neziego, znajdującego się między moimi nogami. Serce
mocno biło mi w piersi. To mój partner. Tylko mój.
Kiedy przestaliśmy
się siebie wstydzić?
Jeden z jego palców
zaczął drażnić skórę dookoła mojego wejścia. Druga dłoń zacisnęła się na moim
przyrodzeniu. Jęknąłem, wypychając biodra do przodu.
Wsunął się we mnie
jeden z palców.
Czemu wszystko dzieje
się tak wolno? Zajęczałem cicho.
- Spokojnie, zaraz zaczniemy.- Znowu dostałem od niego
kolejnego całusa.
Jego dłoń zaczęła
rytmicznie masować moje przyrodzenie. Czułem te powolne ruchy w górę i w dół.
Dołożył drugi palec,
dokładnie mnie rozciągając. Kochałem tę jego delikatność. Był taki, choć
doskonale widział, że stosunek z nim nigdy mnie nie bolał. Muszę też jednak
przyznać, że nie zawsze byłem na dole, ale dzisiaj jego dzień… Więc robimy to
tak, jak on to lubi. Trzy palce. Wsuwały
się i wysuwały. Rozciągały.
Poruszałem
niecierpliwie biodrami. Wolałem szybką grę i długi seks. Zaś Nezi wolał wszystko
robić powoli z uczuciem, delikatnością i dokładnością. Wszystko było z nim
takie długie. Jak ja to kocham.
Wyjąwszy palce, w
końcu podniósł moje biodra, a ja rozłożyłem ochoczo nogi. Byłem tylko ja i on.
Pocałował rumieńce, które wykwitły na moich policzkach.
- Słodki jesteś, kochanie.- Wymruczał, patrząc na mnie
zamglonymi pożądaniem oczyma.
-Wieem. – Odpowiedziałem, przeciągając wyraz. Muszę, chcę,
kocham.
Pochylił się w moją
stronę i wszedł szybkim ruchem. On też już nie potrafił się powstrzymać.
Poczułem lekki
dyskomfort. Nezi jakimś sposobem to wyczuł i czekał w bezruchu, masując dłonią
moje prącie.
Gdy to wypełnienie
stało się przyjemne, poruszyłem się pod nim. Zacząłem postękiwać. Jego dłoń.
Mmmm.
Pierwszy ruch był
powolny, dokładny, płynny. Gdy trafił w moje czułe miejsce, zareagowałem
wygięciem się w łuk. Przyspieszył, celując
dokładnie w to samo miejsce. Oboje jęczeliśmy.
Dookoła rozkwitały
lawendowe kwiaty. Wszystko pachniało Nezim. Dookoła nas utworzyła się "bańka"
z ciepła naszej rozkoszy, a dookoła wariowały nasze żywioły. Tańczyły ze sobą
w gwałtownym tańcu dominacji. Było dokładnie tak, jak przy każdym naszym
stosunku. Nie potrafiliśmy jeszcze nad tym panować. Zbyt było to powiązane z
naszymi emocjami. Jednak przestrzeń, w której żywioły ze sobą się splatały,
stawała się coraz mniejsza.
Pod sufitem kotłowała
się Zorza, niczym piękny obraz naszej miłości.
Tylko my. Ja i on.
Granatowowłosy
doszedł po pewnym czasie. Dokładnie w tym samym momencie, co ja. Wyszedł ze
mnie i opadł obok na łóżko. Wtuliłem się w niego. Ja pachniałem nim, a on mną.
- Było cudownie.- Skwitowałem z uśmiechem.”Kocham cię”
Posłałem mu, przesyconą szczęściem myśl.
- Ja ciebie też, moje ty małe światełko…
* * *
Biegliśmy przez las.
Razem czuliśmy się bezpiecznie. Nasze partnerstwo było naprawdę silne i mocno
wiążące. Omijaliśmy kolejne drzewa pełni wątpliwości.
Co się działo w
watahach? Jak nas przyjmą? Co nas ominęło?
Nie znałem odpowiedzi
na te pytania, ale miałem nadzieję, że ktoś nam na nie odpowie. Ktokolwiek.
Uspokajała mnie
jedynie bliskość czarnego wilka. Z nim nie zginę. Z nim jestem silny.
Nasze pokryte
sierścią ciała, stapiały się z otoczeniem.
Stanęliśmy koło koło jaskini,
zmieniając od razu postać, na ludzką.
Co tu się działo? W środku było pełno wilków. Wszystko działo się tak szybko. Ren i Macabre gdzieś wyszli, a reszta została. Moja siostra coś mówiła, wszyscy przyznawali jej rację....Nie do końca nadążałem za tym, co się działo. Złapałem dłoń
granatowowłosego. Czekałem.
( Odpowie nam Ktokolwiek?
)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz