sobota, 24 maja 2014

(Wataha Powietrza) od Rena

-Kurwa mać- dreszcz strachu przeszedł mi po karku. Macabre uniósł brew pytająco, a Lar wrzeszczał coś, co praktycznie w ogóle nie przebijało się przez moją świadomość. - Muszę iść.
-Że co?! Gdzie, do cholery?!- Macabre wciąż trzymał w ręce tępy nóż.
-Te szmiry- wskazałem na Lar'a- porwały Sol. Mój ojciec..On...Kurwa, muszę ją znaleźć, chuj wie do czego jest zdolny ten kutas.
-Skąd wiesz? A Hebi? Co z nią?-Macabre wyglądał na zdenerwowanego.
-Cain wysłał mi telepatyczną wiadomość. Co do Hebi...Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że jest bezpieczna.
-Dobra...Idź, ale pospiesz się, bo szlag mnie trafi jak zostanę tutaj sam w charakterze niańki.
Skinąłem głową i pobiegłem.
*
-Jak to nie wiesz, co się z nią stało?!-Wrzasnąłem do Ice'a, chodząc tu i z powrotem po jaskini. 
-Musiała wyjść, kiedy było zamieszanie...Ten chłopak z twojej watahy...Are, czy jakoś tak..-wskazał na Darendera, ostrzącego właśnie miecz.- Mówił, że porwali ją podwładni Rady. 
-I nic z tym nie zrobiłeś?! Ice, do cholery, miałeś jej pilnować!-Warknąłem, wściekły. 
-Dowiedziałem się jakąś chwilę temu. Poza tym chłopak nie pamięta szczegółów. Pogadaj z nim sam.
-Tak zrobię- nadal warczę.-Are! Chodź tu!- zawołałem do chłopaka, który powoli do mnie podszedł.- Ty cholerny zdrajco- złapałem go za szyję i przycisnąłem do ściany.- Wiedziałem, że ktoś z Rady prędzej, czy później okaże się ścierwem. Nabrałeś Ice'a, ale nie zrobisz tego samego ze mną. Gadaj, komu ją oddałeś, skurwielu?!-Syknąłem.
-Nie mam z tym nic wspólnego, Alfo- Chłopak udawał niewiniątko.-Widziałem tylko tą czarownicę, Sylvię. Więcej nie pamiętam. 
-Masz mnie za idiotę?! Alexius nie kazałby Sylvii samej dostarczaj niewolnicy. Ktoś musiał jej w tym pomóc i to byłeś ty. Gadaj więc, gdzie ją zaniosłeś, zanim wyrwę ci język!- Całe pomieszczenie wypełniała cisza. Nikt się nie odzywał. Wszystkie oczy skupione były na nas.
-Nikogo nigdzie nie zaniosłem-chłopak dalej patrzył mi twardo w oczy. Urodzony szpieg i kłamca. 
-Łżesz!-Bella wyrywa się z uścisku Ice'a i spluwa w twarz Are. Zaciskam mocniej palce na jego gardle. 
-Za zdradę karą jest śmierć- warczę, słuchając jak chłopak się dusi.- Dałem ci szansę, której nie wykorzystałeś...
-Skąd wiesz, że kłamię?!-Are zmarszczył brwi.
~Mam wiedźmę, Sylvię. Co mam robić?~ W mojej głowie rozległo się pytanie Ivalio. Niech to. Czemu akurat teraz?! Uśmiechnąłem się diabolicznie do Darendera. 
-Nie wiem, ale za chwilę się dowiem. Pójdziesz ze mną i zabijesz wiedźmę Sylvię. Jeśli mówisz prawdę, zrobisz to bez problemu, jeśli nie to ja zabiję ciebie. Uroczy układ nieprawdaż? Mam nadzieję, że ci odpowiada. 
-Grasz ze mną o życie?-Chłopak uśmiechnął się podstępnie, zapewne knując w głowie jakiś plan.
-Czemu nie?-Wzruszyłem ramionami z ironicznym uśmiechem.- Zagrasz o swoje życie?
(Are?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz