Coś poszło nie tak.
Stoję na szczycie
wzniesienia i nic nie rozumiem. Dlaczego sygnał płynący z naszyjnika, wrócił do miejsca, z którego wybiegłem?
O co chodzi?
Sol? Boże, jak ja mam
ją znaleźć?
Obejrzałem się za
siebie w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Czułem, że coś tu jest. Tylko jedno
ważne pytanie – Co?
Widzę za sobą tylko
śnieg. Śnieg, szron, lód, sople, drzewa, oślepiającą dla postronnych biel.
Sprowadziłem w środku lata zimę? Czy aż tak nad sobą nie panuję?
Boję się wrócić za
sygnałem. Tak, boję się. Dlaczego? Ponieważ znowu
czułem głód krwi, którego, jak sądziłem, już dawno się pozbyłem w mym dawnym
więzieniu. Dlaczego teraz wrócił? Czy nie będę potrafił nad sobą zapanować
wśród przyjaciół? Czy wyrządzę krzywdę Nezumi’emu? Mojemu aniołkowi? A-ale…
Skrzypnięcie.
Kto tu jest?
Rozglądam się
niespokojnie. Nie, niemożliwe, by ktoś mnie wyśledził. Błagam, ja nie chcę z
nikim rozmawiać. Nie, nie teraz, gdy
jestem tak rozchwiany. Śnieg zawirował
dookoła mnie. Jestem bezpieczny. Nikt mi nic nie zrobi, chyba że… Nie, wykluczam taką
możliwość.
Jeśli Aaron tu się
zjawi, jeśli zjawi się tu Alexius ja… Wykorkuję. Puszczą mi wszystkie nerwy.
Znowu stanę się zwierzęciem, które nie posiada własnego rozumu i istnieje tylko
po to, by zabijać. Nie chcę taki być. Ja taki nie jestem, ale … byłem.
Znowu wyczuwam kogoś.
Kto tu jest?
Zaczynam ostrzegawczo
warczeć. ’’Nie zbliżaj się’’. Wysyłam myśl do potencjalnego wroga.
Krew, mnóstwo krwi. Dźwięk łamanych kości. Upiorne krzyki zamrażanych
żywcem osób. Błaganie o litość. Czerwień wśród bieli. Taka idealna, taka sycąca
i tylko dla mnie. Smak mięsa i ciepłego płynu, który jako jedyny rozgrzewa moje
zamarznięte jestestwo. Tak, chcę zabijać. Tak, będę zabijać. Tak, służba to
moje życie. Tak, śnieg zawsze będzie okrutną siłą, godną powalenia innych.
Śmierć.
Będę niósł śmierć dla mego Pana. Mój Pan chce krwi, dlatego ja też jej pragnę.
Niech będę Białym Aniołem Śmierci, skoro mój Pan tego chce. Żyję tylko dla
niego.
”Nie zbliżaj się!” To samo ostrzeżenie.
Kto tu jest? KTO TU JEST?
Czuję jak powoli
tracę kontrolę. Jeśli ten ktoś się nie pojawi ja go ZABIJĘ.
( Więc, czy ktoś tam jest? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz