niedziela, 18 maja 2014

(Wataha Powietrza) od Darendera

Towar odstawiony na miejsce. Chyba czas zbudować zaufanie wśród 'towarzyszy'. Wbiegam do jaskini zdyszany, nie ukrywając śladów po walce z Sol. Wiele osób przygląda mi się ze zdziwieniem, Ice podchodzi i przypiera mnie do ściany.
-Gdzie jest Sol?!-krzyczy mi w twarz.
-Porwali ją...
-C-co..?-Puszcza chwyt, a ja upadam i rozmasowuje obolałe miejsce na szyi...
-Chciała porozmawiać ze mną w cztery oczy, wyszliśmy z jaskini...Tam...-udałem wstrząśniętego-Po chwili pojawili się podwładni Rady...Walczyliśmy, ale byli zbyt silni...Ledwo uszedłem z życiem...Właściwie zabiliby mnie na miejscu, ale kazali mi przekazać wiadomość...
Słuchają mnie z uwagą, wyciągam z kieszeni wisiorek Sol i 'dławiąc łzy' mówię:
-Powiedzieli...
-Gadaj!- wrzeszczy dziewczyna Ice'a ze łzami w oczach.
-Powiedzieli, że w pewnym czasie ją wypuszczą, ale jeśli będziemy próbowali ją odbić...Wtedy tylko ten szklany kwiat po niej zostanie.
Ostatnie zdanie mówię z jakąś siłą. Zawsze miałem dar przekonywania, myślę.
-Przepraszam, źle Cię osądziłem...-Ice podaje mi dłoń i pomaga wstać.
-Nie winię Cię...-spuszczam wzrok, choć wcale nie jest mi wstyd.
Nie rozumiem tylko jednego... Aaron pozwolił mi zabrać jej wisiorek, a przecież dzięki temu Ivo mógł ją namierzyć i sam oddać się w nasze ręce...
Czyżby coś knuł?
Z zamyślenia wyrywa mnie ta sama ciemnowłosa, która wcześniej na mnie wrzeszczała. Teraz się na mnie rzuca, za ramiona łapie ją Ice.
-Łżesz psie!-Pluje mi w twarz, ostatkami woli zmuszam się by jej nie uderzyć-Znam Sol! Ta mała nie dała by się złapać, łżesz!
Ice przyciąga ją do siebie i przytula, dziewczyna płacze mu w ramionach...
Tylko ta jedna mi nie uwierzyła. Mój ojciec ma dar wpajania, może coś z tego odziedziczyłem? Uśmiecham się do siebie i z dala od ciemnowłosej pomagam w przygotowaniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz