środa, 2 lipca 2014
(Wataha Ziemi) od Nivry
Obudziłam się z krzykiem w środku nocy. Śnił mi się jakiś koszmar, nie pamiętałam jednak co to było. Usiadłam na podłodze i objęłam kolana rękoma. Bałam się zasnąć ponownie. Było pewnie koło północy. Księżyc rzucał przerażające błyski na podłogę w mojej jaskini. Jak nigdy, poczułam się samotna. Coś było nie tak. Tylko co?
Nagle zadrżałam. W głowie usłyszałam dziwny głos:
„Chodź nad strumień”.
Pokręciłam głową. Oczywiście, to mógł być ktoś „z naszych”. Ale równie dobrze może to być pułapka. Ale wydawało mi się, że już kiedyś słyszałam ten głos.
„Nad strumień.” – Tym razem głos był twardszy. I wtedy mnie olśniło. Ten głos zawsze odzywał się w mojej głowie, gdy miałam kogoś uleczyć, lub gdy sama byłam w niebezpieczeństwie. „Dziwne…” – Pomyślałam, ale naciągnęłam rękawy bluzy i wyszłam z jaskini, drżąc z zimna. Pobiegłam truchtem nad błękitny strumyk. Pochyliłam się nad wodą i przemyłam twarz. Zerknęłam w taflę wody i wrzasnęłam z przerażenia. Zamiast mojego odbicia w strumieniu zobaczyłam postać jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się za siebie, ale nikt za mną nie stał. Pochyliłam się bardziej, tak, że omal nie spadłam ze wzniesienia. Zanurzyłam rękę w wodzie, wydawało mi się, że poczułam dotyk dłoni tamtej postaci na swoim nadgarstku.
- Kim jesteś? – Zapytałam trochę naiwnie, wpatrując się w wodną postać.
- Jestem cząstką twojej duszy, Nivro. Tą najgłębszą, której zawsze słuchasz.
Wszystko zaczęło mi się mieszać.
- Ale… Jak to możliwe?
- Pozwól, że ci wyjaśnię. – Chłopak wzruszył ramionami, a od tego poruszyła się tafla wody. – Odkąd Rada zaczęła was nękać, jesteś w ciągłym niebezpieczeństwie. Moim zadaniem jest chronić cię, więc przybrałem ludzkie ciało i teraz będę cię strzegł. Oczywiście, jeśli tego pragniesz.
- Czyli… - Zapytałam niepewnie. – Jesteś duchem?
- I tak i nie. Jestem częścią twojego ducha, Nivro. Ale mam ludzkie ciało.
To mówiąc chłopak wyciągnął rękę i dotknął mojej dłoni.
- Widzisz? Nie masz się czego obawiać. Nie jestem sennym koszmarem, lecz sprzymierzeńcem.
Roześmiałam się. Zrobiło mi się przyjemnie.
- Czyli… - Zachichotałam. – Rozmawiam sama ze sobą?
- Ze swoim duchem, który zna wszystkie twoje uczucia, emocje i sytuacje, które ci się przydarzyły. Tak.
- Nivra? – Usłyszałam za sobą zdziwiony głos, który z pewnością należał do Ice’a. Wystraszyłam się i zleciałam z klifu.
- Co ty robisz? Czekaj, pomogę ci. – Ice wyciągnął do mnie rękę, a na jego ustach błąkał się wymuszony uśmiech.
Wynurzyłam się z wody. Po włosach ciekły mi niebieskie krople. Rozejrzałam się wokół siebie.Dostrzegłam chłopaka, z którym rozmawiałam wcześniej. Stał oparty o ścianę klifu i śmiał się. Ice z pewnością go nie zauważył. Zmierzyłam go ostrym spojrzeniem i wrzasnęłam do Ice’a:
- Dzięki, ale nie trzeba. Wszystko gra, właśnie biorę kąpiel.
- O pierwszej w nocy?!-Uniósł brew. Nie wierzył mi.
- E… Tak.
Ice popatrzył na mnie z powątpiewaniem i powiedział:
- Dobra, ale jakby coś… Dasz radę stąd wyjść? Klif jest wysoki.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. – Mówiłam szybko, bojąc się, że Ice zauważy stojącą przy ścianie postać chłopaka i wszystko opacznie zrozumie.
- Okey, więc miłej kąpieli, Niv. – Patrzyłam, jak sylwetka Ice’a znika za drzewami. Jak zwykle zbyt opiekuńczy w stosunku do wszystkiego, co się rusza, pomyślałam i westchnęłam z ulgą.
- Pewnie wziął mnie za totalną wariatkę! A to wszystko przez ciebie… duchu. Jak w ogóle się nazywasz? –Zapytałam ciekawie.
- Nie mam imienia. Ale wiesz, co? Może zajmijmy się najpierw wyjściem z tej lodowatej wody. Musisz się jednak zgodzić, żebym ja mógł się wydostać.
- A jeżeli się nie zgodzę.
- Zamienię się znów w tuman wiatru i wrócę w ciebie z powrotem. – Patrzył na mnie z zainteresowaniem. Chyba był ciekaw, co zrobię.
- Dobra, wyłaź. Ale najpierw musisz mi pomóc się wydostać. – Powiedziałam, a on w błyskawicznym tempie znalazł się na górze.
- Halo, a ja?! – Wrzasnęłam ze złością.
- Niech się pani nie boi. Już pani pomagam. – Powiedział ironicznie i wychylił się, tak, że na klifie trzymał się jedynie stopami.
- Daj mi rękę. – Powiedział.
Dotknęłam jego dłoni, a on momentalnie wciągnął mnie na górę.
- Dzięki. – Powiedziałam i otrzepałam moją mokrą i umorusaną ziemią sukienkę.
- To co teraz? – Zapytał, a ja odpowiedziałam z zastanowieniem:
- Chodźmy najpierw do Ice’a. Powiem mu, że jesteś nowy i chcesz być w mojej Watasze. Chyba, że ci to nie pasuje.
- Pasuje. – Uciął krótko, a za chwilę zapytał z iskierką rozbawienia w oczach:
- A tobie pasuje moja postać?
- Ale…
- Jeżeli chcesz, to mogę przyjąć inną postać. Chyba, że ta ci się podoba. – Popatrzył na mnie, zabawnie mrużąc oczy.
- Może być. – Mruknęłam i odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Nie chciałam dać po sobie poznać, jak bardzo spodobał mi się ten wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach. Nagle odwróciłam się, ale zamiast mojego ducha, ujrzałam wysoką postać mojej siostry. Krzyknęłam ze zdziwienia i przerażenia. Moja siostra odwróciła się i otoczył ją tuman kurzu. Za chwilę znów stał przede mną brunet.
- Ta dam! – Krzyknął, jakby oczekując pochwały.
- Wystraszyłeś mnie. Nie rób tak więcej. – Powiedziałam, nie kryjąc niezadowolenia.
- Jak sobie życzysz. – Powiedział i schylił się podnosząc coś z ziemi. Był to błękitny kwiatek.
- Na zgodę? – Zapytał, wyciągając rękę.
Roześmiałam się. On był totalnie dziwny i zakręcony. I pomyśleć, że BYŁ CZĘŚCIĄ MNIE!
- Okej, może uda mi się jeszcze złapać Ice'a.-Zobaczyłam sylwetkę wysokiego blondyna i krzyknęłam jego imię.
Alfa Wody odwrócił się i popatrzył na mnie z rozbawieniem. Podszedł jednak i zapytał:
- Już po kąpieli?
- Można tak powiedzieć. – Roześmiałam się i wskazałam ręką na mojego ducha. – Widzisz, to jest… - Urwałam, z przerażeniem stwierdzając, że muszę szybko wymyślić jakieś imię. W głowie miałam setki głupich pomysłów, wreszcie wyjąkałam:
- Meeks.
- Meeks? – Powtórzył zdziwiony Ice. „Brawo Nivra, głupszego imienia nie mogłaś wymyślić!” – Upomniałam się w myśli.
- Tak, mam na imię Meeks. – Odezwał się wreszcie mój duch i wyciągnął rękę do Ice’a. Ten popatrzył na niego nieufnie, ale uścisnął jego dłoń. – Chcę być w Watasze Nivry, znaczy Ziemi. – Powiedział szybko, a ja dziękowałam mu w myśli, że w końcu to on przejął ster tej rozmowy.
- Nie mam tu za dużo do gadania, to sprawa Nivry, ale teraz dziwnym trafem wszyscy obrali mnie za coś w rodzaju przywódcy i chyba jednak lepiej będzie jeśli na razie zostaniesz tutaj przez jakiś czas, na próbę. - Zdecydował Ice. – Sam rozumiesz, kręci się tu masa… oszustów. – Dokończył.
- Rozumiem.
- Teraz Niv pomoże ci szukać jaskini. Do zobaczenia. – Powiedział i oddalił się. Chyba z ulgą...Wyglądał na zmęczonego i wyoranego z emocji. Chociaż starał się być miły. Jak zawsze.
W ciszy nocy usłyszałam krótkie westchnienie Meeksa i jego ironiczny szept:
- Meeks… Nie mogłaś wymyśleć innego imienia?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz