poniedziałek, 14 lipca 2014

(Wataha ziemi) od Peety

Miłość. Jakże piękne jest to słowo. Można się w nie wtopić. Ale można i się zawieźć. Jednakże zaryzykować zawsze warto. Ja, zaryzykowałem i nie żałuję tej decyzji. I to uczucie, gdy wiesz że ta miłość jest szczera. Po spotkaniu z Bellą czułem się o wiele lepiej. Cieszyłem się że jest szczęśliwa. Jej uśmiech był dla mnie naprawdę ważny. Gdy Bella zniknęła mi z przed oczu, poszedłem w swoją stronę, ale stojąc pośród drzew w lesie pomyślałem „ta, przecież ja nie mam gdzie iść”. Jednak musiałem coś zjeść i gdzieś przenocować. Więc szukałem gdzie się dało jakiegoś bezpiecznego miejsca. Ciągle myślałem o Belli. I to, że nie mogę się zbytnio do niej zbliżyć, przecież mam zakaz. W pewnym momencie poczułem znowu to cholerne piszczenie w głowie! Ale po chwili ustąpiło. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo nie było, więc szukałem dalej. Po paru minutach znalazłem wielkie drzewo niedaleko wodospadu, na którym mogłem w sumie przenocować. Musiałem szybko ‘załatwić’ sobie coś, na czym będę spał. Ściemniało się, a ja byłem głodny. Najpierw poszedłem nazbierać trochę liści i patyków. Liście, bym mógł na nich spać, a patyki bym rozpalił mały ogień. Mniej więcej ogarnąłem posłanie. Wreszcie mogłem iść na polowanie. Zauważyłem małego dzika, pewnie zgubił się w tym lesie. Popatrzyłem się na niego przez chwilę, bo zdawało mi się, że widziałem Bellę. Nie, to niemożliwe. Zamieniłem się w wilka i biegłem w stronę warchlaka . Gdy go upolowałem, rozpaliłem ognisko kamieniami. Najadłem się i poszedłem spać. Leżąc rozmyślałem nad Bellą. A może ona tylko udaje? Może ona wcale mnie nie kocha. Trudno. Nie chciałem się już więcej zadręczać.
 *
Gdy się obudziłem, rozejrzałem się wokół. Zmarzłem. Ale to nic. Przydepnąłem butem ‘ognisko’ by dym nie leciał. Było zimno więc musiałem jakoś się rozgrzać. Dotknąłem nosa. Dalej mnie bolał. Zmieniłem się w wilka i ruszyłem by zapolować. Biegnąc przez las, zauważyłem Bellę. Leżała skulona na ziemi. Szybko podbiegłem do niej i wziąłem ją na ręce.
- Bella, ej... – Popatrzyłem na nią. Byłą cała zmarznięta. Kurwa, nie powinienem Ją zostawić! – Bella, proszę, obudź się!
– Otwarła pomału swoje delikatne oczka.
- Co...
- Czekaj, spokojnie... rozpalimy porządne ognisko. – Zdjąłem koszulkę i przykryłem Bellę. Położyłem ją na kamieniu. Pozbierałem patyki. – Co się stało? Czemu nie wróciłaś do domu? – Zapytałem układając patyki na ognisko.
- Nie wiem, zgubiłam się i upadłam... nie miałam siły by wstać.
Podszedłem do niej. - To było nie bezpieczne! A jak by Ci się coś stało?! – Popatrzyła na mnie krzywo.
- Ale mi nic nie jest!
- Dobra, spokojnie. Przepraszam. Po prostu...
- Po prostu się martwisz...
- Czytasz w myślach? – Rozpaliłem ogień.
- Tak. – Uśmiechnęła się do mnie siwymi ustami.
- Masz fioletowe usta. – Uśmiechnąłem się. Podszedłem do niej bliżej i ją objąłem. Pocałowałem Ją.
- A to za co? – Zapytała z uśmieszkiem.
- A nie... to tylko było byś nie miała tych fioletowych warg. – Pokazałem na jej usta.
- To ja chce mieć zawsze fioletowe usta. – Zrobiła śmieszną minę. Jeśli tego chciała. Całowałem Ją dalej...
- Może jesteś głodna? – Zapytałem, tuląc Ją.
- Myślałam, że już nie zapytasz. – Wstałem.
- Zostań tutaj, zaraz wracam. – Znów musiałem zmienić się w wilka. Szukając czegoś do zjedzenia, zauważyłem tym razem, dorosłego dzika. Chyba szukał mojej wczorajszej kolacji. Popatrzyłem w górę. Przeprosiłem go w myślach. Upolowałem tego dzika.
– Przynajmniej znajdziesz małego. – Rzekłem. Szybko przybiegłem do Belli i przygotowałem dzika do smażenia. Wiecie. Smutno mi się robi, gdy widzę jak jakieś zwierzę traci kogoś bliskiego. Ja też jestem w połowie zwierzęciem. I też straciłem bliskich. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że śmierć jest łagodna, bezbolesna, łatwa. Przed końcem swojego czasu widzi się całe swoje życie, swoje przeżycia. Życie jest trudniejsze. Bo i tak każdy kiedyś umrze. Więc, czy to ważne czy teraz czy za parę lat? Tak naprawdę, rodzisz się samotny, i umierasz samotnie. I tak życie jest jak niebo. Chwile to chmury. Nie trwają wiecznie. Bywają piękne obrazy na tych chmurach, ale one zaraz znikają. Teraz, moją piękną chmurą jest właśnie Ona. Osoba, która siedzi koło mnie.
 (Bella?)

7 komentarzy:

  1. ''- Tak. – Uśmiechnęła się do mnie siwymi ustami.'' Belladonna ma SIWE USTA. Ludzie, co to jest? Czy wy Peeto i Bello musicie pisać? Ba, wy NIE UMIECIE pisać. Co wy tu robicie? Zaśmiecacie porządnego bloga jakimś gufnianym romansem. No co to jest? Czytając to niemal się zżygałem... Najpierw weźcie się za fabółe, a później odstawiajcie coś takiego! Yhh. Z resztą szkoda strzępič język na takie ułomy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ''To ja chce mieć zawsze fioletowe usta'' mój poprzednik ma racje. Tego się nawet nie da czytać... Bo co to ma niby być? Z resztą, jak to określił pierwszy anonim ''Belladonna'' zakochuje się i odkochuje jak jjakaś, za przeproszeniem, suka, dziwka czy coś takiego. To taki ŻAL.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też rzygam jak to czytam. Peeta twój sposób pisania jest drażniący -.- A wasza historyjka obrzydliwa, tania i kiczowata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bella jeszcze ujdzie, jesli chodzi o pisanie, ale Peeta to już przesada. Założę się, że to pewnie jakaś przypadkowa osoba zmówiona do bloga przez autorkę Belli, która była na tyle zdesperowana po rozstaniu z Ice'm i nie umie pisać nic oprócz żałosnych wzmianek o "miłości" lub samobójstwie, postanowiła znaleźć sobie kolejną postać do rozwoju czegoś co nazywa "akcją". Żal dupę ściska i tyle. Jak Bella koniecznie chce się puszczać to niech przynajmniej zaprasza tu osoby, które umieją dobrze pisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Autorom powyższych komentarzów polecam MAŚĆ NA BÓL DUPY -,- Możecie już nie robić takiego cyrku? :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Robicie taki syf z byle główna! Jak nie podoba sie wam ten wątek to nie znaczy że to jest powód do wyzywania! Ludzie ogar! - Anna

    OdpowiedzUsuń