Do tego teraz odczuwałam ciepło. Co było dla mnie nie lada wyzwaniem, ponieważ jak się okazało nie znoszę ciepła.
Siedziałam z kilkoma innymi osobami w jaskini. Zamknięta w burzy myśli w mojej głowie. Kiedy Ren i Sol wrócili, okazało się że Alfa ognia nie żyje.
Śmierć kolejnej osoby tylko podsyciła moją chęć zabicia wszystkich z Rady.
Co prawda, dowiedział się o nich niedawno, ale już wiedziałam że ci ludzie, nie... te potwory są odpowiedzialne też za mój ból, śmierć mojej rodziny i tą cholerną klątwę. Nagle bez świadomości podniosłam się i wyszłam z jaskini. Był już wieczór. Wszędzie dało się słychać odgłosy nocy. Weszłam do lasu. Po kilku minutach spaceru zatrzymałam się na polanie. Zaczęłam krzyczeć z całych sił. Sama nawet nie wiem dlaczego. Tak naprawdę to inni powinni być teraz na moim miejscu. Hebi, Sol, ktokolwiek. Każdy w Niemych Górach miał więcej powodów do załamania się niż ja.
Więc dlaczego nie mogłam przestać? Nagle usłyszałam szelest i wyczułam... wilkołaka.
Ucieszyłam się kiedy poznałam zapach, z krzaków wyłoniła się...
( Ktoś? Ktokolwiek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz