środa, 2 lipca 2014

od Megan

-Niech to szlag!-Z wściekłością uderzyłam pięścią w kierownicę.-Zgubiłyśmy się.
-Nie powinnam była pozwalać ci prowadzić ten cholerny samochód- prychnęła Anna.-Jak możesz nie znać drogi, skoro jechałaś już tą trasą przynajmniej dwa razy?!
-Wtedy jechałam jako pasażer, to raz, a dwa to prowadził North, a kiedy prowadzi North nie zdążysz nawet mrugnąć okiem, zanim będziesz na miejscu. Trudno jest skupiać się na drodze, gdy jedzie się 200 na godzinę.-Żachnęłam się. -Poza tym Arkadia jest skrzętnie ukryta przed obcymi. Żeby się tam dostać, trzeba mieć wskazówki, których nie mamy. Żałuję, że byłam na tyle głupia i cię posłuchałam. Gdybym tego nie zrobiła, robiłabym teraz zakupy.
-Dobrze, już dobrze...Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, Meg. Chcę po prostu dotrzeć tam na czas.- Anna wzruszyła ramionami i jeszcze raz sprawdziła mapę.-Skręć w lewo. Może tą drogą uda nam się wjechać na autostradę.
*
Ulga, którą odczułam po odnalezieniu właściwej drogi nie trwała długo. 
Moje ciało przeszedł zimny dreszcz strachu, kiedy zaledwie dwieście metrów od celu, jakim była Arkadia, w bocznym lusterku zobaczyłam połyskującego w słońcu czarnego McLarena P1. Przełknęłam nerwowo ślinę, zerkając na Annę i modliłam się, żeby to wcale nie był samochód North'a. 
Jak dotąd myślałam, że pojechali bordowym Jeepem Grand Cherokee, którym wcześniej podróżowaliśmy na dłuższe trasy i tylko ta myśl trzymała mnie nadziei, że za mną, z zawrotną prędkością porusza się auto kogoś innego. Zacisnęłam kurczowo palce na kierownicy, kiedy North odezwał się telepatycznie szorstkim głosem:
~Zatrzymaj się.~Był wściekły, a przez lusterko wsteczne widziałam jego napiętą twarz. Kurwa! Nadzieja poszła w łeb. 
~North, to nie jest dobry...
~Rób co mówię, do cholery!-Tym razem warknął i gwałtownie skręcił na pobocze. Z ociąganiem zrobiłam to samo i potarłam czoło. Wkurzyłam North'a....Niech to szlag.
-Coś się stało? Dlaczego zjechałaś z drogi?-Anna rozglądnęła się i wtedy też go dostrzegła. Wysiadał właśnie ze swojego samochodu i patrzył wprost na mnie. Starałam się wyglądać na opanowaną i pewną siebie, gdy Anna z radością podbiegła do chłopaka.
-O rany, North! Jak dobrze cię widzieć!-Pocałowała go w policzek, najwyraźniej niczego nieświadoma.
-Ciebie też, Anna.-Poklepał ją niecierpliwie po ramieniu i odepchnął delikatnie, po czym ruszył w moją stronę. Patrzyłam mu prosto w oczy, wyzywająco- jak mi się zdawało. Były takie fioletowe, zimne  i ... rozgniewane.
-Co ty tutaj robisz?-Jego głos był lodowaty.-Miałaś pilnować wilkołaka. 
-Wiem, ale zastanowiłam się nad tym głębiej i stwierdziłam, że da sobie radę beze mnie. Wytrzyma jeśli nie będzie jadł przez kilka dni, a dzięki temu też się nie uwolni.-Wzruszyłam ramionami. 
-A Cassie?-wysyczał.-Jak mogłaś zostawić ją samą z dorosłym wilkołakiem?!
Musiałam przez chwilę przeanalizować jego słowa i dopiero wtedy dotarło do mnie, co powiedział.
-Nie...-wyszeptałam.- Boże, zapomniałam. Nic o niej nie mówiłeś...Ja...O Boże, on ją może zabić...Nie, chwila. Ucieknie. Jest sprytna...Nie jest wampirem, ale poradzi sobie. Nic jej nie będzie...
-Nie ucieknie.-Teraz wtrąciła się Anna.-Zamknęłaś drzwi na klucz, Meg.
-Ty pieprzona kretynko-Oczy North'a były zimne, gdy do mnie mówił. Rzucił mi jeszcze niechętne spojrzenie i wsiadł z powrotem do swojego McLarena.- Jesteś cholernie nieodpowiedzialna.
-To teraz nieważne.-Anna wyglądała na najbardziej opanowaną.-North, jedź tam i sprawdź, czy wszystko jest w porządku. My mamy już inne plany.
-Inne plany?-Zaskoczony uniósł brew.-Nie macie czego szukać w Arkadii. Lepiej wracajcie do domu.
-Ja mam. Chcę skopać komuś dupę.-Anna uśmiechnęła się obojętnie.
-Więc idźcie do diabła-warknął i odpalił silnik, by za chwilę przejechać obok z piskiem opon i włączyć się do ruchu na drodze z nieprawdopodobną prędkością. 
-Od kiedy zależy mu tak na bezpieczeństwie ludzi?-Zapytała Anna.
-Od dwóch tygodni, czyli odkąd zamieszkaliśmy razem. Zdaje się, że lubi Cassie. Albo raczej ją toleruje. 
-Jesteś pewna, że tylko "lubi"?-Uniosła brew.
-Tak. North nienawidzi wszystkiego co żyje.-Wzruszyłam ramionami.-O Cassie troszczy się tylko dlatego, że nie chce, żeby Lily cierpiała, gdyby coś jej się stało. Od zawsze traktowała ją jak rodzinę.
-A ty nie?
-Nie jest moją rodziną. To, że wychowała się w naszym domu, nie znaczy, że muszę ją kochać.
Nie miałam ochoty na dalsze dyskusje na temat mojej przybranej "siostry", więc ruszył do samochodu.
-Ty masz ogólne problemy z miłością, Meg-Anna uśmiechnęła się szczerze.-Kochasz jego.-Wskazała podbródkiem na miejsce, w którym zniknął samochód North'a.
-Ta miłość jest porąbana, An. Wsiadaj do samochodu.
-Może pomogłoby, gdyby zbrzydł.-stwierdziła i rozsiadła się wygodnie w fotelu.
-Nie sądzę.
Kiedy znów byłyśmy w drodze, zdałam sobie sprawę, że nie zapytałam North'a dlaczego nie pojechał z resztą do Arkadii, jak mówił. Dlaczego kłamał?!

2 komentarze:

  1. Jak mogłam być miła dla North'a skoro w moim poście byłam na niego wściekła XD ? - Anna

    OdpowiedzUsuń