środa, 9 lipca 2014

(Wataha Ziemi) od Meeksa

Poznałem Nivrę zupełnie z innej strony. Chociaż znałem od lat jej wszystkie uczucia i emocje, to jednak nie spodziewałem się, że jest taka niezwykła. To nie była zwyczajna dziewczyna. Była zabawna, odważna i ironiczna. Wiedziałem, czym ta ostatnia cecha jest spowodowana. Nie miała nikogo, kto by ją dobrze rozumiał, odkąd straciła Irteę. Oczywiście, tutaj też miała sporo przyjaciół. Ale założę się, że nikt z nich nie wiedział, jak w przeszłości Niv cierpiała.
Rozmowa z Ice'm nie należała do przyjemnych. Nie ufał mi, ale wcale mu się nie dziwię. Zdawałem sobie sprawę z kłopotów, które zaprzątały głowę Nivry od długiego już czasu. Ice w każdym razie zrobił na mnie wrażenie opanowanego i odpowiedzialnego. Może po jakimś czasie uda nam się znaleźć wspólny język.
Szedłem koło milczącej Nivry i ukradkiem mierzyłem ją spojrzeniem. Przeszliśmy spory kawałek. Niv zaczęła się niecierpliwić.
- No, znalazłeś już jakąś jaskinię?
No pięknie, zapomniałem o tym.
- Nie, wszystkie są takie nijakie. - Odpowiedziałem bezczelnie.
Nivra wzruszyła ramionami ze złośliwą miną.
- To co "pana" zadowoli? Może złoty pałac z wielką fontanną?
- Duża jaskinia zupełnie mi wystarczy.
Nivra odwróciła się, wydając okrzyk zniecierpliwienia.
- Jestem zmęczona, rozumiesz?! Przez ciebie. A teraz wybieraj jakąś jaskinię, bo...
- Bo? - Kłóciłem się z nią dla zabawy.
Nivra uszła kilka kroków, wznosząc ręce ku niebu.
- Dobra, już dobra. - Powiedziałem usłużnie. - Zawróćmy. Znajdę sobie jaskinię, która będzie blisko twojej.
- Niby czemu?
- Bo... Bo lepiej byłoby nam się teraz nie rozstawać. Ty beze mnie sobie nie poradzisz, a ja bez ciebie znowu palnę jakąś gafę.
Nivra popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Ja sobie bez ciebie nie poradzę?
- Zrozum, naprawdę tak jest. - Podsumowałem mój wywód takim tonem, jakbym mówił do małego dziecka.
- No dobrze. - Zgodziła się w końcu. Widziałem, że trzęsie się z zimna. Wieczór nie należał do najcieplejszych. Zdjąłem bluzę i podałem ją Nivrze.
- Masz.
Popatrzyła na mnie pytająco.
- Tobie będzie zimno. - Powiedziała ironicznie.
- Nie sądzę.
Wciągnęła bluzę. Wyglądała w niej słodko. Roześmiałem się, bo po prostu zdałem sobie sprawę, że Niv mi się podoba. A to było bardzo śmieszne. Nie mogłem zakochać się w Nivrze, bo byłem częścią jej ducha. Nie byłem człowiekiem, choć posiadałem ciało. I nagle poczułem się z tym strasznie źle. Po co miałem żyć, skoro nigdy nie będę mógł o niczym sam zadecydować? Skoro nigdy nie będę mógł JEJ powiedzieć, kim naprawdę dla mnie jest...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz