środa, 9 lipca 2014

od Anny

-Puszczaj!- syknęłam do trzymającej mnie dziewczyny
-Uspokój się i daj mu mówić.- powiedziała obojętnym głosem blondynka.
-Zostaw mnie, albo stracisz rękę!-powiedziałam ostrzegawczo. Dziewczyna osłabiła uścisk, a ja się wyrwałam.
Podeszłam do ledwo stojącego chłopaka, którego jeszcze pięć minut temu byłam gotowa zabić. Chwyciłam go za podbródek i podniosłam jego głowę bez najmniejszego wysiłku. Zmusiłam chłopaka do patrzenia mi wprost w oczy.  
-Czy byłeś sobą kiedy mój chłopak ginął?- zapytałam zimnym tonem. 
-Nie...- wydyszał.
Widziałam, że dwa wilkołaki są gotowe się na mnie rzucić, gdybym nagle ponownie zechciała zabić chłopaka.
-Wspomniałeś coś o siostrze?
-Tak. Jest uwięziona przez... tego, który zabił...
-Nie wyobrażaj sobie za dużo psie. Nadal cię nienawidzę. Nie waż się wymawiać jego imienia!- Powiedziałam lodowatym tonem, zamykając lekko uścisk. Nagle usłyszałam głos North'a. 
-Chodź na zewnątrz! Już! 
-Dobra idźcie... Ja muszę coś załatwić. Sprawy rodzinne.- Puściłam chłopaka.
-Pójdę z tobą.- usłyszałam głos wilczycy.
Nie obchodziło mnie to, więc nawet się nie odwróciłam.
Wyszłam przed na wpół zniszczony gmach, gdzie mieściła się siedziba Rady. Czekali tam już West, Lily, Meg, Cassie, North i jakieś wilkołaki.
-Co ty, do cholery... chyba go nie zabiłaś?- North był wściekły... tak jakby się tym przejmował. Popatrzyłam na ręce, które były całe ubrudzone krwią.
-Nie.- usłyszałam wypuszczane z ulgą powietrze ze strony jakiegoś wilkołaka.
North zaczął iść w moim kierunku. Był wściekły.
-Znowu...- usłyszałam lekko podenerwowany głos West'a. Już wiedziałam co się szykuje. 
-Jeszcze raz zrobisz coś takiego...
-To co? Zabijesz mnie?- przerwałam mu- Przypomnę ci, że nie jestem pod twoją władzą, ponieważ jestem tylko kuzynką! Po tym jak South zginął, ty stałeś się najważniejszy, ale to nie znaczy, że będę  potulna jak baranek! Nie rządzisz mną! I nie będziesz mnie karał za jego śmierć!
-Zamknij się. To, że nie żyje, to nasza wspólna wina.-Warknął.
-Gdybyś nie namawiał go do tej misji, to do niczego by nie doszło i nadal by żył! To TYLKO twoja wina!- Krzyknęłam. Nagle poczułam ból w prawym policzku. Uderzył mnie tak mocno, że upadłam w błoto. 
-Rozdzielcie ich!- Krzyknął West. Za późno. 
Rzuciłam się na niego. Zaczęliśmy się szarpać. Nagle wylądowałam na ziemi, a on nade mną z rękami po obu stronach mojej głowy. Jeden ruch, a mógłby mi ją oderwać bez choćby mrugnięcia okiem.
- No. Dalej. Zabij mnie.- powiedziałam grobowym głosem. 
Spojrzał na mnie ponurymi, fioletowymi oczami i podniósł się, po czym odwrócił się plecami i zrobił kilka kroków w tył. Wstałam i skierowałam się w stronę wilkołaków. Moi przyjaciele do mnie podbiegli.
-Wszystko okey?- Zapytała Lily. Zignorowałam ją. Odwróciłam się do North'a.
-Zamiast szukania w nas winy za śmierć South'a zajmij się opieką nad dziewczyną, która jest tu i żyje tylko dla ciebie.- Popatrzyłam na Meg, która dotykała teraz jego ramienia.- I nie zgrywaj kamienia... na świecie jest ich masa, ona potrzebuje chłopaka.- podeszłam do Wilków. Było ich dokładnie trzech. Dziewczyna, która parę minut temu powstrzymała mnie od zabicia jednego z nich. Chłopak któremu ulżyło na wieść, że nie zabiłam brata jego dziewczyny i jeszcze jeden chłopak, który wyglądał tak, jakby nie chciał tam być. 
-Nie zabiłam waszego przyjaciela i nie zamierzam tego zrobić. Więc pójdę już sobie i podetnę sobie żyły.- Chyba pomyśleli, że z tym ostatnim to tylko żart. Rozsunęli się na dwa boki i dali mi przejść.
,,South... Już do ciebie idę" 

( North? Faith? Meg?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz