czwartek, 3 lipca 2014

(Wataha Ziemi) od Peeta

Po tym jak Bella mnie odrzuciła, czułem się jakby połowa mnie umarła. Nie wiedziałem, co myśleć. Nie wiedziałem, co robić, co czuć. Wszystko mi się poplątało w głowie. Oh byłem taki głupi! Przecież ona mnie nie pokocha. Już miałem zamiar wszystko skończyć. Skończyć tą pustkę, która wróciła do mnie. To pewnie dlatego, że straciłem jedyną osobę, która dawała mi powód do życia. Miałem już iść i nigdy więcej nie wrócić, lecz po chwili przybiegła Bella cała rozpłakana, przytuliła i mnie przepraszała. Byłem tak cholernie zdziwiony! Po co wróciła? Już pokazała mi, że nic z tego nie będzie. Ale kto zrozumie kobietę? Ona ciągle mnie przytulała, a ja nie wiedziałem, czy zrobić tak samo, czy po prostu odejść. Miałem już pójść, ale nie mogłem! Dalej do niej czułem tę idiotyczną miłość, która nigdy nie będzie odwzajemniona. - Nie przepraszaj – przytuliłem ją mocno. - Oh, ja naprawdę nie chciałam Cię zranić! – Rzekła z płaczem – Jestem taka głupia! - Nie, wcale, że nie... Rozumiem, przecież nie będziesz kochać takiego idioty jak ja. – Bella pomału wycofała się, patrząc w moje oczy. - Nie... to nie... to nie tak. Daj mi trochę czasu. – Spojrzała na mnie ze skupieniem. - Nie musisz kochać mnie na siłę! – odparłem z śmiechem. - Ale... ja już coś do ciebie czuje, tylko nie jestem gotowa na kolejny związek. - Kolejny? Czekaj to ty... – Już wszystko zrozumiałem... Oh! Jaki był ze mnie głupiec. 
Szlag, szepnąłem do siebie, uderzając pięścią w drzewo. - Przepraszam... - Ale to nie twoja wina! Nie wiedziałeś... – Złapała mnie za rękę. - To dlatego tak cierpisz? – Zapytałem zagubiony. – Skrzywdził Cię? - Ale w jakim sensie? Tobie chodzi czy mnie pobił albo coś w tym stylu? - No tak. – Odparłem, wymachując ręką. - Niee... – uśmiechnęła się, ale po chwili ten uśmieszek znikł. - A skrzywdził Cię inaczej? – Zapytałem niepewnie. Zbliżyłem się do niej i podniosłem jej głowę dotykając lekko jej bródki. - Wiesz... czasami jest tak, że się kogoś kocha zbyt mocno i chce mu się te uczucia okazać – powiedziała z żalem w głosie. – Ja się do Ice’a naprawdę zbliżyłam – załkała. – tak wiesz... – rozpłakała się. Złapałem się obiema rękami za głowę. - Ice mówisz? – Zapytałem wkurzony. - Tak, ale... co chcesz zrobić?! – Zapytała zaniepokojona. Byłem tak wkurwiony, że chciałem zabić tego gościa. Moją mocą go znalazłem. Chciałem już się przemienić w wilka i do niego biegnąć, ale Bella popchnęła mnie. - Co ty robisz?! Ja nie chce byś do niego szedł! Nie czuje do niego żalu! – Odparła, mocno wzdychając. - Ale on... – Zdziwiony spojrzałem na nią cały zdyszany. Nie mogłem iść do niego, skoro Ona tego nie chciała. Uspokoiłem się. – Dobrze. – Przytuliłem ją mocno. Bella znowu się rozpłakała. Nie mogłem teraz jej zawieść. Bella pomału otarła swoje łzy. - Idziemy na spacer? – Zapytała uspokojona. - Nie chcesz iść sama? – Odparłem z uśmiechem. Bella lekko uderzyła mnie pięścią w ramię. - No chodź! – Uśmiechnęła się do mnie. „ ała, silna jest” Pomyślałem trzymając się za ramię i uśmiechając się do niej. Nie minęło piętnaście minut, gdy już Bella zaniepokojona chciała wracać. Nie wiedziałem czemu. Ale gdy zobaczyłem Ice’a już wszystko było jasne. Znowu czułem jak złość rozdziera mi nerwy. Chciałem już do niego podejść, ale Bella zauważyła, co mam zamiar zrobić i dotknęła mojego ramienia, które dalej mnie bolało! I popatrzyła na mnie takim wzrokiem jakby oznaczał „nie warto” i uśmiechnęła się do mnie. Ice spojrzał na nas. Objąłem Bellę patrząc się ciągle na Ice’a i poszliśmy dalej.
(Bella?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz