Filiżanka powoli opadła na dół i osiadła na różowej powierzchni stoliczka. Wpatrywałem się w to w osłupieniu. Gdzie ja trafiłem? To miało być zwykłe polowanie. A tu co? Napotykam na nad zdolne dziecko, które unosi siłą woli przedmioty. A było tak pięknie...
-I jak, wujku, podobało ci się?- Spytała, wpatrując się we mnie z pytającą minką. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że wypadałoby coś odpowiedzieć i zacząć oddychać.
- Tak, prześlicznie. Dużo takich rzeczy jeszcze umiesz?- Spytałem ostrożnie. Moje piękne polowanie przeobraziło się w popijanie herbatki z 6, albo 7-latką. Bo któż wie ile ta mała ma lat?
-Tak. Umiem też zrobić takie małe światełko, by nie marnować prądu. Bo jestem ekologiczna!- Powiedziała z dziecięcym zapałem, unosząc paluszek do góry. Od razy nad nim rozbłysł mały, błękitny pulsar.
-Tak, widzę.- Westchnąłem ciężko w myślach, gdy Wendy podeszła do mnie i podała mi herbatę. Nie spodobało mi się, że źródło tego całego smrodu się do mnie przybliżyło.- A gdzie jest twój tato?- Musiałem wybadać potencjalne zagrożenie. Zauważyłem, że mała robi smutną minkę.
- Tatuś siedzi w pracy i pewnie wróci dopiero jutro, na obiad. A wujek zostanie u nas na obiad? Bo będą takie dobre klopsiki, które zawsze przynosi ze sobą ciocia Morgana!- Mała zapaliła się najwidoczniej na ten pomysł co mnie rozbawiło do granic możliwości. Już przed oczami mi się pojawiła wykrzywiona rozbawieniem twarz West'a.
- No nie wiem czy jadam takie rzeczy.- Uśmiechnąłem się do niej, momentalnie ukazując moje wysunięte kły.
-Nie lubisz klopsików?- Mała spojrzała na mnie zdruzgotana i zaczęła miętosić w dłoniach swoją różową koszulę nocną.- A lubi wujek groszek?
Miała taką minę, że nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
-A skąd to pytanie?- Uniosłem brwi do góry w szczerym zdziwieniu.
-Bo mama też zawsze mówi, że nie może jeść z nami obiadu, a tylko sałatki, bo jest na diecie!
Mała psychopatka, czy też wszystkie małe dzieci tak się zachowują? Spytałem sam siebie zażenowany tym wszystkim.
- Rozumiem...- Mruknąłem, przejeżdżając wzrokiem po wystroju pokoiku. Usłyszałem dźwięk parkującego samochodu i ten cudny zapach. Znowu się uśmiechnąłem. Tym razem drapieżnie.- Wendy, pójdziesz ze mną przywitać swoją mamę?- Spytałem, odrywając na chwilę wzrok od okna. Zerknąłem na małą, która energicznie pokiwała głową.
-Tak! Chcę zobaczyć mamusię!
( Danielo, czas na nasze spotkanie.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz