poniedziałek, 7 lipca 2014

(Wataha Powietrza) od Sol

Zamrożona, umierająca Lidia wpatrzona była w nas dwoje. Ivo wsunął swoją dłoń pomiędzy kraty i mocno trzymał moją. Zawsze wiedział czego mi potrzeba. A teraz brakuje mi oparcia.
Zapomnijmy o przeszłości... O wszystkim. Braciszek chciał bym nie zapominała o naszym wspólnym dzieciństwie, nie chciałam go zranić i nie wspomniałam, jak niewiele z dzieciństwa pamiętam.
~Ivo, spróbuj odpocząć.- nie miałam odwagi zwracać się do niego ludzkim głosem, bałam się, że ktoś nas usłyszy-Lidia nie sprawia zagrożenia, a na razie i tak nic nie możemy zrobić~
~Chyba masz rację, mała...~ odpowiedział po chwili Ivalio.
~Zdrzemnij się, w razie problemu mam jeszcze siły~
Usłyszałam już tylko pomruk zasypiającego chłopaka.
Zapomnijmy o wszystkim...Po prostu zapomnij Sol...
Nagle uświadomiłam sobie, że wszystkie siły do mnie wracają. Ale Alexius mówił, że panowanie nad demonami... Podobno za to trzeba płacić... Alexiusie, Ty draniu! Wpoiłeś mi, że jestem wyczerpana i nie zapanuję nad duszami.
Teraz to ma sens. Zaraz. Która może być godzina?
Co teraz robią w Niemych Górach, jeśli Rada jest tutaj...
Wydaje mi się, że jest wczesny ranek. Ren nigdy nie był rannym ptaszkiem, ale...
~Ren...~ wyszeptałam i po chwili ujrzałam go leżącego w -od niedawna- naszej sypialni.
Jego nagi tors, umięśnione ciało, przystojne rysy, hipnotyzujące oczy, tak czułe usta, i te... te bezpieczne ramiona, w których chciałabym się teraz znaleźć. Mój Ren...Był tam, a ja tutaj.
W podróży astralnej podeszłam do jego łóżka i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową.
~Ren, Kochanie... Tak bardzo się boję...Zobaczymy się jeszcze, prawda?~
Powoli otworzył oczy. Były dokładnie takie jak wcześniej. Czarne i niebezpieczne.
-Sol?- podniósł się zdezorientowany- Sol, jesteś tu..?
~Ren! A więc jednak ktoś może mnie słyszeć?~
-Skarbie... Boże, nic ci nie jest? Strasznie mi ciebie brakuje...
~Nawet nie wiesz jak tęsknię~ Wiedziałam, że nie może tego poczuć, ale przytuliłam się do niego. Z pewnym wahaniem objął mnie w pasie.
-Sol, jak ty to robisz?
~Nie wiem, najwyraźniej mogę dokonać wszystkiego, gdy się uprę...~
-To by się zgadzało~Uśmiechnął się ironicznie.-Sol, przekaz słabnie...Gdzie ty jesteś?
~Nie martw się, jestem... bezpieczna z Ivalio, zajmij się wszystkimi z Niemych Gór. Pilnuj ich i trzymaj w szrankach, a do tego łóżka żadna Rose nie ma dostępu i proszę zapamiętaj to...~
Ostatnie zdanie wypowiedziałam z lekkim rozbawieniem, Ren także się uśmiechnął, tyle zdążyłam zobaczyć nim wróciłam do klatki.
~Ivo... Braciszku, obudź się.~
~Tak?~ spytał zaspany.
~Wierzysz w magię?~
~Jak mógłbym w nią nie wierzyć, gdy moja siostra jest czarownicą?~ zaśmiał się.
~Świetnie, bo chyba wiem jak otworzyć klatkę. Znajdź tego, który rzucił na nią zaklęcie...

(Ivo?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz