sobota, 11 stycznia 2014

(Wataha Ziemi) od Nivry

Usłyszałam jakiś ruch przy wejściu do mojej jaskini. Wychyliłam więc głowę przez wejście i pierwszym co zobaczyłam była Faith, inna niż zwykle, blada z podkrążonymi oczami i chwiejąca się na nogach. Kiedy się do niej zbliżyłam szepnęła:
- Musisz mi pomóc...
Podpierając się na moim ramieniu zdołała przejść jeszcze kilka kroków i opadła na łóżko.
- Co ci jest? Co się stało? - Zadawałam te pytania trochę bez sensu, bo gdyby Faith wiedziała co jej jest z pewnością poradziłaby sobie sama. Nie myślałam o tym, co mówię - byłam śmiertelnie przerażona. Za chwilę jednak opanowałam się. ONA POTRZEBUJE POMOCY - ta jedna myśl pozwoliła mi odzyskać jasność umysłu.
- Zaczekaj... Od kiedy tak się czujesz?
- Od wczoraj - zdołała wyszeptać. Była niezwykle silna, inna dziewczyna już dawno by zemdlała. MYŚL, MYŚL - mówiłam sobie. I nagle pojawiło się jakieś wspomnienie z mojego dzieciństwa, coś kiedy jeszcze żyłam we własnym mieszkaniu... Jakaś blada osoba tak bardzo przypominająca leżącą teraz, słabą Faith. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć, kto to mógł być... Ale wiedziałam jedno: powodem tamtej choroby była zatruta krew jakiegoś dzikiego zwierzęcia.
- Polowałaś? - Zapytałam szybko.
- Tak... Polowałam na terenie Watahy Burzy... Na jelenia...
TAK TO BYŁ JELEŃ... - znów pojawiło się to dziwne wspomnienie. Nie miałam czasu dłużej się zastanawiać. Wybiegłam z jaskini. Szybko przemieniłam się w wilka. Coś mi mówiło, że lekarstwem jest jakaś roślina, rosnąca nawet pod śniegiem... ETUIR - znów jakaś myśl przesłoniła mi umysł.
- Etuir - szepnęłam do siebie jakby powtarzając za kimś.
Biegłam najszybciej jak potrafiłam. Etuir rosnął w pobliżu rzek, choć sama nie wiedziałam skąd to wiem. Zbliżyłam się do brzegu, chwyciłam w zęby kilka zielonych roślin i ruszyłam z powrotem. Wpadłam do jaskini jak burza, zmieniłam się w człowieka i drżącymi rękami podałam Faith Etuir. Spojrzała na mnie pytająco.
- Jedz. - Szepnęłam. Z każdą chwilą na twarzy Faith pojawiały się rumieńce. Pod wieczór Alfa Wody poczuła się już lepiej. Miała nawet siłę wstać i przejść kilka kroków. Nadal była słaba, ale najważniejsze było to, że poczuła się lepiej.
- Dziękuję. - Powiedziała do mnie już bardziej rześkim tonem. - Ale skąd wiedziałaś...?
Na to pytanie jednak nie umiałam znaleźć odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz