poniedziałek, 13 stycznia 2014

(Wataha Burzy) od Isabelli

Postanowiłam, że dam jeszcze trochę czasu Ice’owi. Nie mogę na niego aż tak naciskać, jeżeli nie chcę go w zupełności stracić. Wiem, że ogromnym błędem było to jak zachowałam się w stosunku do Rena, ale byłam lekko zdenerwowana. Tak, lekko. Ciekawe co by było, gdybym wpadła w furię. Po tej krótkiej rozmowie z Ice’m byłam strasznie zmęczona. Oparłam głowę na jego ramieniu i zasnęłam dając mu dużo czasu na przemyślenia. Nie spałam jednak długo. Nigdy długo nie śpię. Gdy się obudziłam zauważyłam, że Ice jest ciągle przy mnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Dzień dobry. – powitał mnie odwzajemniając uśmiech.
- Raczej dobry wieczór. – powiedziałam spoglądając na zachód słońca.
- A to przepraszam. – chłopak najwidoczniej nie zauważył, kiedy słońce zaczęło się chować za horyzontem.
Zaburczało mu w brzuchu. Zaśmiałam się cicho.
- Widzisz tamtego jelenia? – szepnęłam mu do ucha. – Wiesz co masz robić. – przypomniałam sobie dzień, kiedy również razem polowaliśmy. W niedługim czasie jedliśmy już razem. Gdy skończyliśmy, poszliśmy usiąść pod tym samy drzewem, pod którym, w południe zastał mnie zalaną łzami. Miło było sobie tak posiedzieć i pogadać o niczym.
- Opowiedz mi coś o sobie. – zaproponował z uśmiechem.
- No dobrze. – wiedziałam o co mu chodzi. – To jak już wspominałam mój ojciec zginął, a matki nienawidzę. Podobno mam siostrę, ale nie wiem co się z nią dzieję. Nie znam jej. Więc uważam, że nie jest ona moją siostrą. Zauważyłeś już pewnie, że na początku kiedy tu trafiłam czułam się trochę nieswojo. Już lepiej się czuję. Wyglądam tak jak wyglądam. Ech..nie żeby mi coś nie pasowało. – popatrzył na mnie spode łba.
(Ice?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz