sobota, 25 stycznia 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

Nareszcie mogłem się porządnie wyspać. Zdałem sobie sprawę z tego, że większości mojego czasu spędzałem ostatnio z Bellą, zaniedbując tym samym swoje obowiązki. Niedobrze... Całe szczęście, że nie widziałem się z Faith, bo na pewno urwałaby mi głowę. Nie ma to jak siostra Alfa... Nieważne. Pewnie będę miał szansę jakoś się zrehabilitować. Świadomy, że nazajutrz najprawdopodobniej będę harował nosząc całe stosy drewna do groty, uszczelniać otwory, poszerzać luki na okna itd. zapadłem w głęboki sen. Śniła mi się Hebi. Może nie byłoby to specjalnie dziwne, gdyby nie to, że była z Macabre. Trzymała coś w ręku...Próbowałem się na tym skoncentrować, ale nie ujrzałem tego, co było w zawiniątku. Hebi rzucała się Mac'owi na szyję i obejmowała go z niezwykłą dla siebie czułością, a ja obserwowałem wszystko z niewielkiej odległości. Wiem, że to był tylko sen, ale nie potrafię wytłumaczyć tego co poczułem. Nagle zalała mnie fala bezwzględnego żalu i smutku, pomieszanych z rezygnacją. Nie wiem, co było potem, bo obudziłem się na zimnej, kamiennej podłodze w mojej grocie. Smutek zniknął, ale z pewnością pozostał gdzieś głęboko w mojej podświadomości.
"Ogarnij się Ice! To był tylko głupi sen." Ochrzaniłem się w myślach.
Wstałem, ociągając się. Dziwne...W jaskini głównej nie było nikogo oprócz mnie. Najwidoczniej Faith też się gdzieś szlaja... Olałem to. Skoro jej nie ma, to znaczy, że znów mam dzień wolny. Postanowiłem, że pozwiedzam trochę naszą jaskinię. Dotychczas znałem tylko kilka pomieszczeń, a przecież cała grota miała tak dużo rozgałęzień i zawiłych korytarzy, które ciągnęły się zapewne jeszcze dużo dalej pod górami.
Pierwsze pomieszczenie, na które się natknąłem było dość małe i raczej nie ciekawe, ale te które odwiedziłem późnej niemal zwaliły mnie z nóg. Nie wiedziałem, że Faith urządziła tutaj pomieszczenie z roślinami, spiżarnię i chyba garderobę, bo wszędzie wisiały jej ubrania. Dalej natknąłem się na coś absolutnie oszałamiającego. Grota była bardzo dużych rozmiarów. Wydawało mi się, że nawet większych niż główna jaskinia. Nie miałem pojęcia, jak to się stało, ale wszędzie rozsiane były małe jeziorka z lazurową wodą, jakby podświetlone księżycowym światłem od dna. Błękitne blaski odbijały się na ścianach jaskini, tworząc naprawdę zadziwiające kształty. Nie mogłem się powstrzymać... Jednym ruchem zdjąłem z siebie ubranie i wskoczyłem do wody. Była ciepła i zdecydowanie czysta. Zauważyłem, że jeziorka łączą się ze sobą, poprzez niewielkie wodospady, bijące pianę. Kiedy przeprowadzaliśmy się do Niemych Gór nie miałem pojęcia, że będzie tu tak pięknie...Nikt tego nie podejrzewał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz