poniedziałek, 6 stycznia 2014

(Wataha Burzy) od Isabelli

Nie zwracałam uwagi na bardzo interesującą dyskusję Ice’a i Hebi na samym środku mojej groty i sięgnęłam po otwartą książkę. Dopiero kiedy Ice zwrócił się do mnie, odłożyłam „ Cichego Zabójcę ” na bok.
- Zobaczymy się jeszcze? – rzucił z przepraszającym uśmiechem na twarzy.
- Pewnie. – odpowiedziałam.
Wyszli. Nastąpiła cisza. To znaczy, nie taka dosłowna, bo słychać ich jeszcze było w korytarzu, a potem w dalszej części jaskini. Starałam się nie myśleć za dużo o tym wysokim blondynie, z którym spędziłam cały dzień. Nie było to jednak takie proste. Będę głupia jeżeli się w nim zakocham. Cóż, on na pewno nigdy nie zwróci na mnie uwagi, a drugi raz nie chcę mieć złamanego serca. Było już dosyć późno. Jej, nie zauważyłam nawet kiedy zapadł zmrok. Lubię mrok i nie lubię jednocześnie. Wtedy zostaję sama ze swoimi myślami. A ja tego nienawidzę. Postanowiłam, że położę się już spać. Jednak nie mogłam zasnąć. Po głowie ciągle krążył mi Ice. Jego oczy, włosy, głos. Jezu... Jestem idiotką, no wiem. Zaczęłam sobie coś nucić. Myślałam, że to ukoi moje myśli, i że wreszcie spokojnie zasnę. Nic z tego. Postanowiłam, że wybiorę się na mały spacer. Obeszłam jaskinię dookoła i znalazłam jakieś ustronne ciche miejsce. Usiadłam i zamknęłam oczy. Słuchałam szumu wiatru pośród drzew. Poczułam, że jestem senna. Nareszcie. Tak, to zawsze mnie uspokajało. Poszłam do groty i zasnęłam. Obudziłam się około czwartej nad ranem. Posprzątałam w grocie, dokończyłam książkę i  pomyślałam, że mogłabym wybrać się do mojego nowego znajomego. Kierowałam się jego zapachem, który doprowadził mnie na polanę. Polanę na wolnych terenach. Uff. Odetchnęłam z ulgą, że nie będę musiała walczyć. Znalazłam Ice’a za jednym z drzew. Siedział po turecku. Chyba medytował. Zaśmiałam się.
- Przestraszyłaś mnie! – krzyknął, zaskoczony. Usiadłam obok niego.
- No to jesteśmy kwita. – uśmiechnęłam się do Ice’a, przypominając sobie wczorajszy dzień, kiedy to on zjawił się w mojej grocie strasząc mnie.
- Co Ty tu robisz? – zapytał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Szczerze, to przyszłam tu, bo się za nim stęskniłam, ale nie powiem mu tego. Myśl Bella, myśl!
- Zrobiłam już wszystko co do mnie należało i wybrałam się na przechadzkę. – na moje szczęście uwierzył. – A ty, co tak tu leniuchujesz? – Wczoraj mówił, że Faith zawsze potrafi znaleźć mu zajęcie, a on tu sobie tak spokojnie siedzi.
- Ta sama odpowiedź padła przed chwilą z twoich ust. – uśmiechnął się lekko do mnie.
- Yhm, bo Ci uwierzę. – uderzyłam go lekko w ramię.
- Nie chcesz, to nie wierz. – obrócił się do mnie plecami.
- Ej, tylko mi się tu nie obrażaj, Książę. – miałam nadzieję, że zrozumie mój przekaz.
- Tylko nie tak ostro. – zaśmiał się i skarcił mnie machając mi przed oczami palcem. Zaburczało mi w brzuchu. – Oj, chyba będziemy musieli wybrać się na polowanie. – zarumieniłam się.
- Prowadź – Machnęłam przed nim ręką.
( Ice? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz