piątek, 31 stycznia 2014

(Wataha Ognia) od Macabre

-Proszę, pomóż...!
Dziwne. Jeszcze godzinę temu sam bez chwili wahania zepchnąłbym Hebi w przepaść. Teraz (nawet nie wiem jak to zrobiłem) złapałem ją kiedy spadała.
Dziewczyna najwyraźniej nie wiedziała co się stało. Starałem się nie dawać po sobie poznać, że jestem w jeszcze większym szoku niż ona.
-I co? Długo leciałaś? - zapytałem uśmiechając się do niej szelmowsko.
Szeroko otworzyła oczy starając się zrozumieć jak znalazła się w moich ramionach.
-Dobrze się czujesz, Wasza Wysokość? - zadałem jej pytanie stawiając ją na ziemi.
Kontakt z ziemią sprawił, że chyba się ocknęła. Wreszcie. Teraz spodziewałem się jakichś podziękowań. Zamiast tego dostałem z glana w krocze.
-A TO ZA CO DO CHOLERY?! - zawyłem.
-Za zwłokę - warknęła odwracając się do mnie tyłem.
-Jaką, kurwa, zwłokę?! Ty nie chciałaś mojej pomocy, Księżniczko!
-To bez znaczenia! - teraz gwałtownie obróciła się do mnie.
Nasze oczy się spotkały.
Cisza wydawała się trwać wiecznie. W końcu nie wytrzymałem.
-Eh...Jak się tam w ogóle znalazłaś? - zapytałem prostując się.
-Goniłam kogoś - odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu.
-Goniłaś? - zamyśliłem się. Przypomniała mi się moja rozmowa z Sullivanem -Kogo goniłaś?!
Hebi popatrzyła na mnie jak na opętanego. Musiało ją zdziwić moje nagłe zainteresowanie sprawą.
-Nie wiem, nie znałam tej osoby...- rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie - Czy to ważne?
Jeśli moje przepuszczenia były słuszne to nie było czasu na pogawędki. Zerwałem się z miejsca ciągnąc za sobą Hebi.
-Co robisz psycholu?!
-Po drodze ci opowiem! Zmień się w wilka!
Nie wiem jak to się stało, że mnie posłuchała, ale przybrała swoja wilczą postać. Zrobiłem to samo.
"Gdzie biegniemy?"
"Do Watahy Wody. Trzeba poinformować Faith i Ice'a"
"O czym?"
Opowiedziałem jej o wiadomości od Sullivana i o tym co ustaliliśmy z Renem. Nie obeszło się też bez tłumaczenia czym jest Rada.
"Czyli...Chcesz powiedzieć, że zboczeńcy nas podglądają?!"
"Mniej więcej. Myślę, że ta osoba, którą goniłaś mogła być szpiegiem. Opowiesz mi o niej coś więcej?"
"Myślę..."
"CZEKAJ!"
Stanąłem tak gwałtownie, że mało brakowało, a Hebi by na mnie wpadła.
"Co?"
"Czuję coś, chyba na terenach mojej Watahy..."
"Szpieg?"
"Przekonamy się!"
*
Znaleźliśmy się na terenie Watahy Ognia. Hebi została na czatach (po prostu nie miałem ochoty żeby COŚ u mnie znalazła), a ja ruszyłem w stronę jaskini.
(Vince?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz