-Cóż...Lubię ciebie.-odparłem, cały czas się uśmiechając.
-To wiem. A Coś jeszcze?
-Lubię dużo rzeczy...Ciepło, wodę, gwiazdy, wino, muzykę, ładne dziewczyny...-Tu zakończyłem swoją wyliczankę, bo Bella pacnęła mnie w głowę.
-Dobrze wiedzieć-udała obrażoną.
-Właśnie dlatego lubię ciebie.-Pogłaskałem ją po głowie, śmiejąc się.
-A. Czyli nie lubisz mnie za mój charakter, tylko za mój wygląd?! Super.-zamrugałem nerwowo.
-A czy ja coś takiego powiedziałem?
-Nie, ale tak pomyślałeś!
-Skąd możesz wiedzieć, co pomyślałem?!-Traciłem nerwy. Te kobiety...kiedyś mnie wykończą.
-Czyli jednak.
-Co?!
-Gówno. Jestem obrażona, zostaw mnie samą.-odwróciła się, zakładają ręce na piersi.
-Oszalałaś?
-Może.
-Bella, ja...-zacząłem.
-Zamknij się. Nie słyszałeś? Chcę być sama.
-Dobra, już dobra. Idę...-Wstałem, nie chcąc się dłużej narażać.
-Świetnie, nawet mnie nie przeprosisz.
Szczęka mi opadła. To jest już przesada...
-Za co?!
-Nieważne. Spadaj.
Stwierdziłem, że nie oddzywanie się będzie najlepszym rozwiązaniem.
-Dobranoc, Kochanie- Zaryzykowałem i pocałowałem ją w policzek. Przez chwilę myślałem, że oberwę w twarz, ale tym razem mi się udało. W obawie o swoje życie, wróciłem do swojej Jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz