sobota, 11 stycznia 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

Nie pamiętam kiedy było mi tak głupio jak teraz. Bella chyba nieźle się wkurzyła, bo w pewnym sensie obraziła Rena, a to z pewnością nie było dobre posunięcie.
- Powiedz tej laluni, że przy naszym następnym spotkaniu, mogę już nie być taki miły- powiedział do mnie beznamiętnym tonem, kiedy wadera wybiegła z jaskini.
- Ona nie zna jeszcze swojego miejsca, Ren. Odpuść.- Próbowałem jakoś ją z tego wyciągnąć. Sam nie chciałbym mieć na pieńku z Renem, ale ona jeszcze nie widziała przed kim powinna czuć respekt.
- Niech ci będzie- westchnął, rozkładając się na kanapie.- Ale masz ją nauczyć szacunku do Alf.
Skinąłem głową. Wyglądało na to, że Ren nie jest z byt dobryn nastroju. Zawsze gadał ze mną jak z równym sobie.
- Chcesz tu czekać na Faith? Z nim?- wskazałem na chłopaka, z którym przyszedł.
- Ja tak, Devon nie.
- Dlaczego nie? Bardzo chętnie zostanę.-odezwał się facet o imieniu Devon.
- Nie, nie zostaniesz.- Ren był nieugięty.
- Jak chcesz.- Basior poddał się i wyszedł z jaskini z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- Ja też spadam.- rzuciłem w stronę Alfy Powietrza i zmieniłem się w wilka. Szedłem tropem Belli i z zaskoczeniem stwierdziłem, że prowadzi on do miejsca. w którym ostatnio się spotkaliśmy. Zmieniłem postać, widząc siedzącą pod drzewem Bellę. Chyba płakała.
- Przepraszam - powiedziałem, chcąc, żeby zrobiła mi miejsce.
- Nie znasz innego słowa?!- wrzasnęła i zakryła twarz dłońmi.
- Uspokój się, Bella.- dotknąłem jej ramienia.- Przyszłem, żeby ci coś powiedzieć.
- Że mnie nie kochasz. Wiem.- pociągnęła nosem.
- Nie o to chodzi... Ja po prostu potrzebuję więcej czasu. Zależy mi na tobie, ale prawie się nie znamy.
- Jasne, niech ci będzie...- otarła łzy z policzków.- Jeśli chodzi o to, co wydarzyło się u ciebie w jaskini...- zaczęła.
- To był impuls. Obiecuję, że to się nie powtórzy.
- Aha, wszystko jasne. Czyli to były tylko głupie hormony, tak?!
- NIE! Bella, musisz mnie najpierw poznać. Nie chcę cię wykorzystać, rozumiesz?!- nie wytrzymałem.
- Tak. Przepraszam.- W jej oczach było zbyt dużo sprzecznych emocji.
- Więc w porządku?- zapytałem, opierając brodę o jej czoło.
- Tak.- Objąłem ją ramionami i pozwoliłem zasnąć. Miałem sporo czasu, żeby pomyśleć nad tym co czułem JA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz