wtorek, 7 stycznia 2014

(Wataha Wody) od Ice'a

" Ty zajdziesz go od tyłu, a ja odetnę mu drogę " wysłałem Belli myśl.
" Tylko nie pozwól mu uciec " drażniła się ze mną. W sumie, to całkiem poprawiało mi humor.
" Tak jest " kiedy odwróciłem się do niej, jej już nie było. Skierowałem wzrok na ścieżkę, którą właśnie skradała się do nieświadomego niebezpieczeństwa jelenia. Przygotowałem się do ataku na przerażone zwierzę, biegnące teraz w moją stronę. Bez wahania rzuciłem mu się do gardła i rozciąłem je kłami. Pachniał świetnie, a mnie poleciała już ślinka na myśl o ciepłym posiłku. Poczekałem na Bellę.
" Co najbardziej lubisz? " spytałem z błyskiem rozbawienia w oczach.
" Żeberka " zamerdała ogonem.
" No to zajadaj! " Wskazałem łbem na leżącego na ziemi zwierza. Chwilę później jedliśmy razem, zachwycając się delikatnością mięsa. Gdy wreszcie się najedliśmy, zostawiliśmy resztki i odeszliśmy dalej od miejsca polowania. Zadowolony, zamieniłem się w człowieka, a Bella poszła w moje ślady. Przebywanie z nią nie było wcale takie złe, bo dzięki tej dziewczynie zapominałem o Alfie Burzy, która mimo wszystko, z nieznanych mi powodów siedziała mi w głowie. Ice, idioto! Nie myśl o niej. To, że ma ładną buzię, nie tłumaczy twojego zachowania! Muszę przestac się nią interesowac...
Moje myśli przerwało szturchnięcie. Spojrzałem trochę nieprzytomnie na twarz Belli, zbyt blisko mojej.
- Wszystko dobrze? - Zapytała z troską.
- Tak, zamyśliłem się. Przepraszam.- Popatrzyłem jej w oczy i nagle zdałem sobie sprawę, że Hebi nie ma już w mojej głowie. Teraz widziałem tylko brązowe oczy Belli.
- O czym tak myślałeś?- Uśmiechnęła się, siadając bliżej mnie, przy drzewie.
I wtedy to zrobiłem. Nie powinienem, ale jednak to zrobiłem. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Zaskoczona, odwzajemniła pocałunek, a przed oczami znów zakręcił mi się obraz Hebi. Cholera. Ice, ogarnij się, skarciłem się w myślach i objąłem waderę ramionami, całując jeszcze mocniej. Zdałem sobie sprawę z tego, co robię dopiero po całej minucie i natychmiast puściłem dziewczynę, zrywając się na równe nogi.
- Przepraszam...Przepraszam, ja.... nie chciałem...- Jąkałem się, sam nie widząc, czy chciałem czy nie. Bez względu na odpowiedź i tak to zrobiłem i moje " przepraszam "  nie było kompletnie nic warte.
Dziewczyna patrzyła na mnie jak na wariata.
- Za co mnie przepraszasz? Przecież, sama tego...- Nie dokończyła, bo w postaci wilka pobiegłem do swojej jaskini i ukryłem twarz w dłoniach. Po raz drugi okazałem się tchórzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz