Spod stalowych drzwi, przez niewielką szparę tli się światło z korytarza. Wytężam wszystkie zmysły i krzywię się. Wszędzie śmierdzi wampirami...I człowiekiem, ale moje uszy wychwyciły tylko szmer oddechu i kroki jednej osoby.
Jakimś cudem oparłem się plecami o zimną ścianę i czekam, aż ktoś do mnie przyjdzie. Jestem głodny, słaby i obolały, ale gdyby tylko udało mi się wyswobodzić ze sznura...W samych łańcuchach mógłbym się przemienić, a wtedy bez problemu rozerwałbym komuś gardło, gdyby tylko podszedł odpowiednio blisko.
Więc czekam cierpliwie czekam na właśnie taką okazję.
*
Mrużę oczy, gdy do pomieszczenia wpada fala jarzącego światła. W drzwiach pojawia się dość drobna sylwetka średniego wzrostu, na pewno dziewczyny. Co ciekawe ludzkiej.
Wchodzi powoli, ale jest rozsądna. Potrafi utrzymać odpowiednią odległość i wie, że jestem niebezpieczny. Teraz już mogę zobaczyć jej twarz. Jest ładna. Ma ciemnoniebieskie oczy, ładną twarz i gęste włosy w odcieniu miodowego blondu. Ma zgrabne ciało i wygląda na zwinną. Jest blada, ale wygląda na zdrową. Nie możliwe, żeby były żywą przekąską wampirów...Więc kim, do kurwy nędzy jest?
-Zgaduję, że chcecie żebym umarł z głodu. Okrutna śmierć, nie sądzisz?-Uśmiecham się z trudem.
-Nic mi o tym nie wiadomo- Dziewczyna, mierzy mnie wzrokiem. Wciąż się nie zbliża.-To powinno utrzymać cię przy życiu.-Rzuca do mnie kawał mięsa, który zatrzymuje się obok mnie na podłodze. Normalnie stanowiłoby dla mnie tylko przekąskę. Cóż, sprytne. Jedząc mało, będę słaby.
Ciekawe jak kurwa mam to wziąć do ręki, myślę. Podejrzewam, że to żeberka i czuję jak do ust napływa mi ślina. Z trudem odwracam wzrok od mięsa i patrzę na dziewczynę.
-Jeśli czekasz na słowo "dziękuję", to przykro mi, ale nie przejdzie mi ono przez gardło.
Blondynka uśmiechnęła się lekko i wyszła.
Straciłem swoją szansę. Ludzka dziewka ma sporo sprytu...Na moje nieszczęście.
Jak dalej tak pójdzie, ja tutaj zdechnę. Nie, nie, nie! Coś wymyślę. Nie umrę tu, choćbym miał sobie wypruć żyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz