-Mówiłem, że to nie jest dobry pomysł...-Wzruszył ramionami i ugryzł kolejny kęs surowego mięsa. A tak swoją drogą....Ohyda. Wilkołaki są tak odrażające, jak myślałam.
Zmarszczyłam nos ze wstrętem i wróciłam do piłowania paznokci. Szczerze mówiąc...To nie był mój problem i wszystko mi jedno czy Sol jest z nami, czy gdziekolwiek. Jak dla mnie...Wszystko jedno.
-Musimy tam wrócić.-Warknęła Faith, trochę do siebie, trochę do Hoax'a.-Tym razem ją zabiją. Albo obydwoje.
-Powiedz o tym Renowi. Niech sam broni swojego trofeum.
-Nie. Pojadę tam i osobiście z nim porozmawiam.-Uśmiechnęła się chytrze. Sprytna...Wie jak posługiwać się zazdrością.
-W Niemych Górach jest tak samo niebezpiecznie jak w Arkadii. Nigdzie nie pojedziesz.
-Nie zabronisz mi, Hoax.-Wilczyca zaczęła zbierać swoje rzeczy, po drodze do wyjścia. Chłopak ruszył za nią. -Jeśli nie chcesz, pojadę sama!
Dalszej części kłótni nie chciało mi się już słuchać...Miałam własne problemy, takie jak kiepski manicure.
Znudzona zaczęłam oglądać kolejny nudny serial w telewizji, kiedy do pokoju wszedł North. Wyglądał świetnie w spranych dżinsach i szarym t-shircie...Jego ciemne włosy były w nieładzie, a fioletowe oczy błyszczały lekko, zmieniając kolor na złoty. Próbowałam go unikać przez ostatnie kilkanaście godzin, a tu proszę...Mój plan legł w gruzach. Na szczęście North zachowywał się jakby nawet mnie nie widział. Wsunął tylko szybko trzy butelki z krwią z lodówki do torby i zwrócił się w stronę tylnych drzwi.
-Myślałam, że nie lubisz zimnej krwi.-Nie wytrzymałam. Musiałam jakoś zwrócić na siebie jego uwagę.
-Muszę czymś się żywić, jeśli nie chcę skończyć jako suszona śliwka-Zmarszczył brwi z niesmakiem. Jak zwykle z jego twarzy nic nie dało się wyczytać. Niech to szlag.
-Jedziesz z nimi?-Uniosłam brew, zdziwiona.
-Pomagamy im po raz ostatni. Możliwe, że dzisiaj uda nam się odzyskać to, na czym nam zależy mojemu ojcu i waszej matce. To dla nas dobry interes.-Uśmiechnął się lekko, rozpraszając moją uwagę bosko zarysowanymi liniami żuchwy.
-Nigdy bezinteresowny...-Wymruczałam i obejrzałam swoje paznokcie pomalowane na krwistą czerwień.- Jedź. Ja zostanę i pobawię się w niańkę Caina.
-Jesteś pewna?-Uniósł brew.- Chciałbym zobaczyć go żywego, kiedy wrócę.
-Nie zabiję go. Możesz być spokojny, Northie.-Posłałam mu uśmiech.-Nie jest już zły za wczoraj?
-Jestem, ale nie chcę o tym gadać.-Zerknął na zegarek.-Muszę iść. Nie rozwal chaty.-Rzucił i zniknął za drzwiami.
Westchnęłam cicho, kiedy po drugiej stronie domu rozległo się pukanie do drzwi.
-Czego zapomnieliście, do jasnej cholery?-Otworzyłam drzwi, znużona, ale za chwilę podskoczyłam z zachwytu.-Anna!
Uściskałam przyjaciółkę, zaskoczona. Uśmiechnęła się słodko i cmoknęła mnie w policzek.
-Ślicznie wyglądasz, Meg.-Weszła do środka i położyła walizkę na stoliku.-Pomyślałam, że będziesz się nudzić sama w tak wielkim domu...
(Anna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz