- O co
chodzi? – spytałam spokojnie, sprzątając pokój – wyglądasz blado.
- Też mi
odkrycie – uśmiechnęła się Hebi, chociaż nie jestem pewna, czy nie była trochę
zirytowana moją odkrywczością… - nic, jestem tylko trochę wyczerpana podróżą.
Przytaknęłam.
Cholera! Mimo całkowitego skupienia, musiałam oczywiście nadepnąć na szkiełko…
boże, kto tu był przed nami? Wkurzona po miliontysiącdwusetnej próbie
posprzątania tego bałaganu moimi niezdarnymi rękami, uruchomiłam Wzrok Zabójcy.
Nie było to jakoś super przydatne wzmocnienie walki, robiło tyle że wokół
sojuszników widziałeś zieloną poświatę, a wokół wrogów – czerwoną. Tak czy siak
wyrosły mi uszy wilcze i dziewięć ogonów, którymi posłużyłam się w charakterze
zmiotki, układacza książek, no, rozumiecie.
- Chodźmy do
lasu – zaproponowała nagle Hebi – chciałabym zobaczyć, co potrafisz.
- Chwilę
temu źle się czułaś – przypomniałam delikatnie.
- Świeże
powietrze dobrze mi zrobi.
Ice mnie
zabije.
*
Trening
trwał w najlepsze. Miecz tańczył, padały kolejne cele. Nagle na naszej drodze
stanął kolejny potężny zwierz.
- Wiesz, co
robić – szepnęła Hebi.
Przystanęłam
– gotowa do walki. Otaksowałam przeciwnika wzrokiem, szybko oceniając swoją
sytuację. Stojący naprzeciw mnie zwierz był przynajmniej dwukrotnie większy i o
tyleż samo bardziej niezdarny. Jego ruchy, choć pewne, były wolne i łatwe do
przewidzenia. Mocniej zacisnęłam dłoń na rękojeści miecza. Przeciwnik
zaatakował pierwszy. Bez problemu uskoczyłam. Cios był ospały i banalny (a
czegoż się po zwykłym bydle spodziewać?), ale silny. Kątem oka dostrzegłam, jak
ziemia w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stałam, pod wpływem siły
zwierzęcia zmienia się w głęboką wyrwę i stertę połamanych gałęzi. Bydle brało
kolejny zamach. Nie ma szans, pomyślałam. Zanim zdążył całkowicie obrócić się w
moją stronę, wyskoczyłam na niego z półobrotu i z całych sił pchnęłam mieczem.
Ostrze rozorało twardą skórę i przebiło aortę. Zwierzak zawył przeraźliwie i
upadł na ziemię, plamiąc trawę tryskającą krwią.
- To żadna
sztuka wygrać z dzikim zwierzęciem – zauważyłam kąśliwie.
- To nic,
przecież chodzi tylko o to, żebyś pokazała mi swój styl walki – przypomniała mi
Hebi.
Poczułam coś
za moimi plecami. Sarna. Zmieniłam się w wilka, aktywowałam aurę
przyspieszenia, pod łapą poczułam kulę spowalniającego ognia, i…
- STAĆ! STAĆ!
Zamarłyśmy.
- Co pani
sobie myśli?! – wrzasnął jakiś koleś – to rezerwat! RE-ZER-WAT!!!
- Rezerwat? –
zdumiała się Hebi – jaki rezerwat?
- Toć to
niedopuszczalne! Polować na zwierzęta, i to jeszcze w rezerwacie! O Boże, na
dodatek z wilkiem! – mężczyzna zaczął się ostentacyjnie wachlować, jakby lada
moment miał dostać zawału.
Popatrzyłyśmy
na siebie, przerażone. Tkwiłam w postaci wilka.
- To mój…
piesek – mruknęła Hebi, głaszcząc mnie po łebku.
Otarłam się o
jej nogę, jednocześnie patrząc jej w oczy. Miałam nadzieję, że złapała aluzję.
Nie będzie brała całej odpowiedzialności na siebie. Upewniona, że mój przekaz
był jasny, potruchtałam za szerokie drzewo.
- Myślałam,
że to zwykły las… - zaczęła przepraszająco Hebi.
- W Las
Vegas? Nie rozśmieszaj mnie – powiedział znudzony koleś.
- Hebs, z kim
tam gadasz? O matko, trudno w lesie znaleźć dobre miejsce do sikania! –
zawołałam, wychodząc zza drzewa.
Hebi
dyskretnie popukała się w głowę.
- Ha, a więc
miałaś jeszcze wspólnika! – zawołał triumfalnie mężczyzna – i gdzie wasz pies?!
Ha, ha, ha!
- Rex? –
spytałam, oglądając swoje paznokcie – tam dalej za drzewkiem przywiązany, nikt
nie lubi przecież, jak się patrzy, gdy się potrzebę załatwia.
Ochroniarz,
leśniczy, czy kimkolwiek on tam jest, wrył w ziemię ze zdumienia, ale po chwili
odchrząknął.
- Dopuściły
się panie okropnego aktu, to wbrew ustawom, z pełną świadomością… tak, i muszę
panie aresztować.
- Aresztować?
Za cholerę?! Ja już panu pokażę, żeby biedne kobiety o zabijanie zwierząt w
rezwacie posądzać…
- Rezerwacie
– poprawił mnie drżącym głosem mężczyzna.
- NIE OCENIAJ
MNIE! – ryknęłam mu w twarz, czując na plecach niemy chichot Hebi – mężczyzn to
byś nie zatrzymał, ty podły, chory… do zgromadzenia feministek w Vegas
zadzwonię, to im się nie spodoba! Prostak! Świnia!
Gościu skulił
się, ale mówił dalej.
- To jak
wy-wytłumaczy pani naskok t-t-tego psa na s-s-sarnę? – wydukał.
- Może
dlatego, że to pies, a psy się bawią z innymi zwierzętami? – fuknęłam – a
murzyn to się z białym nie goni? Co za zniewaga!
-
Przepraszam! – mężczyzna pokraśniał do tego stopnia, że łatwo można było go pomylić z pomidorem – Proszę o wybaczenie! Jak mogłem
tak pomyśleć!
Wyszeptał te
kilka słów, po czym uciekł w podskokach.
Odczekałyśmy
chwilę, a potem obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Niezła
akcja! – pisnęła Hebi między atakami dzikiej radości.
- O matko,
blisko było – odetchnęłam.
- Dobrze, że
jakoś z tego wybrnęłaś. Fajnie ci idzie improwizacja – uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam
uśmiech.
*
- Mogę o tym
komuś powiedzieć? W końcu może ktoś nie wie, że nie wolno tu polować.
- Jasne, ale
nie wdawajmy się w szczegóły, żebyś nie miała kłopotów – powiedziałam, ziewając.
- A ty?
Przeciągnęłam
się.
- Nie jestem
Alfą – mruknęłam.
Zrobiła do
mnie słodkie oczka.
- A Ice?
Westchnęłam.
- Dobrze. Ale
zaproście mnie do siebie, nie mówię że od razu, ale chcę usłyszeć, jak
zachwycasz się przed nim Kulą Iluzji.
Hebi
zaczerwieniła się jak burak.
- No dobra,
ale co do Iluzji, masz się zamknąć! – burknęła.
- A Ty co do
tego, że musiałam Ci wyleczyć skręconą kostkę, bo nie chcę wylądować na stosie.
Uśmiechnęłyśmy
się pod nosem i ruszyłyśmy do… domu?
(Hebi? :D)
Siedzę przed laptopem i się śmieję. Ludzie, to było świetne ;p "- Aresztować? Za cholerę?! Ja już panu pokażę, żeby biedne kobiety o zabijanie zwierząt w rezwacie posądzać…
OdpowiedzUsuń- Rezerwacie – poprawił mnie drżącym głosem mężczyzna.
- NIE OCENIAJ MNIE! " Po prostu boskie ;p
Miło mi ^^
Usuń