piątek, 24 lipca 2015

Od Victorii

- Taa, zdaje się, że płynie w nas ta sama zatruta krew - odparł uśmiechając się przy tym zaskakująco szeroko, wkładając w międzyczasie dłonie w kieszenie - Ale zastanawia mnie fakt, że jak do tej pory się nie spotkaliśmy. Jesteś tutaj nowa? 
Sądząc po jego delikatnie zmrużonych oczach, był nie tyle zaciekawiony, co po prostu podejrzliwy. Jego zachowanie mnie zdziwiło, ale mimo to zachowałam ciepły uśmiech na ustach. 
- Nowa? Można tak powiedzieć... W Vegas jestem od pół roku, ale jak do tej pory nie starałam się zżywać z mymi pobratymcami, co tłumaczy fakt, iż mnie nie znasz - odparłam zgodnie z prawdą, zakładając zbłąkany kosmyk mych włosów za ucho - Ale to nie oznacza, że nie możemy się zapoznać, czyż nie?
Popatrzyłam na niego z nieudawanym podekscytowaniem. Wampir przyjrzał mi się przez chwilę, po czym kąciki jego ust ponownie się uniosły. Tym razem jednak nie tak wysoko jakbym tego chciała. 
- Wyglądasz przystojniej, gdy się uśmiechasz - zagaiłam, podchodząc do niego nieznacznie. Oczy North'a utkwione były we mnie, a ja chyba zgłupiałam. Kolor jego tęczówek był tak intensywny, że na moment zapomniałam o wszystkim dookoła. Ten ze zdziwieniem przekrzywił głowę w bok, dzięki czemu udało mi się otrząsnąć. 
- To co? Może się przejdziemy? - spytałam, myślami wracając do Krisa, do którego czułam coś szczególnego. Kris. Kris. Powtarzałam i tylko dzięki temu nie zapomniałam, że mimo kłótni i jego humorów, nadal jest moim chłopakiem. 
- Czemu nie... - z zamyślenia wyrwał mnie głos bruneta, na którego dźwięk rozpromieniłam się nieznacznie. 
- I jak...? - zapytałam, po około dziesięciu minutach spaceru w ciszy, która trwała by dłużej, gdybym nie odważyła się odezwać - Masz jakąś rodzinę? 
Chłopak popatrzył na mnie zimnym wzrokiem, przez który mimowolnie zadrżałam. 
- Przepraszam.... Jeżeli nie chcesz o tym rozmawiać.... - rzuciłam skruszona, jednak nie dane mi było skończyć.
- Mam dwóch młodszych braci - powiedział, przerywając mą wypowiedź. Gdyby to była Samanta lub Kris pewnie bym się zezłościło, ale na niego nie umiałam. Coś blokowało moje negatywne uczucia, mimo że nie znaliśmy się długo. 
- Jacy oni są? - dopytywałam się, gdy ponownie cisza między nami stała się nieznośna. 
- Moi bracia? Hmmm.... Młodzi - zaśmiał się, a ten dźwięk był bardzo miły dla ucha. 
- A coś jeszcze? - zaśmiałam się wraz z nim. 
Wampir przez krótką chwilę jakby myślał, czy mi odpowiedzieć, czy nie. Chyba nie był zbyt wylewną osobą. Widząc jego wewnętrzną walkę, zaśmiałam się ponownie, po czym machnęłam ręką dając mu tym do zrozumienia, że to nie jest ważne. 
Jego oczy ponownie skierowały się w stronę moich.
- A ty? Masz rodzinę? - jego pytanie nie dotarło do mnie od razu, a gdy tylko wreszcie zrozumiałam jego sens, odchrząknęłam odwracając wzrok od jego wampirzej, idealnej twarzy. 
- Mam... Dwóch starszych braci i ojca - odpowiedziałam, szarpiąc palcami rękaw kurtki. W moich oczach wezbrały łzy, którym nie pozwoliłam się wydostać. 
- Płaczesz? - jego zdziwienie i dziwna... troskliwość(?), sprawiła że nie wytrzymałam i po moich policzkach pociekły pojedyncze łzy. 
- To nic... - westchnęłam, wycierając policzki wierzchem dłoni. 
- Nie mam zamiaru pytać...
Podniosłam na niego wzrok, nie wierząc w to co usłyszałam. Niedawno poznany brunet opuszkami palców, wytarł ostatnią słoną kroplę na moim policzku, a ja nie mogła się powstrzymać. Zaśmiałam się blado, dziękując mu tym za niewielką pomoc. 
- Ooo... tu pracuję - rzekłam nagle, pokazując palcem budynek, w którym mieścił się bar - Jeżeli będziesz chciał to wpadaj, będziesz tam mile widziany... Ja już muszę iść. Dziękuję, że się powstrzymywałeś. 
North spojrzał na mnie z zaciekawieniem. 
- Wiem, że nie jesteś duszą towarzystwa, dlatego dziękuję, że byłeś miły. Było to dzisiaj dla mnie potrzebne - szepnęłam, wbijając w niego równocześnie dziękujące i przepraszające spojrzenie. 
- Skąd wiedziałaś? 
- Instynkt - zaćwierkałam, odchodząc kilka kroków - Mam nadzieję, że cię nie zniechęciłam i będziesz chciał się ze mną jeszcze spotkać. 
Ciemnowłosy obrzucił mnie dziwnym jak dla mnie spojrzeniem, po czym ledwo widocznie przytaknął. Pomachałam mu z uśmiechem i już miałam odejść, gdy nagle wróciłam się do niego, stanęłam na palcach i złożyłam na jego policzku delikatnego, niewinnego całusa, który był swego rodzaju podziękowaniem. 
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy i wierz mi.... Z uśmiechem ci do twarzy - szepnęłam i ruszyłam w stronę mieszkania, w którym od razu rzuciłam się na łóżku, przypominając sobie każdą minutę dzisiejszego dnia, wkrótce potem słodko zasypiając. 

1 komentarz: