wtorek, 14 lipca 2015

(Wataha Burzy) od Nataniela

Wstałem dosyć wcześnie. Nie miałem ochoty na sen, a tym bardziej na jakąkolwiek inną formę odpoczynku. Korciło mnie niemiłosiernie otworzenie listu z pakunku od wuja. Z każdą kolejną minutą ta chęć stawała się coraz bardziej nie do zniesienia. W końcu uległem tej pokusie i sięgnąłem po kopertę, z której od razu wyciągnąłem zaprzątający mą głowę kawałek papieru. 

Natanielu!
Nadszedł ten czas. Czas pożegnania, a ja pierwszy raz w swoim długim życiu nie wiem co mam napisać. Jest tyle rzeczy, o których chcę Cię powiadomić, o które chcę cię zapytać.
Prawda jest taka, że nigdy nie byłem dumny z samego siebie. Od Twoich najmłodszych lat żałowałem, że urodziłeś się w takich, a nie innych okolicznościach. Życie w realiach Rady, nigdy nie było łatwe, ale po twoich narodzinach było jeszcze gorzej. Nawet nie pamiętam od czego zaczęła się moja ślepa posługa. Dopiero w momencie, w którym poznałem Twoją matkę, zrozumiałem. Klapki spadły z mych oczu, ale było już z późno, na to aby się wycofać. Rada Cię zaakceptowała, ale na nieszczęście moje i Twej rodzicielki zostałeś w to wszystko wplątany. Mówiłem Ci, że musisz być silny i, że nigdy nie możesz się poddać. Nawet wtedy, gdy wszystko będzie się wydawało nie do zniesienia. Nie zapominaj o tym, że my obydwoje Cię kochamy. Mimo tych ulotnych chwil, które spędziliśmy z Elizabeth na wychowywaniu Ciebie, nie traciliśmy nadziei na to, że może w końcu nasze marzenia się ziszczą i będziemy wolnymi ludźmi. Wtedy też na świat przyszedł Twój brat, który był zbyt słaby, aby Rada mogła się dowiedzieć o jego istnieniu. Jeden test by wystarczył, aby mały zginął. Musieliśmy coś wymyślić i udało nam się. Tsuki był bezpieczny i był na tyle blisko, aby Wasz kontakt nie zanikł. Żałuję tego, że nie mogłem oglądać jak mój synek dorastał.
W momencie, w którym Pan dowiedział się o spisku, kazałem Waszej matce ukryć się w najgłębszym zakątku Arkadii, a Tobie zabroniłem spotykania się z młodszym bratem. Teraz wiem, że postąpiłem słusznie, więc nie nienawidź mnie za to, synku. Gdy wyszedł na jaw mój udział w planowanym powstaniu byłeś już mężczyzną. Miałeś osiemnaście lat, ale dziewiętnaste i tak zbliżały się wielkimi krokami. Dzień Twojego wstąpienia wypadł w dniu mojego stracenia. Dzięki Gabrielowi dowiesz się wszystkiego, o czym ja nie mogłem napisać w tym liście. Dowiesz się o wszystkim co działo się po mojej i Twojej śmierci. Nie mam pojęcia ile lat, dekad, czy wieków minęło od tego wydarzenia, ale uważam że nadal nie jest za późno, skoro to czytasz. Jestem z Ciebie dumny, synu. Musisz jednak wiedzieć, że to nie koniec. Oni Ci nie odpuszczą, tak jak nie zrobili tego w moim przypadku. Zdradziłeś, a to karane jest śmiercią. Wiedz, że nie jesteś sam. Zawsze będę nad Tobą czuwał, Natanielu.
Odnajdź proszę swojego brata, matkę i żyj pełnią życia, której ja nie mogłem Wam zapewnić.
Przepraszam Cię i pamiętaj, nigdy nie przestanę c
Was kochać. Ciebie i pozostałych członków naszej rodziny. 

Twój Ojciec,
Victor

Z niedowierzaniem zerkałem na kartkę, na której litery napisane czarnym piórem, rozmazywały się przed moimi oczami w jedną wielką plamę. Przetarłem oczy dłonią i z trudem zmusiłem się do wysiłku, jakim było wstanie z łóżka. Wolnym krokiem przeszedłem przez pokój i pozostawiwszy współlokatorowi karteczkę, wyszedłem z pokoju, a później również z domu. Pędem ruszyłem w kierunku miejsca, w którym spotkałem się z jedynym jak do tej pory zaufanym sprzymierzeńcem jakiego miałem -  Gabrielem. W drodze biłem się z własnymi myślami.
Cholera, to niemożliwe. Niemożliwe. Młodszy brat, spisek, śmierć ojca. To wszystko zaczęło do mnie wracać w postaci obrazów, które nagle wypełniły całą moją głowę. Obrazy widziane jakby za mgłą, stłuczoną szybą, przez którą nie mogłem przejść. Twarz matki, wykrzywionej bólem, w momencie w którym musiała mnie zostawić. Śmierć ojca i atak na mnie. To było zbyt przytłaczające. Zbyt realne. Mój ojciec był zdrajcą. Tak powiedział mi Pan. Znienawidziłem go za to, gdy tylko się dowiedziałem. Ale dlaczego nie pamiętałem jego motywów?
Biegłem między budynkami, wyłapując każdy ruch dookoła mnie, każdy zapach otaczający moją osobę. Potrzebowałem chwili zapomnienia i tylko jedna rzecz mogła mi to zapewnić. Momentalnie wyczułem osobę znajdującą się najbliżej mnie i w wampirzym tempie ją odnalazłem.
Była to dziewczyna. Miała może z dwadzieścia lat, a jej młodą twarz, pokrytą grubą warstwą makijażu, okalały kruczoczarne pasma, lśniących w świetle lamp włosów. Jej długie nogi opinały ciasne, ciemne jeansy, a góra składała się z przykrótkiego granatowego topu, który odkrywał większą część jej płaskiego brzucha i czarna, skórzana kurteczka. Butami na wysokich, cienkich obcasach stukała o nierówną kostkę chodnika. W ustach żuła gumę, a każdy jej ruch był przemyślany i ukierunkowany na wzbudzanie pożądania u mężczyzn. Za taką dziewczyną nikt nie będzie tęsknił, chyba że stali bywalcy klubu, w którym pracowała. Przez ułamek sekundy moje człowieczeństwo odeszło w zapomnienie, pozwalając mojej dzikiej części zaszaleć ten jeden jedyny raz. Bez większego zastanowienia rzuciłem się w stronę niczego niespodziewającej się dziewczyny.
- Niebezpieczne są samotne spaceru w środku nocy... Mamusia cię tego nie nauczyła? - odezwałem się, stojąc tuż za nią. Miałem ją na wyciągnięcie ręki, ale czy tylko dlatego miałem zrezygnować z zabawy? Oczywiście, że nie. Wykrzywiłem usta, w obrzydliwym uśmiechu, gdy ta z przerażeniem odwróciła się w moją stronę. Nie kłopotałem się utrzymywaniem wiszącej nade mną iluzji, czy zmianą koloru oczu, które teraz żarzyły się szkarłatem. Z ust nieznajomej wydobył się głuchy wrzask, gdy jak zwierze przekrzywiłem głowę w bok, przyglądając się jej.
Z satysfakcją obserwowałem jej ruchy i wsłuchiwałem się w przyspieszony rytm bicia serca, które omal nie wyskoczyło jej z piersi. Z przyjemnością popędziłem za nią, ani trochę się przy tym nie męcząc.
Kilka sekund później byłem już przed nią. Czarnowłosa wstrzymała oddech, gdy tylko pojawiłem się przed nią, a ja już nie chciałem czekać. Brutalnie wkłułem się w jej szyję, nie zważając na jej wrzaski, czy próby wyrwania się z mego stalowego uścisku. Jej słodka krew na moim języku sprawiła, że w końcu mogłem trzeźwo myśleć. Do tej pory nie byłem świadomy tego, jaki głód odczuwałem. Czułem ogromną przyjemność, mogąc mocniej zacisnąć szczęki na delikatnej ludzkiej skórze. Łapczywie upijałem każdy kolejny łyk szkarłatnego, ciepłego płynu.
Nagle czyjaś dłoń spoczęła na moim ramieniu. Z sykiem oderwałem się od karku ofiary i gwałtownie uniosłem głowę. Przed moim oczami pojawiła się sylwetka wuja, który przyglądał mi się z nadludzkim spokojem.
- To nie jest wyjście, Natanielu - odezwał się mężczyzna. Przez dłuższą chwilę patrzyłem się na niego, nie do końca wiedząc co dokładnie się ze mną dzieje. Po jakimś czasie ponownie spuściłem wzrok na dziewczynę, która z trudem łapała oddech. Jej zabiegane spojrzenie było pełne przerażenia. Jak oczy sarny, zaatakowanej przez drapieżnika, proszącej o miłosierdzie. Z odrazą zatoczyłem się do tyłu.
- Natanielu. Będzie żyła.
Gdy tylko jego słowa do mnie dotarły, otrzeźwiałem. Wszystko co czułem biegnąc na spotkanie z nim, wróciło do mnie. Moją głowę znowu wypełniły pytania i obrazy, których nie pamiętałem, chociaż powinienem.
- Szukałem cię - powiedziałem, próbując zachować spokój.
- Wiem - odparł chrzestny, przeczesując dłonią włosy - Dlatego tu jestem. Musisz mieć mnóstwo pytań.
- Dlaczego? - zacząłem. Wiedziałem, że wuj jest świadomy tego, o co w tej chwili go zapytałem.
- Twój ojciec spiskował wraz z przyjaciółmi rodziny. Gdy Elizabeth uciekła skupił się tylko na tym... Był tak zdeterminowany, abyście byli bezpieczni. Niestety Rada się dowiedziała i postanowiła zabić zdrajców. Przed śmiercią Victor poprosił mnie, abym odnalazł Elizabeth i pilnował ciebie. Zrobiłem to o co mnie poprosił, gdy tylko wiedziałem, że jesteś bezpieczny. Szukałem twej matki dekady, ale jej nie odnalazłem. Znalazłem jednak jej partnera, z którym związała się po ucieczce. Od niego dowiedziałem się, że Elizabeth została zamordowana. Przed śmiercią skutecznie ukryła fakt o narodzinach swojego najmłodszego dziecka, córki o imieniu Kalipso. Twojej przyrodniej siostry. Próbowałem ją odnaleźć, ale to też skończyło się fiaskiem. Ostatecznie wróciłem do Arkadii, ale partnera twej matki już tam nie było.
Patrzyłem na niego, nadal nie mogąc uwierzyć w to jakim kłamstwem było moje życie.
- Miałem brata? - spytałem ni z tego ni z owego. Wuj zerknął na mnie i kiwnął delikatnie głową.
- Nadal go masz... Tyle, że o nim też wiem niewiele. Odszedł z Watahy Szkła bardzo dawno temu. Nikt nie wie, gdzie teraz jest. Jedyną informację jaką posiadam to to, że posiada on naszyjnik Victora, który ty sam mu podarowałeś, w dniu waszego ostatniego spotkania - dodał starszy.
Słowa Gabriela odbijały się echem w mojej głowie, nie dając mi spokoju. Miałem młodszą siostrę, młodszego brata, a cała reszta mojej rodziny zginęła z rąk tych kanalii, którym ślepo służyłem ponad sto lat. Chciałem się zatłuc za swoją własną głupotę, o której nawet nie miałem pojęcia.
Cały mój świat, moje życie było iluzją.
- Kim byli przyjaciele mojego ojca? Dlaczego niczego nie pamiętam? - dopytywałem się, ciągle powtarzając sobie w myślach, że nie jestem sam.  Że mam siostrę i brata, którzy gdzieś tam na mnie czekają.
- Z tego co wiem wszystkich ich wybiłeś - zaczął ostrożnie chrzestny, zerkając na mnie ukradkiem - W dniu procesu twego ojca miałeś dziewiętnaste urodziny. Dla takich jak ty jest to szczególny dzień.... Dzień wstąpienia. Czas, w którym uaktywnia się twoje wampirze ja i łączy się ono z tym wilkołaczym... - przerwał swą wypowiedź, obserwując mnie - Umarłeś i narodziłeś się na nowo, a to sprawiło, że zapomniałeś o swoim wcześniejszym życiu. Nie powiem... Rada była tym faktem niezmiernie uradowana. Dostali szansę na posiadanie wspaniałego i oddanego im wojownika. Łowcy, który zastąpi Victora i który nigdy się im nie sprzeciwi. Wszystko co wiedziałeś do tej pory. Wszystko o czym byłeś uczony, było ściśle kontrolowane przez Nich. Informacje o ojcu, o jego śmierci... To dlatego uciekłeś. Ponieważ coś już sobie przypominasz.
- Chwila.. chwila... Czyli, że oni są jeszcze większymi dupkami, niż myślałem? - zapytałem, gdy tylko choć troszeczkę poprawił mi się nastrój.
- Myślałem, że dłużej zajmie mi wpajanie w ciebie prawdy. Jednak nie jesteś tak głupi, jak myślałem - rzucił wuj, odwracając się do mnie plecami.
Wbrew pozorom nadal miałem pustkę w głowie. Wszystko czego się dowiedziałem nadal było mało realne, ale było prawdziwsze od tego wszystkiego co wpajała mi Rada. Dlatego też miałem zamiar się tego trzymać i szukać dalszej prawdy.
- Musimy odnaleźć moje rodzeństwo - powiedziałem, rzucając w jego stronę poważne spojrzenie.
- Wiem... Tym też się zajmuję. O wszystkim będę cię informował. Odnajdziemy ich - rzekł zmiennokształtny, kładąc dłoń na mym ramieniu.
- Mam taką nadzieję - szepnąłem sam do siebie, czując ekscytację na samą myśl o tym, że nadal mam kogoś dla kogo powinienem się starać.
- Dobra, młody. Dowiedziałeś się czego chciałeś. Czas na mnie. Spotkamy się wkrótce, ale teraz wracaj do swoich i nie myśl już o ty - Gabriel puścił mi oczko i pobiegł w swoim kierunku, zostawiając mnie na środku chodnika.
- Łatwo powiedzieć. Trudniej zrobić - warknąłem, ruszając w stronę tymczasowego domu moich pobratymców. Potrzebowałem odskoczni. Czegoś co mnie uspokoi. Z tą właśnie myślą wparowałem do salonu wspólnego w siedzibie wampirów. Natychmiast przy moim boku pojawiła się uśmiechnięta Hespe, na której widok od razu zapomniałem o wszystkich męczących mnie troskach. Zacząłem sobie wyobrażać moją siostrę. Tak bardzo chciałem, żeby była podobna do tego blondwłosego aniołka, którego i tak już traktowałem jak najlepszą przyjaciółkę.
- Idziemy do kasyna. Idziesz z nami? - zapytała słodko wadera, mrugając przy tym jasnymi oczkami. Przyjrzałem się jej niepewnie, zdziwiony jej niebywałą otwartością i odwagą.
- Jasne, że idę - kiwnąłem głową, puszczając do drobnej dziewczyny oczko. Przytuliłem ją mocno do siebie i schyliłem się, po to aby jej coś powiedzieć - Coś się stało? Wydajesz się bardziej....Jak to powiedzieć... Rozluźniona.
- Kiedyś trzeba - zaćwierkała wesoło, uśmiechając się przy tym. Z entuzjazmem odpowiedziałem jej tym samym i ruszyłem wraz z nią podbijać nocne miasto, którym było Vegas.
***
Z uśmiechem przyglądałem się wesołej twarzyczce przyjaciółki, która z zapałem rzuciła kostkami. Jej twarz była tak pogodna, a policzki słodko zaróżowione, że przez chwilę pomyślałem, że jest bardzo piękną dziewczyną, która niejednemu powinna złamać serce. Ice był wielkim idiotą, skoro nie był w stanie tego zauważyć. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie wesoły pisk Hespe, która widząc moją reakcję mocno mnie przytuliła. Ta spryciula wygrała. Pomyślałem z niedowierzaniem patrząc na ilość wyrzuconych przez nią oczek.
- I co teraz zrobimy z wygraną? - zapytała, a jej oczy skrzyły się jak dwa malutkie diamenciki.
- To ty wyrzuciłaś decydującą ilość oczek, więc to twoja wygrana. Zrobisz z nią co zechcesz - powiedziałem, uśmiechając się do niej ciepło - W sumie mam pomysł. Może pójdziesz jutro ze mną na zakupy? I tak muszę skoczyć w kilka miejsc, więc mogę też z tobą pochodzić po sklepach. Powinnaś kupić sobie jakieś ubrania, żeby nie chodzić w jednym i tym samym. Pomógłbym ci w wyborze - zaśmiałem się, gdy wyobraziłem sobie siebie zawalonego damskimi ciuchami.
- A Aria będzie mogła z nami pójść - spytała niepewnie dziewczyna.
- Jasne, ale to jutro... Teraz najmocniej przepraszam - szepnąłem do niej, zerkając na nieznajomą siedzącą przy barze.
- No idź - przewróciła oczami Hespe, gdy tylko zauważyła przyczynę mojego zachowania. Z uśmiechem na ustach, ucałowałem ją w czoło i poszedłem w kierunku seksownej brunetki.
Na pogawędce z dziewczyną o imieniu Rachel spędziłem dobre pół godziny. Była całkiem miła, ale jej otwartość była aż za bardzo wyczuwalna, więc w momencie, w którym miała już sięgać mojej dłoni, wstałem.
- Przepraszam, ale muszę już iść - powiedziałem, uśmiechając się do niej z udawanym smutkiem - Do zobaczenia.
- Oby - zaćwierkała. Gdybym był człowiekiem pewnie już bym tego nie usłyszał, gdyż byłem za daleko, ale na moje nieszczęście jej słowa do mnie dotarły. Skrzywiłem się z niesmakiem i ruszyłem w kierunku, z którego rozchodził się specyficzny zapach wilka. 
Kilka sekund później przystanąłem przy czarnowłosej Alfie Burzy, która nieznacznie uśmiechnęła się na mój widok.
~Gdzie zgubiłaś księcia? ~zapytałem telepatycznie Hebi. Ta popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem i nie odezwała się ani słowem.
~No... Piękna... Rozchmurz się ~ puściłem jej oczko, a ta wywróciła oczami i zajęła się własnymi sprawami. Co ją ugryzło? Nie chciałem jej bardziej złościć, więc już się nie odezwałem. Przez jakiś czas spoglądałem na twarze wszystkich obecnych, próbując zapamiętać jak najwięcej z nich. O dziwo nigdzie nie zobaczyłem Arii, ale to nie był mój problem. Osunąłem się leniwie na jedną z podłużnych kanap i zasnąłem. Sen ten nie był głęboki, więc gdy tylko poczułem przeszywający strach bliskiej mnie osoby, poderwałem głowę.
 Przede mną stanął Ice, przytulając mocno do siebie roztrzęsioną Hespe. Nie podobał mi się ten widok i z trudem powstrzymywałem się od wyrwania dziewczyny z jego objęć. W tej chwili liczyła się tylko ona. Momentalnie znalazłem się tuż przy niej, delikatnie dotykając dłonią jej policzka.
- Co ją tak wystraszyło? - spytałem blondyna, starając się aby na niego nie warknąć.
- Jakiś idiota się do niej przystawiał - odparł Alfa Wody. Cały zacząłem się gotować. Kto śmiał się dotknąć Hespe. Kim jest ta kanalia i gdzie ją znajdę. Mój nowy życiowy cel przysłonił mi wszystko inne.
- Gdzie on jest? - zapytałem przez zaciśnięte zęby, gładząc włosy przyjaciółki.
- To nieważne. Ice mi pomógł. Tylko dzięki niemu tu jestem - odezwała się cichutko blondynka, wyplątując się z objęć jasnowłosego.
- Jeżeli dowiem się kto to był.... Długo nie pożyje - rzuciłem, przytulając ją do siebie. Dziewczyna wtuliła się w mój tors, cichutko pochlipując. Niechętnie uniosłem wzrok na chłopaka o niebieskich oczach.
- Dziękuję ci. Dziękuję, że jej pomogłeś i że tam byłeś - podziękowałem mu niechętnie, siadając z waderą na kanapie.
Moja dłoń non stop gładziła jej miękkie włosy, gdy przypomniałem sobie o czarnowłosym współlokatorze. Jego naszyjnik wydawał mi się taki znajomy. I to jego imię. Tsukikasu.
Mieliśmy sobie wiele do wyjaśnienia, więc ponownie musiałem zdać się na Ice'a.
- Wiem, że nie mam  prawa o nic cię prosić, ale czy mógłbyś zająć się Hespe? - spytałem go, gdy ten zaczął szukać wzrokiem swojej dziewczyny. Z trudem powstrzymałem się od nie spojrzenia na czarnowłosą waderę - Mam kilka spraw do załatwienia, a nie chcę zastawiać jej samej.
-Nie ma sprawy. - odparł Alfa. Delikatnie skinąłem głową, w ramach podziękowania i gdy tylko uspokoiłem blondynkę, wyszedłem z kasyna. 
~Tu N. Musimy się spotkać! Pilnie! Wróć do domu o pierwszej, będę czekał w pokoju ~ przekazałem młodemu biegnąc przez ciemne ulice miasta. 
***
Gdy czarnowłosy wszedł do pokoju, siedziałem na parapecie, przyglądając się nocnemu życiu miasta. Mimo skupienia, usłyszałem jak ten podchodzi do mnie niepewnym krokiem.
- Twój naszyjnik... - zacząłem, zerkając na niego, a raczej na jego wisiorek - Skąd go masz?
Wbiłem w niego wyczekujące spojrzenie, prosząc w duchu, żeby jego wyjaśnienie ułatwiło mi całą tą sprawę.
- Dostałem go od brata - szepnął niepewnie, spoglądając na mnie ukradkiem.
- A twoje imię. Ma jakieś zdrobnienia? - spytałem przypominając sobie imię z listu ojca. Tsuki.
- Najczęściej inni zwracają się do mnie, Tsukikasu lub Uki.
- A Tsuki? Czy ktoś mówił do ciebie Tsuki? - dopytywałem się, taksując go oczami pełnymi nadziei.
- Nie przypominam sobie - wyznał chłopak, patrząc na mnie tak, jakby czekał na coś szczególnego.
- A czy... Czy w pewnym okresie swojego życia wychowywałeś się w Watasze Szkła? - rzuciłem ostateczne pytanie, od którego zależało wszystko.
- Tak... Jak byłem młody... Trafiłem tam gdy byłem dzieckiem, niemal niemowlakiem - szepnął wilk, na którego słowa gwałtownie uniosłem wzrok.
- Czy to możliwe.... Czy to możliwe, że jesteś moim bratem? - zadałem w końcu pytanie, które nie dawało mi spokoju odkąd przeczytałem list od ojca. 

( Tsukikasu? Opowiesz mi swoją historię? Czas się lepiej poznać, nie uważasz? ) 

3 komentarze:

  1. OMO...ale ja nie mam więcej pomysłów na te stare lata...może być krótko na ten temat? >< ~Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;3 Chcę się dowiedzieć, co będzie dalej ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opo w drodze, właśnie pisze xdd ~Tsuki

      Usuń