-Gdzie... Ukryłaś... Moją narzeczoną?- Po raz kolejny ponowiłem moje pytanie, wypowiadając wolno każde słowo, na wypadek gdyby kobieta zakuta w łańcuchy, siedząca teraz przede mną, była na tyle tępa, żeby nie rozumieć sensu pytania. Ta idiotka wciąż uparcie milczała, wbijając we mnie ogniste spojrzenie swoich wielkich brązowych oczu. - Odpowiedz na moje pytanie, szmato!
-Powtarzam, że nie wiem gdzie jest moja córka.- Powiedziała przez zaciśnięte zęby, spuszczając wzrok na swoje bose, pokaleczone stopy. Jeśli myślała, że skończy się na skaleczeniach, musiała być bardzo naiwna, pomyślałem.
W odpowiedzi wymierzyłem jej siarczysty policzek, zostawiając na jej policzku szramę, z której pociekła krew. Uśmiechnąłem się podle, kiedy jej zapach dotarł do moich nozdrzy.
-Kłamiesz!- Syknąłem gardłowym tonem. Dlaczego oni wszyscy muszą być tak bardzo uparci? Prędzej czy później i tak się łamią. Potrzebne są do tego tylko odpowiednie tortury. Cicha mamusia, zawsze grzecznie czekająca na męża z obiadkiem, pilnująca nastoletniej córeczki, perfekcyjna pani domu, nie udzielająca się w Radzie... Kto by przypuszczał, że tak stanowczo będzie upierać się przed obroną swojej głupiej, impulsywnej dziewuchy.- Nawet jeśli na prawdę nie wiesz, gdzie jest Aria, wciąż pozostajesz matką zdrajczyni. Doskonale wiesz, co robimy ze zdrajcami. Daję ci więc szansę na odkupienie winy twojej i Michael'a. Wystarczy tylko, że dasz mi jedną wskazówkę, Sophio.
Sophia pokręciła przecząco głową, na co ja rozłożyłem ręce ze znużeniem.
-Zabrać ją z powrotem do Czarnej Groty. - Skinąłem na dwóch strażników, stojących przy drzwiach, zarzuciłem kaptur na głowę i wszedłem w strugi deszczu za drzwiami, ignorując irytujące krzyki kobiety, która za wszelką cenę nie chciała dać się zawlec wojownikom do wyznaczonego przeze mnie miejsca.
Stąpając po głębokich kałużach na drodze, ruszyłem w kierunku głównego gmachu, który dumie piął się wysoko w niebo, zachwycając swoją architekturą i misterną rzeźbą, czarny i milczący na tle grafitowego, burzowego nieba, na którym od czasu do czasu rozbłyskiwały błyskawice.
Drzwi zamknęły się za mną z grzmotem, który rozniósł się echem po oświetlonym jedynie ogromnymi świecznikami hallu. Położyłem dłoń na rzeźbionej drewnianej barierce i powoli ruszyłem schodami na piętro. Jedyne odgłosy stanowił stukot moich butów na marmurowej posadzce i pisk pierścieni na moich palcach, kiedy stykały się z twardą powierzchnią.
Lord Przewodniczący czekał na mnie w swoim gabinecie, skrobiąc coś piórem na żółtym pergaminie. Na mój widok podniósł bezbarwne oczy znad swojej pracy i odchylił się w fotelu.
-W czym mogę ci pomóc, Avenalu?- Zapytał lodowatym głosem.
-Przyszedłem zaczerpnąć twojej rady, Panie.- Ukłoniłem się lekko i splotłem palce na piersi, czekając na reakcję Alexiusa, który zrobił zachęcający ruch ręką.- Jak wiesz, wadera, którą zdecydowałem się poślubić, zniknęła z Arkadii jakiś czas temu. Jej matka i ojciec, który zapewne jest ci dobrze znany, nie chcą powiedzieć gdzie może ukrywać się ta lubieżna dziewka. Nie jestem pewien jak powinienem z nimi postąpić.
-Zdrada jest traktowana w Arkadii jako akt całkowicie okrywający hańbą całą rodziną.- Powiedział wolno.- Rada jest jedyną i najstarszą na świecie, rządzącą się własnymi prawami jednostką władzy. Okrucieństwo jest jedną z najstarszych metod utrzymywania władzy. Nie czynimy wyjątków, plenimy wszelkie nieposłuszeństwo i jesteśmy niezłomni. Jak myślisz, dlaczego ścigamy wszystkich dezerterów, jeśli moglibyśmy pozwolić im żyć swobodnie z dala od nas, nie odczuwając z ich strony żadnego zagrożenia?
-Dla zasady.
-Dobrze, Avenalu. Dla zasady. Ponieważ nikt, ani nic nie może podważyć Naszej potęgi, a Rada do końca świata będzie budzić lęk. Nasze prawo jest wykute z żelaza. Zdrajcy nie otrzymują kolejnej szansy, świadomie z niej rezygnując.
-Jaka więc jest twoja rada, Panie?- Podniosłem wyżej głowę, mrużąc oczy.
-Zabij Michael'a- na jego stanowisko przeniosę kogoś, kto jest godzien pełnić rolę głównego wojownika. Zabij też tą nic nie wartą kobietę, która jest jego żoną. A Arię, która wciąż jest twoją narzeczoną znajdź i spraw by cierpiała tak, jak cierpi się za dezercję, a potem, zdecyduj która z młodych dziewcząt w Arkadii jest dla ciebie najbardziej odpowiednia.
-Tak zrobię, Alexiusie.- Ukłoniłem się, uśmiechając się szatańsko i opuściłem jego gabinet z uczuciem podniecenia w trzewiach.
Gdziekolwiek jesteś moja naiwna Ario, wiedz, że już niebawem się spotkamy.
piątek, 10 lipca 2015
Od Avenal'a
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy to groźba, niedoszły mężu? Już nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki: Nie!!!! Tylko nie rodzice :'( / Aria
Okrutny, zły, brzydki, zły Avenal... Wrrrr...
OdpowiedzUsuńSeksi XD Haha.... Nie oceniajcie ;) Lubię Bad <3 Rozwińcie to... Plissss !!! TO będzie super ... Zwłaszcza, że Aria kręci z East'em XD Proszę, niech Avenal namiesza ;) Niech postawi jej np. ultimatum... Albo wróci i grzecznie się przyzna i przeprosi, albo jej rodzice umrą XD Haha... Wybujała wyobraźnia XD Hahaha, ale się mega jaram / Kim
OdpowiedzUsuń