piątek, 3 lipca 2015

Dedalus

Obserwowałem w milczeniu pracę naszych medyków, ubranych w czarne peleryny, którzy uwijali się sprawnie przy ciałach leżących na metalowych łóżkach, ustawionych rzędem wzdłuż ogromnej sali, znajdującej się w piwnicach głównego gmachu Rady Starszych. Powiodłem wzrokiem po białych twarzach "obiektów", zatrzymując się na dziewczynie, której usta przybrały kolor czystego fioletu.
Była tak ładna za życia, pomyślałem. Teraz piękna twarz cała pokryta była sińcami, oczy otaczały czarne kręgi, a kasztanowe niegdyś włosy zmatowiały, przypominając teraz coś w rodzaju zasuszonej, letniej trawy. W całym pomieszczeniu roznosił się odór gnijących zwłok, który nie docierał do nozdrzy tylko dzięki jedwabnym maskom na naszych ustach. 
-Dedalusie, myślę, że powinniśmy zakończyć fazę prób na numerach 2 i 3. Ciała są zbyt zmasakrowane. Nie możemy nic zrobić.
Numer 2- bystry, czarnowłosy chłopak o zielonych jak liście oczach i zwinnym ciele, na które teraz nikt nie chciał nawet patrzeć. Glenn. 
Numer 3- wojowniczka o ślicznej twarzy. Rose.
Odwróciłem wzrok o dziewczyny i spojrzałem na mojego rozmówcę.
-Spalcie więc trupy. Do niczego nam się już nie przydadzą.- Powiedziałem i ruszyłem długim korytarzem, by krętymi schodami z marmuru wdrapać się na powierzchnię. 
Łapczywie nabrałem wdech świeżego powietrza.
Spędziłem w laboratorium całą noc, dzisiejszy poranek i południe, doglądając projektu. Zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać, a powieki nie opadały na przekrwione oczy tylko dzięki końskiej ilości kawy i mieszanek energetyzujących, jakie w siebie wlałem.
To jeszcze nie koniec atrakcji na dziś, przemknęło mi przez myśl. Trzeba zdać raport Alexiusowi.

***

Pokój Alexiusa znajdował się na ostatnim piętrze, na końcu korytarza oświetlonego jedynie przez słabe światło świeczników wiszących na ścianach obdartych ze wzorzystej papeterii. Kiedyś hol pełen był obrazów, najczęściej portretów osób, których w większości nikt już nie pamiętał, jednak Alexius uznał to za "niepotrzebny bajer" i kazał spalić. Idąc korytarzem, mijałem drzwi do pomieszczeń, których przeznaczenia nigdy nie poznałem i prawdę mówiąc, nigdy nie próbowałem. Pytanie o cokolwiek Przwodniczącego było jak stąpnie po cienkim lodzie, a i mnie nieszczególnie to interesowało.
Stanąłem przed ciężkimi, dźwiękoszczelnymi drzwiami prowadzącymi do pokoju Alexiusa.  Były uchylone, jak zawsze, gdy najwyższy członek Rady spodziewał się gości. Nie czekając na zaproszenie, którego i tak bym nie usłyszał, wszedłem do środka.
Pomieszczenie było duże, ale prawie całą jego powierzchnię zajmowały regały po brzegi wypełnione najróżniejszymi książkami. Oprócz tego w pokoju stało kilka mebli wykonanych z takiego samego ciemnego drewna i duża lampa. Na podłodze leżał dywan ze skóry jakiegoś dużego zwierzęcia, gdzieś między regałami były ukryte następne drzwi, prowadzące do sypialni lorda - jednego z wielu pomieszczeń w całym gmachu, do którego nie wchodził nikt poza Alexiusem.
Zamknąłem za sobą drzwi z cichym kliknięciem.
Początkowo nie zauważyłem Alexiusa, który siedział w rogu na skórzanym fotelu i niedbale przerzucał pożółkłe strony jakieś księgi. Skinieniem głowy nakazał mi usiąść naprzeciw, gdy podszedłem bliżej. Wykonałem polecenie i czekałem aż mężczyzna zwróci się do mnie. Z doświadczenia wiedziałem, że lepiej niczego mu nie przerywać, więc po prostu obserwowałem jak powoli przewraca strony, zapewne nawet nie poświęcając uwagi ich treści. Przewodniczący Rady lubił wystawiać cierpliwość swoich podwładnych na próbę, a odkąd wszedłem do Rady Starszych, najwyraźniej bawił się mną jak nową lalką, zmuszając do nieustannego trwania w niepewności i strachu. Zdawało się, że sprawia mu to niewypowiedzianą przyjemność.
W słabym świetle lampy wyglądał starzej... Jego długie srebrne włosy ściągnięte były w zwyczajowy kucyk z tyłu głowy, ale nie lśniły tak bardzo jak ostatniego wieczoru, kiedy tutaj byłem. Na jego twarzy dostrzec można było też kilka słabych zmarszczek więcej, a cera wydawała się bardziej szklista i licha. Nawet skóra na dłoniach mężczyzny przybrała dziwnie stary wygląd, zupełnie jakby utraciła całą swoją elastyczność. Alexius spostrzegł moje spojrzenie i uśmiechnął się tak cierpko, że poczułem na karku słaby dreszcz. Podniósł do ust szklankę z ciemnoczerwonym napojem i pociągnął łyk.
Kiedy przyjrzałem mu się po raz drugi, byłem pewien, że jego starszy wygląd był tylko złudzeniem.
Alexius odłożył szklankę i wrócił do lektury, ignorując mnie. Czekałem.
 Dopiero po czasie około pół godzinnego milczenia, Alexius przerwał ciszę.
- Jak przebiegają testy? - Zadał pytanie, taksując mnie wzrokiem. Już pod samym spojrzeniem jego srebrnych oczu wielu rozwiązywał się język. Jeśli nie, rozwiązywały go wymyślne tortury. Z Alexiusem Laufeysonem nie można było wygrać.
Szybko zdałem raport z ostatnich dwudziestu czterech godzin pracy w laboratorium. W szczegóły wdawałem się tylko tam, gdzie było to niezbędne. Wiedziałem, że o wszystkim i tak prawdopodobnie jeszcze dziś przeczyta w aktach, a wolałem nie narażać się Przewodniczącemu bezsensowną paplaniną.
- Rozumiem - powiedział, gdy skończyłem, jak zwykle bez emocji, by nie dało się wyczytać, czy jest zadowolony z efektów - Możesz wyjść - rzucił, nie patrząc już na mnie, lecz na książkę trzymaną na kolanach, i wskazał ręką drzwi.
Bez słowa wstałem i ukłoniwszy się lordowi, ruszyłem ku drzwiom. Zatrzymałem się tuż przy wyjściu z ręką na klamce. Zawahałem się.
-Panie?
Mężczyzna podniósł wzrok znad książki i przeszył mnie spojrzeniem swoich zimnych oczu.
- Strefa 4, obiekt 13, potwornie zmasakrowane i zwęglone ciało...
Alexius przerwał mi stanowczym gestem.
- Wyjdź. Jestem zajęty - powiedział, po czym wrócił do czytania.

1 komentarz:

  1. Wow... Jak bardzo to opowiadanie przybliża postać Alexiusa, jego zachowanie i przyzwyczajenia... Czy to czerwone to krew? I czy dobrze zrozumiałam, że to go odmładza? Kurczę, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi... Aż chce się czytać więcej i więcej ;p

    OdpowiedzUsuń