czwartek, 9 lipca 2015

Od Anny

-I prosisz mnie o pomoc, tak?- Patrzyłam na niego rozbawiona. Ten chłopak naprawdę się nie orientował kim jestem.
-Zgadza się...
Nie spodziewałam się że kiedykolwiek któreś z nich poprosi mnie o pomoc. Do tego Ivo... Ciekawi mnie jego reakcja na wieść, że to JA im pomagam. Oczywiście nie mogłam przepuścić takiej okazji. Poza tym w domu było nudno... I śmierdziało jak nie wiem co. Szczerze mówiąc chciałam się stamtąd wyrwać.
-To co robimy? - Zapytałam, uśmiechając się entuzjastycznie. Mogło być ciekawie.
-To znaczy... że pomożesz?- Chłopak popatrzył na mnie trochę dziwnie.
-Jasne... W tym mieście i tak ostatnio nie ma nic do roboty. - Wzruszyłam ramionami. Właściwie było w tym sporo prawdy. Jeśli było się już dosłownie wszędzie, Las Vegas zaczynało być nudne.
Po chwili byliśmy już przed domem. 
-Wiesz przynajmniej gdzie oni są?- Spytałam, unosząc lekko brew.
-Wyczuję ich.- Stwierdził chłopak.
-No tak... Jedzie od was na kilometr.- Stwierdziłam ze swobodą, obserwując z rozbawieniem reakcję Nezumiego, który patrzył na mnie z wkurzeniem.- No co? Odpuściłam ci wilczka, ale temu już nie możesz zaprzeczyć.- Rozłożyłam szeroko ręce, nie mogąc powstrzymać złośliwego uśmiechu, który wykwitł na mojej twarzy.
Chyba chciał coś odparować, ale zrezygnował.
Wydawał się być "spoko" jak na zmiennokształtnego. Nie zadawał głupich pytań, ani nie warczał. 
Jednym słowem nie był aż tak denerwujący, jak niektóre wilkołaki, które spotkałam w moim długim życiu.
-Idziemy?- Widać było, że nie zamierzał ciągnąć tematu.
-Chcesz tam, gdziekolwiek to jest, całą drogę przejść na nogach?- Uniosłam brwi.
-A niby jak mamy się tam dostać?- Wydało mi się, że wcale nie oczekiwał odpowiedzi na pytanie.
Wskazałam palcem sportowy samochód Meg, którego czerwony lakier lśnił w promieniach ostrego, południowego słońca. 
-Chcesz mnie zamknąć w tej puszce?- Chłopak popatrzył na mnie z czymś w rodzaju obawy w oczach.
-To tylko samochód. Nic ci się nie stanie, a będziemy na miejscu o wiele szybciej. Na dodatek to auto ma otwierany dach, więc nie będzie, jak ty to określiłeś "zamknięty".- Ten argument najwyraźniej przekonał chłopaka, który po chwili z niechęcią usiadł w samochodzie na miejscu pasażera. Wyciągnęłam kluczyki ze schowka i uruchomiłam silnik. 
*
Po jakimś czasie Nezumi kazał mi się zatrzymać na poboczu, niedaleko lasu. Chyba wyczuł ich zapach... Pozostawiliśmy samochód Megan przy drodze i ruszyliśmy w głąb lasu. 
-Jesteś pewny, że czujesz ich właśnie tutaj?-  Wątpiłam w nieomylność węchu wilka. Ja nie czułam nic specjalnego poza zapachem mchu, drzew i spróchniałej kory. Nie jestem pewna, ale możliwe, że zakłócał mnie smród wilkołaka, który szedł teraz obok.
-Tak.- Oznajmił stanowczo i poszedł przed siebie, chwilami zwalniając, by następnie znów przyśpieszyć krok. Podążałam za chłopakiem w milczeniu. 
Po dłuższej chwili błądzenia między drzewami, czarnowłosy skierował się w kierunku wschodnim, zbaczając z wcześniej obranego kursu.
-Są...- Usłyszałam szept z ust chłopaka... No proszę, czyli jednak ma węch.
Ruszyliśmy biegiem w stronę, którą wskazał chłopak, gdy wtem on gwałtownie się zatrzymał.
-Sol, Ivo!- Powiedział radosnym głosem. 
Wtedy i ja dostrzegłam młodą dziewczynę z dzieckiem na rękach oraz Ivalio, siedzących na jednym z ogromnych, pokrytych mchem pni.
-Nezi...- Głos chłopaka był pełen ulgi.- Anna?! - Zesztywniał momentalnie, dostrzegając mnie za plecami Nezumiego. 

(Przepraszam ;-; za... całe to opo) 

2 komentarze:

  1. "Chcesz mnie zamknąć w tej puszce?" O boże, zgon zaliczyłem, dziękuję XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, Sol, możesz przejąć pałeczkę? Czy nie masz pomysłu? / Ivo

    OdpowiedzUsuń