poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Hoax'a

Kiedy dowiedziałem się od Ice'a, że Hebi jednak zgodziła się na wizytę lekarza, początkowo nie zamierzałem drążyć tego tematu. Nie ukrywam, że mi ulżyło. Hebi zawsze była uparta i nawet jeśli wiedziała, że coś będzie dla niej dobre, wolała postawić na swoim. Nigdy nie potrafiłem tego zrozumieć, ale przyzwyczaiłem się. Tym bardziej zdziwiłem się, że ktokolwiek był w stanie przekonać ją do tego.
Powinienem być teraz spokojny i zwyczajnie zająć się swoimi sprawami, ale coś nie dawało mi spokoju. Nie mogłem wysiedzieć w swoim pokoju, więc wyszedłem się przejść. Nietrudno było przewidzieć, gdzie poniosą mnie nogi. Kręciłem się w pobliżu pokoju Hebi i Ice'a. Bez względu na to co mówiłem, Hebi zawsze była i będzie moją kochaną, młodszą siostrzyczką. Co prawda, przez ostatnie wydarzenia więź jaką stworzyliśmy w dzieciństwie mocno osłabła, ale nie zmienia to faktu, że martwię się o młodszą siostrę. Wątpię, żeby naprawdę zachorowała, ale lepiej mieć pewność. Liczyłem na to, że "przypadkiem" natknę się na Ice'a lub Hebi i dowiem się, co się dzieje.

***

Gapiłem się na Hebi jakby była z innej planety, a słowa, które usłyszałem były w innym języku. Pożałowałem, że nie usiadłem, gdy było mi to doradzane.
- Możesz powtórzyć, bo chyba się przesłyszałem? - wymamrotałem pocierając skroń dwoma palcami.
Hebi westchnęła, Ice chrząknął.
- Hoax, jestem w ciąży.
A jednak. Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że z moim słuchem jednak wszystko w porządku, czy jednak zacząć martwić.
- O matko - podsumowałem, kiedy wreszcie udało mi się coś z siebie wydusić. Opadłem na fotel stojący w rogu próbując przetrawić to, co właśnie usłyszałem. Moja mała siostrzyczka będzie miała dziecko? - Jak, do cholery, do tego doszło?
- Mam ci tłumaczyć jak się robi dzieci? - zapytała czerwonooka, najwyraźniej rozbawiona moją reakcją.
- To nie jest śmieszne - warknąłem - Wiesz, że to poważna sprawa?
- Wiem - wyraz twarzy Hebi drastycznie się zmienił - Masz mnie za idiotkę?
- Po prostu boję się, że będzie to dla was...
- Zbyt duże wyzwanie? Problem? - Hebi uniosła brew. Była coraz bardziej zirytowana. Wiem, że nie takiej reakcji spodziewała się po swoim własnym bracie, ale nic nie poradzę. Wiem, że czasem bywam...nadopiekuńczy.
- Poradzimy sobie.
Spojrzałem na Ice'a, który odezwał się po raz pierwszy odkąd wszedłem do pokoju. Chciałem go ochrzanić, ale w jego głosie i spojrzeniu było coś co sprawiło, że się uspokoiłem. Z pewnością nie był to już ten sam chłopak, którego poznałem, gdy sprowadziliśmy się do Niemych Gór. Popatrzyłem na Hebi, ona też się zmieniła. Dorosła...
- Hoax? Jesteś z nami jeszcze? - Hebi zamachała mi dłonią przed oczami. Wygląda na to, że trochę odleciałem.
- Zamyśliłem się - mruknąłem patrząc dziewczynie w oczy.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Bawi cię coś?
- Przepraszam - odpowiedziałem dopiero po chwili - Za to co mówiłem...Poniosło mnie, wiem, że dacie sobie radę. Możecie na mnie liczyć.
Hebi chwilę patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczyma, najwyraźniej będąc w szoku, po czym wybuchnęła głośnym śmiechem. Ice'a zamurowało.
- Podobno to mi humor powinien się tak drastycznie zmieniać, braciszku. Szczerze mówiąc...bałam się, że będziesz nam robił awantury jeszcze co najmniej do jutra...
- Nie mógłbym - posłałem jej uśmiech - W końcu jesteśmy rodzeństwem, powinniśmy się wspierać, szczególnie w takich chwilach, prawda?
Urwałem, gdy Hebi wpadła mi w ramiona.
- Dobrze, że wreszcie jesteś, Hoax - powiedziała to z wyraźną ulgą, kiedy objąłem ją ramieniem.

***

W mieszkaniu Ice'a i Hebi przesiedziałem do późnego wieczora, w budynku panowała cisza nocna, nie było okien przez, które światło mogłoby wpadać, więc panowały iście egipskie ciemności. W momencie, w którym moje oczy się do tego przyzwyczaiły, ktoś biegnąc uderzył mnie w ramię. Od razu rozpoznałem dziewczynę.
- Ej, czekaj! - zawołałem za nią, jednocześnie podnosząc zgubiony but.
- Co znowu, do cholery?! - warknęła Faith odwracając się do mnie.
- Zgubiłaś bucik, Kopciuszku - podszedłem do dziewczyny podając jej zgubę -  Gdzie się tak spieszysz?
- Pytasz jakbyś nie wiedział - prychnęła w odpowiedzi.
Skrzywiłem się. Dawno nie widziałem Faith aż tak zdenerwowanej. Może nie tyle była wściekła, co nerwowa. Właściwie wcale jej się dziwiłem, sam nie wiedziałem jak powinienem zareagować na wiadomość, że moja młodsza siostra będzie miała dziecko.
Westchnąłem.
- Właśnie tam byłem, Ice i Hebi mieli dziś już dość wrażeń, przyda im się trochę odpoczynku...
- Jeśli żartujesz, wiedz, że to nienajlepsza pora na żarty - przerwała mi - Ice to mój młodszy brat, powinieneś doskonale wiedzieć jak się czuję!
Nic nie odpowiedziałem. Nie musiałem. Patrzyłem jak odchodzi długim korytarzem. Kiedy zniknęła w pokoju przyszłych rodziców, odwróciłem się w swoją stronę i odszedłem. 

1 komentarz: