poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Kayli

~ Kayla, patrz!
Podniosłam głowę i spojrzałam w tamto miejsce. Nic szczególnego, tylko jakiś chłopak o azjatyckiej urodzie. Jednak, gdy przyjrzałam mu się bliżej, zauważyłam dziwne podobieństwo do innego azjaty. Wiał lekki wiatr, przynosząc mi jego zapach, łudząco podobny do zapachu Łowcy. Wsłuchałam się w jego myśli. Choć zwykle odbierałam tylko uczucia i obrazy, tym razem udało mi się usłyszeć kilka słów, przy obrazie jakiejś blondynki o wyglądzie elfki "Cornelia", a przy wspomnieniu mojego wroga numer 1 coś jak "N", "Natty"? Zaczęłam gorączkowo myśleć, N, Natty, od czego to skrót...
~ Może Nataniel? ~ podsunęła Ona.
Nagle mnie olśniło. Znałam jego imię, nie skojarzyłam go, bo nigdy nie słyszałam, by go ktoś tak nazywał, zwykle było to po prostu "numer 3", ale kilka razy słyszałam, że ktoś o imieniu Nataniel ma szansę zostać
najlepszym Łowcą w Radzie. Jak mogłam być tak głupia? Złapałam chłopaka za rękę i wciągnęłam do najbliższej uliczki.
- Witaj, śliczny... - zamruczałam, czując, że jestem blisko.
- A teraz wyćwierkaj mi pięknie... gdzie ten drań Nataniel, którym tak śmierdzisz na kilometr?  Zdezorientowany patrzył się na mnie, nic nie rozumiejąc. Westchnęłam w myślach i zmieniłam postać, przygniatając go do ziemi.
- Kim ty, kurna, jesteś? - usłyszałam zamiast tego, gdy młody również zmienił postać.
- Oooj, zła odpowiedź, wilczku - warknęłam z niezadowoleniem.
- Pytam raz jeszcze: GDZIE JEST NATANIEL? - Jego brak reakcji "nagrodziłam" mocnym uderzeniem ogona. Nagle znikąd mojemu wilczkowi wyrosły skrzydła, których jedno uderzenie rzuciło mną o ścianę.
~ Dobry jest ~ przekazała mi Ona. Ale my jesteśmy lepsze, odparłam i skoczyłam w powietrze, ścigając uciekiniera i wymijając po drodze dwie ogniste kule.
~ No to się zabawimy ~ mruknęła Ona, a ja odpowiedziałam paskudnym uśmiechem i przyspieszyłam. Nie uda mu się uciec przed wyszkolonym przez Radę mordercą, jakim byłam. Uderzyłam jeszcze raz skrzydłami i znalazłam się tuż przed nim.
- Akuku! - drgnął przerażony i trochę zirytowany, zatrzymując się w powietrzu, by po chwili zanurkować ku ziemi. Pomknęłam za nim. Wyrównał lot i obejrzał się, a ujrzawszy mnie, zaczął mocniej uderzać skrzydłami. Nie marnował sił na zbędne kombinacje, leciał prosto przed siebie, a ja jakieś 20 metrów za nim. Musiałam przyznać, że był szybki. Po kilku minutach byliśmy poza miastem.
~ Dobra, teraz możemy pokazać mu na co nas stać ~ mruknęłam potakująco i machnęłam skrzydłami, by znaleźć się tuż nad nim, a następnie złożyłam je, spadając na niego i pociągając w dół. Wilk szarpał się rozpaczliwie, próbując udźwignąć ciężar nas obojga, lecz ja wydłużyłam ogon i owinęłam go wokół jego skrzydeł. Moment później uderzyliśmy w ziemię. Wilk zaskowyczał z bólu. Siła upadku rozdzieliła nas. Kilka
sekund później podniosłam się na nogi. On leżał jeszcze, poruszając się lekko od czasu do czasu. Podeszłam do niego, lekko chwiejąc się na nogach. Przycisnęłam go łapą do podłoża. Spojrzał na mnie, a w jego oczach malował się ból i strach.
- Gadaj, gdzie jest Nataniel - warknęłam, wysuwając do połowy pazury.
- N... Nataniel? - wydukał, krzywiąc się z bólu.
- Dokładnie, Nataniel. Pachniesz nim, więc musiałeś się z nim niedawno spotkać. Gdzie on jest?
- Nie wiem o kogo ci chodzi - powiedział zirytowany.
~ Jak to nie wiesz? Myślałeś o nim, zanim cię złapałyśmy ~ po jaką cholerę Ona się odzywa?
Morda w kubeł, pomyślałam. Wilk patrzył na nas zdezorientowany.
- Co za "my"? I kim ty wogóle jesteś? - w odpowiedzi parsknęłam zniesmaczona. Ten szczeniak chyba nie oczekuje, że będziemy mu się spowiadać z naszego życia. W sumie to gówno mnie obchodzi, czego on
oczekuje, i tak nie miałam najmniejszego zamiaru mu odpowiadać na pytanie.
- Po prostu powiedz, gdzie jest Nataniel, a będziemy mieć to z głowy.
- A dlaczego miałbym ci cokolwiek mówić? - nie no, błagam, on chyba nie ma pojęcia z kim rozmawia. Westchnęłam i przeniosłam ciężar ciała na łapę, którą opierałam na jego piersi. Wilk sapnął ciężko, próbując mi się wyrwać, ale tylko mocniej go przycisnęłam.
- No, właśnie dlatego - powiedziałam.
- Nie wiem - zaskomlił.
- Co to znaczy "nie wiem"? - warknęłam, przybliżając do jego pyska swój i szczerząc zęby po wilczemu.
- Po prostu nie wiem! Wyszedł, zanim się obudziłem.
Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami. Czyli musiał wyjść niedługo po powrocie tamtej dziwnej pary. Super, po prostu świetnie. Przez to głupie rozczulanie się nad sobą straciłam okazję do zemsty. Z
warknięciem zeskoczyłam z niego i pomknęłam z powrotem, jednak zanim zdążyłam wzbić się w powietrze, poczułam, jak zęby młodego chwytają mnie za ogon. Z głuchym rykiem skoczyłam na niego, przygważdżając go do ziemi, jednak on był na to przygotowany i zrzucił mnie z siebie mocnym pchnięciem.
- Tak bardzo chcesz zginąć? - spytałam zirytowana.
- Najpierw mi powiedz, kim jesteś - odparł bezczelnie. Zawahałam się. Powiedzieć mu czy nie? Przyznam, że mi zaimponował swoją odwagą.
~ No i co z tego? Zabijmy go.
Nie. Nie chcę już mordować. Przecież po to odeszłyśmy z Rady. Zerknęłam na wilka, który przysłuchiwał się nam z wyraźnym zainteresowaniem. A, walić to. Niech się dowie, niech powie, komu chce. Nie zamierzam się ukrywać tylko dlatego, że Rada mnie ściga. Uciekałam im przez ponad sto lat, to teraz też mi się uda. Z tym postanowieniem podeszłam do wilka.
- Skoro tak bardzo tego pragniesz... - odezwałam się. - Ale najpierw znajdźmy jakieś w miarę cywilizowane miejsce.
Odwróciłam się i skoczyłam w powietrze, lecąc w stronę miasta. Po chwili usłyszałam, jak szczeniak podąża za mną.
- Powiedz mi chociaż jak masz na imię - jęknął, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Kayla - powiedziałam.
- A ja Tsukikasu. Ale możesz mi mówić Uki.
Tsukikasu... To imię odbiło się echem w mojej głowie trącając jakąś strunę, budząc na wpół zapomniane wspomnienie. Skądś kojarzyłam to imię, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć skąd.
~ Nieważne, kiedyś sobie przypomnisz ~ wtrąciła się Ona. Westchnęłam i skupiłam się na locie.
***

Wylądowałam w ciemnej uliczce niedaleko jakiejś knajpy. Zmieniłam postać, a Uki po chwili wylądował za mną i zrobił to samo. Spojrzałam na niego przelotnie i gestem kazałam mu iść za sobą. Weszłam do lokalu
i usiadłam przy stoliku w kącie w ten sposób, by mieć widok na wejście i całą salę. Azjata usiadł naprzeciwko mnie i popatrzył na mnie wyczekująco.
- Jesteś głodny? - spytałam, a on pokręcił przecząco głową.
- I tak nie mam przy sobie pieniędzy - powiedział. Wzruszyłam ramionami i zamówiłam butelkę czerwonego wina. Kelner przyniósł ją po kilku minutach i nalał do kieliszka.
- Od czego by tu zacząć... - odezwałam się, gdy już sobie poszedł.
- Może od tego czym jesteś? - wtrącił Tsukikasu.
- Hmmm... Jestem wilkołakiem, na którym Rada przeprowadzała swoje eksperymenty. Przez wiele lat służyłam im jako szpieg i morderca. Byłam najlepsza - powiedziałam z goryczą w głosie.
- I to przez nich jesteś teraz taka... nie-wilcza? - dopytywał się chłopak.
- Nie, to akurat sama sobie zrobiłam.
- Jak? - zapytał z ciekawością.
- Przez przypadek. Znalazłam się w niewłaściwym... a może właściwym miejscu i we właściwym czasie - odparłam, upijając łyk wina. Milczałam przez chwilę, wspominając, jak znalazłam się w Czarnobylu. Uki czekał cierpliwie, a ja poczułam, że chcę mu opowiedzieć o sobie, bo jak tego nie zrobię, to zwariuję. Nie wiem, co mnie skłoniło do zaufania mu, może jego odwaga, może szczerość, a może to po prostu dlatego, że od bardzo dawna nie miałam drugiej osoby, nie licząc Niej, z którą mogłabym normalnie porozmawiać. - Opuściłam Radę jakieś... sto dwadzieścia lat temu i od tamtej pory się ukrywałam. Oni oczywiście mnie ścigali, ale nie za bardzo im się to opłacało - z gardła wyrwał mi się pozbawiony wesołości śmiech.
Tsukikasu spojrzał na mnie pytająco.
- Prawie wszyscy, których za mną wysłali nie żyją. - Zerknęłam na chłopaka, obserwując jego reakcję. Nie był zaskoczony, najwyraźniej spodziewał się czegoś takiego. Albo po prostu umiał dobrze ukrywać swoje uczucia.
- A kim jest osoba, z którą czasem rozmawiasz?
- Ona? Jest drugą częścią mojej natury, tą dziką i bezwzględną, choć ostatnimi czasy stała się nieco bardziej cywilizowana. Wyodrębniła się w wyniku eksperymentów. - przechyliłam kieliszek, wypijając resztę
czerwonego płynu. Następnie spojrzałam na Ukiego z uniesionymi brwiami.
- Dobra, ja już opowiedziałam swoją historię. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zrewanżujesz się tym samym?

(Uki?)

9 komentarzy:

  1. Wow...niezła historia...
    Czarnobyl xd okej rozumiem...
    Świetne opo! :D

    Już zabieram sie za pisanie,może wieczorem albo jutro prześle ;) ~Uki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby jak najszybciej, chcę się dowiedzieć, jak to się dalej potoczy ;p Uwielbiam tego bloga, w niektórych opowiadaniach jest tyle napięcia, że człowiek po prostu musi dowiedzieć się , co będzie dalej, bo inaczej nie da mu to spokoju do końca życia ;p

      Usuń
  2. Bardzo mnie to cieszy ;p ~ Kayla

    OdpowiedzUsuń
  3. Super... Jak zwykle zresztą. :) Uwielbiam nowe postaci... Wniosły do bloga tyle świeżości <3 Oby tak dalej i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. czy co miesiąc nie powinien być robiony ranking?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi kolego/koleżanko, nie wiem czy wiesz, ale słowo "powinno" jest odrobinę nieodpowiednie, ponieważ my NIC nie POWINNIŚMY. Gdybyśmy uważali, że ranking jest potrzebny, z pewnością byłby na stronie. Niektórzy wyraźnie nie są świadomi, ile pracy wymaga aktualizowanie rankingu co miesiąc.
      Jeśli masz więc ochotę poświęcać swój czas na ranking, mozolnie licząc wszystkie opowiadania każdej z osobna osoby na blogu (raz w miesiącu), to serdecznie zapraszam.

      Usuń
    2. Wpierw zadaj sobie pytanie - po cholere? Nikt nic z tego nie ma (chyba, ze admini problem).
      Niesamowite, ze Ren powiedzial cos z czym sie zgadzam!
      /Mac

      Usuń
    3. Kolejny raz się z nim zgadzasz... Dobrze się czujesz? ;p

      Usuń
    4. Nie, najwyższy czas poszukać dobrego psychiatryka. Śmierć źle na mnie wpłynęła ;p
      /Mac

      Usuń